Nowa powieść Sue Watson „Ty, ja, ona” miała swoją premierę 12 lutego. Przykuwająca wzrok okładka nie daje odpowiedzi na pytanie, co możemy znaleźć wewnątrz. Thriller oparty na dość prostej konstrukcji, z niewielką ilością postaci i rosnącym natłokiem tajemnic jest czymś, co wszyscy doskonale znamy. Czy na pewno?
Gdy Rachel odziedziczyła pokaźny spadek po zmarłym ojcu, nareszcie może zrealizować swoje marzenie i zamieszkać wraz z mężem i synkiem w nowym, pięknym domu. To, co wydawało się nieosiągalne, jest teraz w zasięgu ręki. Porzucając brudny, szary Manchester, wreszcie mogą rozpocząć nowe życie. To, co wydaje się spełnieniem pragnień, szybko przeradza się w koszmar, gdy w ich życiu pojawia się kobieta o imieniu Chloe. Misternie budowane szczęście okazuje się kruchą szklaną fasadą. Kłamstwa, intrygi i niedomówienia prowadzą do zbrodni. Jeżeli jesteśmy tu tylko ty, ja i ona, to które z nas jest mordercą?
Jeżeli jest coś, czego w szeroko pojętym thrillerze szczerze nie cierpię, to jest to odłam nazywany szumnie „domestic noir”, czyli po prostu thriller małżeński. Schematyczny, oparty na słabych fundamentach i kompilacji układu „my i ktoś trzeci”. Takich historii napisano tysiące i cieszą się one całkiem sporą popularnością. Nie różnią się od siebie niczym poza nazwiskiem autora i imionami postaci. Jak więc, na tym tle, wybrać powieść „Ty, ja, ona”, jeżeli wydaje się być ona klasycznym produktem tego nurtu? Sue Watson wykorzystała wszystkie motywy cechujące tego typu powieści, jednakże stworzyła z tego iście wybuchową mieszankę. Owszem, to jest thriller, w którym kluczową rolę odgrywa małżeństwo i pewna kobieta, która pojawia się w ich życiu. Nic tutaj nie jest jednak tym, na co z pozoru wygląda. Watson buduje fabułę misternie. Stopniowo podrzuca kolejne elementy układanki. Puzzle, które na pierwszy rzut oka, nie są ze sobą powiązane. Tworzy pełną napięcia opowieść, w której sekrety i kłamstwa mnożą się w zastraszającym tempie, a ilość tajemnic zdaje się być niewyczerpana. Najistotniejsze jest to, że mimo tego, że wszystko wskazuje na to, że ta historia toczyć się będzie wokół układu trojga osób, to w rzeczywistości wcale tak nie jest. To coś dużo więcej. Być może Sue Watson chciała napisać powieść w konwencji domestic noir, ale wyszła jej bardzo dobra historia. Pełna dramatyzmu, z licznymi zakrętami fabularnymi, zaskakująca i chwilami naprawdę wywołująca dreszcz przerażenia. Wszystkie cechy thrillera w połączeniu z wnikliwą analizą psychologiczną postaci tworzą swoistą puszkę Pandory. „Ty, ja, ona” to książka napisana tak kapitalnie, że przewracamy kolejne strony z rosnącym zainteresowaniem i niedowierzaniem. Małomiasteczkowa historia z miłością w tle zmienia się w absorbująca walkę o przeżycie. Rewelacyjnie Watson radzi sobie z suspensem i kilka razy byłam zaskoczona w trakcie lektury. Doskonale autorka mną manipulowała podrzucając kolejne tropy. Kto potrafi sprawnie oszukiwać, ten jest dobrym pisarzem. A Sue Watson to perfekcyjna kłamczucha.
To, co budujemy wokół siebie, to, co ma sprawiać nam radość, to, co jest spełnieniem pragnień, często pielęgnowanych latami, bywa bardzo delikatne. Wszystko może runąć, gdy twoje życie opiera się na ułudzie. Rachel, kilka lat temu, przeżyła wielką tragedię. Wspomnienia tamtych wydarzeń powracają do niej każdego dnia. Wydaje się, że teraz w jej życiu zapanuje wreszcie upragniona stabilizacja. Nie wie o tym, że prawdziwe zagrożenie czai się bardzo blisko... Nieoczywisty thriller, który bazuje na naszych codziennych lękach. Obnaża zakłamanie i hipokryzję, w jakich często tkwimy nie będąc tego świadomymi. Opowieść o tym, jak łatwo jest zburzyć coś, co wydaje się niezniszczalne. Krótkie rozdziały, bardzo dynamiczna akcja i pełne niepokoju zawirowania fabularne. Sue Watson, na wątłej podstawie, stworzyła bardzo przejmującą historię, która jest naprawdę dobrą propozycją dla osób lubiących thrillery psychologiczne. Troje ludzi, jedno morderstwo i całe morze kłamstw. Powieść, która jest strukturalnie dość złożona. Składa się z wielu, mniej lub bardziej ważnych zagadek, które stopniowo rozwijają się tworząc perfekcyjnie opracowaną intrygę. Nie wiem czego spodziewałam się po tej książce, ale na pewno nie tego, że będzie ona tak dobra. Nie czytałam innych powieści autorki tak więc nie mam porówniania czy „Ty, ja, ona” to jej lepsza czy gorsza książka. Na pewno jest to powieść, która nie przyniesie rozczarowania. Nie każdy lubi, charakterystyczny dla pisarzy brytyjskich i amerykańskich, styl, czyli : „lękałam się”, „nie miałam świadomości”, „nie byłam pewna”. Tak, oni tam wiecznie się lękają i wiecznie nie są pewni. Posiadają typową manierę, która jest okropnie irytująca. Z zasady staram się omijać tego typu autorki. Mimo to sięgnęłam po powieść Watson i jestem bardzo przyjemnie zaskoczona. Przede wszystkim wysokim poziomem, który serwuje. Podoba mi się to jak sprytnie lawiruje w gąszczu intryg i mimo tego, że atmosfera wciąż gęstnieje, to powieść nadal posiada cechy prawdopodobieństwa. Nie lubię angielskich i amerykańskich pisarzy właśnie dlatego, że zbyt często lewitują ponad ziemią. Szczęśliwie nie dotyczy to Sue Watson. Być może stanie się ona moim odkryciem. Na pewno sięgnę po inne jej książki, ponieważ to, czym częstuje nas w „Ty, ja, ona”, zawiera czystą esencję tego, czego oczekuję od thrillera na dobrym poziomie. Są tu emocje, jest suspens, nie brakuje elementów zaskoczenia. Watson dobrze tę historię prowadzi i potrafi dozować napięcie. Klimat, który z każdą stroną staje się coraz gęstszy, wręcz tłamszący. Zakończenie bardzo satysfakcjonujące. Z fajerwerkiem. Tak, jak wszyscy lubimy. Jeżeli cenicie powieści, w których akcja rozgrywa się zasadniczo w jednym miejscu, a niewielka grupa bohaterów stanowi główny trzon intrygi, to będziecie dobrze się bawić. I myślę, że nie zabraknie miejsca na refleksję. Ponieważ to książka, która poza walorami rozrywkowymi, daje nam kilka rzeczy do przemyślenia. Diabeł gorąco poleca.