Trafiłem na tę książkę zupełnym przypadkiem podczas przeglądania promocji i bestsellerów na witrynie jednej z księgarni internetowych. Nie czytam za wiele biografii żołnierskich czy relacji wojennych, a te które do mnie trafiały dotychczas były pisane raczej z punktu widzenia reportażysty czy reportera, ewentualnie historyków danego okresu czy kraju. To dobre książki, ale najwartościowsze dla czytelnika są takie napisane przez naocznego świadka czy uczestnika konkretnych wydarzeń. To najwiarygodniejsza lekcja historii, wycinek czyjejś rzeczywistości, obraz spaczonego złem człowieczeństwa opowiedziany niejako „własnymi słowami”. Wraz z towarzyszącym temu odpowiednim ładunkiem emocjonalnym, taka książka stanowi nie tylko biografię czy relację, można ją klasyfikować jako świadectwo.
O prowadzonej przez ZSRS wojnie w Afganistanie napisano wiele materiałów. Jednak Jak się zostaje albinosem to książka wybitna. Litewski żołnierz, Zigmas Stankus, obywatel Litwy należącej ówcześnie do Związku Radzieckiego, a więc żołnierz radziecki daje świadectwo swojego udziału w wojnie w Afganistanie. Nie jest to jednak dziennik, nie znajdziemy tutaj kart z pamiętnika, dat czy map z wydarzeniami. Myślę, że nie jest to nawet kwestia tajemnic wojskowych, ale sposobu w jaki Autor przekazuje nam informacje, jak prowadzi narrację. Oczywiście daty, czy miejsca się przewijają, ale nie pełnią funkcji kronikarskiej, a jedynie pomagają czytelnikowi osadzić wydarzenia w miejscu i czasie.
Zaczynamy od powołania do wojska, szkoleniu, przez kolejne wydarzenia, aż do samego Afganistanu. Poznajemy cały szereg „atrakcji” czekających na młodego rekruta, konieczność „odsłużenia” swojego w kolejnych warstwach społecznych w sowieckim wojsku. Rekruci, Młodzi, Weterani, aż po Dziadków i Cywili, czy w końcu czada (prawie nie-człowiek, g**no) obecne w każdej z tych kast. Obowiązki przydzielone do poszczególnych ról w wewnętrznym świecie paradoksalnie oderwanym od hierarchii wojskowej. Taki na przykład młodszy stopniem Dziadek, który jest święty i niemalże nietykalny, teoretycznie mógł kazać spi***lać wyższemu stopniem wojakowi z młodszych stażem. Fascynujące zjawisko, wewnętrznego świata kast w wojsku, obowiązkowego czołgania wojskowych przez różne aktywności w koszarach, chociaż dla nas – cywili byłoby ono bez sensu. I nie, nie chodzi tutaj o szkolenia wojskowe! Do tego dowódcy dzieleni na takich, którzy są ludzcy, i takich którym się głowa z d* zamieniły miejscami.
Co jest niesamowite, to to jak Zigmas opisuje poszczególne postaci. Mimo, że były żołnierz, zdolności pisarskiej nie można mu odmówić. Towarzysze broni są opisani bardzo obrazowo, nie napiszę, że czuć ich obecność, bo jak pisze Autor, prysznice to był raczej luksus, ale ich charaktery, usposobienia, temperamenty czy pochodzenie (pamiętamy, że ZSRS to wiele małych państw) z właściwymi narodowymi cechami – to jest prawdziwa mozaika osobowości. Relacje jakie zawiązują się między żołnierzami, budowanie zaufania w walce czy żal za tymi, których zapakowali w „cynk”, tj. ocynkowaną, blaszaną trumnę z okienkiem na twarz.
Do tego mamy świetne relacje postępowania niektórych dowódców, przejmowanie inicjatyw w walce przez podległych żołnierzy czy wychodzenie z nietypowych sytuacji, nie tyle strategia postępowania co… sowiecka myśl wojskowa. Sowieckie postępowanie, sowiecka polityka i sowieckie traktowanie człowieka. Klimat tej książki jest przez to wszystko niepowtarzalny. Książka opisuje to, co sowiecka machina wojenna robi z młodych ludzi, z ich umysłami. Jak można się cieszyć, idąc do cywila, z czystej pościeli, czy zwykłej… toalety.
Niestety książka nie jest tylko kolorowym opisem braterstwa i bohaterstwa radzieckich żołnierzy w „Afganie”. Pacyfikowanie osiedli afgańskich wiosek, tzw. Aułów przebiegało dość brutalnie, granaty, strzelanie do ludności cywilnej równej psom, konfiskata mienia jako „unarodowianie” go. Jest to więc forma autodenuncjacji, o której wspomina w krótkim, acz dobrym wstępie Radosław Sikorski (swego czasu pełniący rolę reportera wojennego w Afganistanie).
Mogę tylko polecić tę pozycję, to świetna książka. A jak Wam zabraknie wrażeń, to w podobnej tematyce polecam także filmy „9 kompania” (o której jest wzmianka w posłowiu) oraz „Ładunek 200”. Oba bardzo dobre, rosyjskie filmy.
27.04.2021 r.