Swap recenzja

Dziś, ponownie, przychodzę do Was po pierwszym spotkaniu z nowym, dla mnie, piórem. Kojarzę poprzednie historie, które napisała Autorka, ale dopiero teraz skusiłam się na przeczytanie. Myślę, że zdecydowanie przekupił mnie opis, ale i tak okładka!

No właśnie, a Wy wolicie takie graficzne wersje czy raczej zdjęciowe? 🤔

"SWAP" to młodzieżówka, jednak ze względu na zawarte w niej treści, należy zaliczyć ją do gatunku new adult. Od razu zaznaczę, że nie każdemu przypadną do gustu wszystkie sceny zawarte w książce.

Główną bohaterką jest osiemnastoletnia Peri. Dziewczyna, która żyje w Londynie ze swoim przybranym bratem oraz rodzicami. Poznajemy ją w momencie, kiedy rozpoczyna swój roczny pobyt w Los Angeles. Zamieszkuje w domu rodzinnym swojej koleżanki Fergie, która ma dwóch braci: Ashera, który jest jej bliźniakiem oraz Liama. Rodzina Sheeranów wita Peri z otwartymi rękami i głowami. Dziewczyna, od samego początku, nawiązuje nowe relacje.

Paczka, której staje się częścią, jest bardzo specyficzna. Ich zachowania mogą przyciągać lub odrzucać. Nie będzie tu miejsca na półśrodki. Niebezpieczeństwo powoduje u nich dodatkową ekscytację. Potrzebują bodźców, żeby urozmaicić swoje życie. Kierują się znanymi tylko sobie zasadami.

Liam, jego rodzeństwo i znajomi, prowadzą z pozoru luźny tryb życia. Jednak chłopak ma ściśle wyznaczoną przez rodzinę drogę, którą miał się kierować. Cóż, powinien, ale na jednym z rozdroży stanęła właśnie Peri. Czy uda mu się obrać nowy kierunek?

Julita ma naprawdę dobre pióro. Nie było w tej historii momentów, które by się dłużyły czy były niedociągnięte, chociaż mam wrażenie, że na samym początku wszystko poleciało odrobinę za szybko. Chyba przez to nie udało mi się, aż tak bardzo odczuć takiej prawdziwej więzi między bohaterami. Wydała mi się potraktowana trochę po macoszemu. Dużo jednak nadrobiła sama fabuła, pomysł na nią. Autorka wprowadziła wiele aspektów, które wpłynęły na zainteresowanie mnie książką. Niektóre niezwykle nakręcające czy też zaskakujące, inne sprawiające, że nóż otwierał się w kieszeni. Chyba nie wypada powiedzieć, że jest to lekka i przyjemna przygoda. Uważam, że jej do takiej daleko. Już sama kreacja postaci oraz świata, w jakim żyją, ich przeszłości, daje prawo do tego, żeby nie porównywać jej do niczego ckliwego. Tak więc niech nie przekonują Was do tego te cukierkowe kolory na okładce.

Jestem bardzo ciekawa, jak dalej potoczą się losy bohaterów. To, co z każdą kolejną stroną wychodziło na jaw, sprawiało, że moja szczęka opadała coraz niżej. Intrygi, które nam zafundowała Autorka, przyczyniły się do tego, że mój mózg robił fikołki. Nie będę ukrywała, że końcówka okazała się niezłym cliffhangerem, jestem za nią bardzo zła i zacieram ręce na to, co nastąpi.