Tak nazywano oddziały niezrównanej kawalerii sformowanej na początku XVII wieku przez Aleksandra Józefa Lisowskiego. Na lekkich koniach, uzbrojeni tylko w krzywe szable i rohatyny, łuki lub rusznice, byli wówczas najlepszą lekką jazdą, jaką znał ówczesny świat. Walczyli od Francji, Rosji po Włochy i Finlandię, siejąc grozę i zniszczenie.
Szeregi lisowczyków zasiliło trzech żądnych przygód i sławy młodziaków. Niepokorne serca Marcina Lisa i kuzynów wyrywały się do walki. Poznały bowiem zuchwałość tych „krwawych psów” Lisowskiego, przed którymi drżały najmężniejsze serca ówczesnej Europy, zwartej w śmiertelnym uścisku wojen.
Gdy przyszedł czas na służbę Rzeczpospolitej, z podniesionym czołem stanęli u boku syna króla Zygmunta III – królewicza Władysława – który ruszył na Moskwę po tron carski. Ich szlaki znaczyły ruiny i zgliszcza miast. Choć za rozbój i gwałt groziła śmierć, pozostawieni bez należnej im zapłaty sami wypłacali sobie żołd, niosąc za sobą śmierć i łzy.
Czarna legenda lisowczyków inspirowała mistrzów pędzla, takich jak Juliusz Kossak czy Józef Brandt, i pióra – jak Antoni Ferdynand Ossendowski. Autor stworzył powieść z niezwykle sugestywnymi postaciami ludzi dumnych, wolnych, okrutnych i szaleńczo odważnych. Jednocześnie zręcznie poprowadził przez jakże ważną część polskiej historii.