Cytaty Agnieszka Łepki

Dodaj cytat
Wszyscy mężczyźni na początku prowadzą kampanię wyborczą, chcąc pokazać się jak najlepiej strony, a kiedy już osiągną swój cel, spoczywają na laurach. Nieświadoma niczego kobieta zaczyna tańczyć tak, jak oni zagrają.
Gdy dzieci opuściły dom, Gloria, w przeciwieństwie do męża, z pokorą przyjęła fakt, ze zostali sami.
Jej mąż był bardzo rodzinny... czyimiś rękami. Zadowolony z obecności rodziny, siedział sobie w fotelu i ani myślał się ruszyć. A cała robota spadała wyłącznie na nią, co sprawiało, ze szczerze nie znosiła rodzinnych spotkań.
Małżeństwo jest rodzajem kontraktu, po jego zawarciu dwoje ludzi podąża w jednym kierunku. Wdzięczność za fakt, że mogę nosić jego nazwisko, byłaby nienormalna.
Jeszcze może się zdziwić. Ile się naczytała historii o takich spotkaniach po latach. Kobiety roiły sobie, że ich dawni kochankowie wcale się nie zmienili, tymczasem spotykały nadętych buców z wielki mi brzuchami, którzy śmiali się rubasznie i rzucali seksistowskie uwagi. Podsumowując zamiast królewicza nawet nie żaba, tylko rozdęta ropucha.
Jej rodzice wręcz przeciwnie. Marnowali energię na próby zatrzymania procesu wchodzenia Zosi w dorosłość. Z marnym skutkiem. To tak jakby garść piasku zatrzymać w zaciśniętej dłoni. Nie ma szans! Piasek zawsze będzie wysypywał się szczelinami. Taki ona musiała mieć swoje do- świadczenia, mylić się, cierpieć, a później wyciągać stosowne wnioski. Albo nie wyciągać. Nie da się przeżyć życia bez pomyłek. Nie da się
przeżyć go za kogoś. Zresztą czy próbując tego dokonać, nie robi się krzywdy własnemu dziecku!
Oczy córki promieniały szczęściem. Tylko ze szczęście zbudowane na cudzej krzywdzie nic dobrego nie przyniesie. Mówiąc krótko: karma wraca.
-Marcin, wolisz zupę pomidorową czy krewetki? - zapytała nie spodziewanie. Znowu nie potrafiła się powstrzymać.
- Cóż to za osobliwe pytanie?
- Odpowiedz?
- No cóż... Nie wyobrażam sobie jeść codziennie krewetek, natomiast w sytuacji głodu, biedy tudzież innej tragedii pomidorowa nie byłaby zła.
- Czyli wolisz żonę ode mnie?
-Ale masz pomysły...
-Bo to prawda. Jestem twoimi krewetkami. Będziesz jadł je raz w roku, może dwa. Będziesz się częstował, delektował. Do czasu! Zupę możesz jeść codziennie i nie zbrzydnie ci. Nie zrobisz ze mnie, dajmy na to, kalafiorowej, bo stanę się tak prozaiczna jak ta pomidotówka gotowana na niedzielnym rosole. I przestaniesz mnie kochać!
-Zośka! Co ty wygadujesz?! Porównujesz miłość do jedzenia?
-Tak! Bo jest podobna do jedzenia! My, kochanki, jesteśmy tymi wykwintnymi daniami, którymi wy - wiarołomni mężowie częstujecie się, gdy uda wam się urwać z łańcucha.
- Naprawdę, głupoty wygadujesz...
Drugi raz nie popełnię tego samego błędu, szukając sobie antidotum na miłość. Źle dobrane lekarstwo zwykle ma skutki uboczne.
- O czym tu opowiadać?
- Jest o czym! Ja na przykład nigdy nie byłam szaleńczo zakochana wyznała Ola. Poznałam Marka, ale żeby mi tak naprawdę serce drgnęło, żebym poczuła. Žebym poczuła. Widzisz? - Zdenerwo- wała się. Nawet nie potrafię tego nazwać, bo chyba nie wiem, jak to jest. Nie myśl, że nie czułam do niego zupełnie nic, ale chyba taka spokojna miłość niewiele ma wspólnego z zakochaniem?
-Nie ma.
Bunt wiele ją kosztował. Całe życie robiła wszystko dla rodziny i teraz odczuwała wyrzuty sumienia.
Otóż, na początku każdego związku zarówno mężczyzna, jak i kobieta robią wszystko, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Jak politycy podczas wyborów. Później, kiedy związek jest już skonsumowany, kiedy miłość staje się prozą życia, zapominają, jakie czynili obietnice. Dokładnie tak, jak politycy w Polsce. Niejeden zapytany o swój program wyborczy, nie potrafiłby podać choćby jednego punktu...
Drugi gość właśnie wysiadł ze swojego auta i podszedł do nich.
-Co tak stoicie na środku placu?
