Ukryte recenzja

W ostatnim czasie dominuje u mnie polska literetura, ale moje czytelnicze korzenie to zdecydowanie amerykańskie thrillery i wracam do nich wciąż z ogromnym sentymentem. Największą radość sprawia mi jednak odkrywanie, że wciąż pojawiają się na zagranicznym rynku autorzy, którzy potrafią mnie oczarować i zaskoczyć.
Pierwsze spotkanie z piórem Lisy Gray było wspaniałe i nie miałam wątpliwości, że muszę jak najszybciej sięgnąć po kolejne jej powieści. "Ukryte" to drugi tom serii z Jessicą Shaw, równie oryginalny, co ten poprzedni. Cieszę się, że w całym morzu thrillerów wciąż są autorzy, którzy nie podążają utartymi schematami i mają własne, świeże pomysły na intrygi.
Główna bohaterka po raz kolejny mierzy się z bardzo niestandardową sprawą, a ta wymaga od niej ryzykownych działań. Dla tej pani detektyw nie ma jednak rzeczy niemożliwych, o konsekwencjach też raczej nie myśli. Oprócz niej znowu pojawił się także Pryce, który zajmował się pozornie zupełnie innymi przypadkami.
W tej książce pojawił się też jeden z moich ulubionych elementów, czyli małomiasteczkowy klimat. Lokalna społeczność wydawała się na pierwszy rzut oka dość nudna, ale praca Jessici wyciągnęła na światło dzienne wiele tajemnic sprzed lat, o których niektórzy bardzo chcieli zapomnieć i dokładali starań, by nie były przedmiotem plotek. To wszystko odegrało zresztą istotną rolę w całym dochodzeniu, podobnie jak osoby z otoczenia pani detektyw.
Podobało mi się to, jak złożona i wielowątkowa była to historia. Pokazała ona też jak bardzo zmienił się świat na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat, a tym samym jak rozwinęły się metody pracy w wielu zawodach. Gdyby wtedy działano jak teraz, być może Jessica nie musiałaby rozwiązywać tej sprawy pod tak dużą presją czasu.
"Ukryte" to fantastyczny thriller psychologiczny oparty na doskonale znanych wszystkim mechanizmach. Lisa Gray po raz kolejny połączyła pozornie nieznaczące fragmenty w jedną szokującą całość. Nie mogę się już doczekać kolejnego spotkania z Jessicą Shaw.
Moje 8/10.