Cena wolności. Spin off Konsorcjum Część Pierwsza recenzja

"Konsorcjum" to jedna z serii, która od momentu jej przeczytania, na stałe znalazła miejsce w mojej sercu. Są to te książki, do których wielokrotnie wracałam myślami i wiadomość o tym, że wydany zostanie spin off chyba aż zapiszczałam.

Tak, tak właśnie objawia się moja miłość do tego, co stworzyła Autorka. Tym samym, bardzo się bałam. Wiecie jak to jest. Często, kiedy ma się ogromne oczekiwania wobec jakiejś książki, wszystko okazuje się nie warte fajerwerków. Jak było w tym przypadku? Za chwilę się dowiecie.

Zander od dawna chciał ostatecznie uwolnić się spod mocy Konsorcjum.
Jak jednak wiadomo, nie jest łatwo, ba, odejście jest wręcz niemożliwe, nawet jeśli pozornie już dawni jest się wolnym.
Światłem w tunelu staje się sama królowa, a w zasadzie kobieta, która jest jej niezwykle bliska. Iga. To ona ma stać się przepustką do ostatecznego zerwania łańcuchów. Wystarczy, że będzie ją chronił. Przed kim? Tego już Wam nie zdradzę.
Zander od dawno wyzbył się uczuć, od kilkunastu lat nie kierował się sercem.
Jak bardzo zachwiał nim przewrotny los, kiedy w jego życiu pojawiła się Iga. Jej bezpieczeństwo jest gwarantem jego pragnienia wolności. Priorytety mogą się jednak zmienić, a pragnienie obrać zupełnie inny, zakazany kierunek.

To teraz, żeby nie trzymać nikogo dłużej w niepewności - ale mi się to podobało!
Rozczarowanie się nie pojawiło.
Ta książka uruchomiła wiele wspomnień sprzed 4-5 lat.

Od pierwszych stron Autorka wciągnęła mnie w losy bohaterów na tyle, że zaczęło mi przeszkadzać otoczenie i wszelkie rozpraszacze. Niezwykle przyjemnie było mi powrócić właśnie do takiego stylu A.S. Sivar. Uwielbiałam i nadal uwielbiam Ją właśnie w tym wydaniu. Pewnie, pojawiały się małe mankamenty, ale wynikające raczej z niedopatrzenia przy korekcie, niemniej jednak, pozostała część sprawiła, że książka stała się nieodkładalna i na dobre ugrzęzła w moich myślach.

Uwielbiam kreację postaci i może łatwo jest przewidzieć, co ich czeka, ale wszystko co, działo się po drodze było niezłym kołowrotkiem wydarzeń, uczuć.
Od samego początku mogłam się uśmiechać i niecierpliwić jednocześnie.
A.S. Sivar sprawiła, że odczuwałam napięcie między bohaterami chyba w równym stopniu, co oni sami. A uwierzcie, iskrzyło od ich pierwszego spotkania. Ha, swoją drogą bardzo...cóż, wartego zapamiętania.

Od tego momentu całość stała się tylko bardziej dynamiczna, mimo że nie była przeładowana wydarzeniami, nie było mowy o nudzie. W końcu w świecie pełnym niebezpieczeństwa, spokój jest pojęciem prawie abstrakcyjnym. Każdy wybór może być nieodpowiedni, ale z drugiej strony, koniec końców, może przynieść coś dobrego.

Na wspomnienie zasługują również postaci drugoplanowe, którym ogromnie kibicuję - Sandra oraz Bastian. Czuję, że w ich przypadku Autorka również nas jeszcze porozpieszcza. Nie mogę się już doczekać. Mam nadzieję, że kolejna część pojawi się szybko, ponieważ "ciąg dalszy nastąpi..." bardzo, ale to bardzo podjudził moją ciekawość.