-Arek właśnie stał się szczęśliwym posiadaczem zepsutego telewizora. Mówię ci, to prawdziwy zabytek. Ma równo dwa- dzieścia jeden cali kineskop lekko zmasakrowany potyczką z asfaltem, w dzisiejszych czasach prawdziwy rarytas zakpiła
-Skąd go wytrzasnął?
-Zamienił dwadzieścia złotych na to czarne pudło
- Rozumiem, że Grażyna zadbała o powiększenie jego majątku
- Nie rozmawiajcie przy mnie, jakby mnie tutaj nie było - poskarżył się Arek
Jest oczywiste, że w życiu na pewne rzeczy nie ma się wpływu ale kobiety lubią się zadręczać, myśląc o tym, co dopiero będzie.
Pomagałam, a teraz mam dość. Dookoła widzę mnóstwo ludzi, którzy poświęcają się dla dzieci i wnuków kosztem sie bie i przeraża mnie ze nie potrafią zachować umiaru w tym pomaganiu. Wiesz, ja nie twierdzę, ze nie należy tego robić. Jak najbardziej trzeba, ale naprawdę nie kosztem siebie. Potrzebna jest równowaga.
Nie jestem złośliwa. Realnie patrzę na każdego faceta luz nie wierzę w wielką miłość. Wszyscy mężczyźni na początku prowadzą kampanię wyborczą, chcąc pokazać się z jak najlepszej strony, a kiedy już osiągną swój cel, spoczywają na laurach. Nie świadoma niczego kobieta zaczyna tańczyć tak, jak oni zagrają.
Wyszłam za mąż tobie na złość, a tak naprawdę zrobiłam na złość sobie. Potem jakoś przywykłam do wszystkiego, ale i tak zawsze myślałam, że to tylko na chwilę. Jakbym siedziała w poczekali na dworcu i czekała na pociąg, który zawiezie mnie do prawdziwego życia. Po prostu czekałam na ciebie.
Na początku naszego małżeństwa byłam żoną szczęśliwą, pełną nadziei i optymizmu. Później stałam się żoną rozczarowaną, wręcz zrozpaczoną, że moje nadzieje poszły w siną dal. A dziś jestem znudzona i chyba już niezainteresowana naprawianiem czegokolwiek.
Zasypiał, czując, że nadal stoi w tym samym miejscu, że nie jest w żaden sposób zabezpieczony przed kataklizmem w postaci splotu życiowych przypadków.
Czuła się śmiesznie najpierw z ekscytacją, że może właśnie tego dnia się pojawi, a później z rozczarowaniem, że jednak nie, lecz nie potrafiła inaczej.
Gołym okiem widać, że między wami sypią się iskry. Nawet nie iskry. Mam wrażenie, że nagle rozwaliło cały transformator!
Dziwne. Obawiam się, że byłeś dla niej dużo ważniejszy, niż zawsze twierdziłeś. Ona ukryła cię w swoim sercu, bo tak strasznie żałowała waszego rozstania. Potem złapała ochłap w postaci obecnego męża, żeby tylko mieć rodzinę. Takie antidotum na miłość...
Każda miłość jest specyficzna. Jedna płonie niczym ognisko, a później dogasa. Inna, taka jak nasza, rozpala się powoli, by płonąć potem na całego.
A co mam zrobić? Przewrócić swój poukładany świat do góry nogami? Nie opłaca mi się. Planuję pójść do pracy. Gdy stanę się niezależna, może pomyślę o odejściu.
Obojętność była rewelacyjnym stanem psychiki, dzięki któremu trudno było kogoś zranić.
Była zbyt młoda i niedoświadczona na takie eksperymenty. Nie miała duszy buntownika. Raczej chowała się w kącie i stamtąd obserwowała otoczenie. Z czasem zaakceptowała swoje życie.
Kamil, każde małżeństwo przechodzi kryzysy. Ja na początku rzeczywiście nie umiałam okazywać ci uczuć we właściwy sposób, ale nauczyłam się tego.
Mówiłam ci kiedyś, że wyszłam za mąż jemu na złość po tym, jak się rozstaliśmy, a tak naprawdę tylko siebie skrzywdziłam.
Nie potrafię być inna. Nie potrafię się dostosować, postępować jak wszyscy inni. Taki mam charakter. Wiem, już to mówiłam, powtarzam się. W dodatku brzydzę się kłamstwem. Nie potrafię się miło uśmiechać, włazić komuś do tylko, prawić komplementy, a myśleć zupełnie coś innego. Tak robią wredni hipokryci.
Należała do osób, które analizują własne zachowania w obliczu problemów, czy konfliktów. Nie zakładała z góry, że zrobiła dobrze. Nie upierała się przy swojej racji. Niestety wiedziała, że jest inna, że nie wpisuje się w powszechnie obowiązujący kanon przedstawiający wizerunek kobiety, że ma więcej męskich cech. Wiedziała też, że powinna te swoje poglądy zachować dla siebie i więcej udawać przed innymi ludźmi.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl