Postaci Hannibala Lectera przedstawiać nikomu raczej nie trzeba. Tym bardziej, że za sprawą sławnego filmu „Milczenie Owiec” i genialnej kreacji aktorskiej Anthonego Hopkinsa na stałe wpisał się w kulturalny kanon kinematografii. Jestem w stanie przymknąć, a nawet zamknąć oko na to, że nie znasz Gandalfa Szarego, ale Hannibal Lecter? Postać jest to legendarna.
Co ciekawe wielu odbiorców kultury, jak również i (niestety) czytaczy recenzentów mylnie przyjęło Milczenie Owiec, książkowy pierwowzór wspomnianego już filmu, jako pierwszy tom całej serii. Być może stało się tak dlatego, że tak została zrealizowana ekranizacja z udziałem właśnie Hopkinsa (nie zapominamy o filmie Manhunter z 1986 r., który realnie po raz pierwszy przeniósł Czerwonego Smoka na srebrny ekran), który w Czerwonym Smoku, nowej wersji zagrał dopiero w 2002 roku. Dlaczego jest to tak ważne?
Skoro kalendarium mamy już za sobą, należy się skupić na samej książce, wydaje po raz pierwszy w 1981 roku. Jeżeli czytam ją w 2025 to szmat czasu (44 lata!) i faktycznie, nieco czuć inną manierę pisania tego typu literatury tamtych lat, ale szczerze mówiąc to dodaje tylko atrakcyjności takiej powieści. Osławiony już Hannibal Lecter jest w tej powieści postacią mocno marginalną, żeby nie powiedzieć trzecioplanową. Wiemy o nim, znamy jego charakterystykę i powiązania z głównym bohaterem. Ale akcja, fabuła toczy się absolutnie gdzie indziej, do tego stopnia, że Lecter jest z powieści poza drobnymi wstawkami właściwie wyjęty.
Detektyw, Policjant Willa Graham, który dzięki swojemu genialnemu zmysłowi śledczemu kilka lat przed akcją powieści złapał wspomnianego Lectera, po raz kolejny musi stawić czoło złu tego świata w osobie tajemniczego zwyrodnialca zabijającego całe rodziny w wymyślny, okrutny sposób. Zębowa Wróżka, bo tak policjanci między sobą nazywali mordercę to bardzo inteligentny i wymagający przeciwnik. Co ciekawe, Will musi zwrócić się o pomoc do pewnego psychiatry, który jak się przydatnie okazuje, też jest psychopatą? Z kim rozmawia? No właśnie. Will Graham zaczyna niebezpieczną grę z czasem i dwoma psychopatami, z których jeden mu… doradza.
Przy tej powieści nie sposób wspomnieć o tym, jak dobra była ekranizacja z Edwardem Nortonem i Anthonym Hopkinsem, jako aktorami odtwarzającymi dwie główne postaci i oczywiście niezrównanym Ralphem Fiennesem w roli Czerwonego Smoka (dlaczego u diabła nie dostał Oskara za Konklawe?!). Film bardzo mocno trzymał się książkowego pierwowzoru, nawet z częścią dialogów. Po seansie bardzo trudno nie przerzucać w głowie obrazów z filmu, ponieważ odtworzono tam dokładne opisy miejsc, zdarzeń a nawet charakteryzacji osób. To jest coś niesamowitego.
W powieści mamy dodatkowy wątek historyczny jeśli chodzi o uzasadnienie, dlaczego Zębowa Wróżka, czy jak sam siebie nazywa Czerwony Smok jest jaki jest, co dodatkowo dodaje smaku i takiej małomiasteczkowej amerykańskości (uwielbiam!). Akcja w książce jest świetnie poprowadzona, nie za szybko ale też z odpowiednim tempem, w którym czytelnik nie zatraci wątków fabularnych pod przykryciem galopujących emocji, ale pomimo, a właściwie wraz z narastającym napięciem będzie mógł odkrywać nieznane fakty i łączyć je w całość wraz z Detektywem Willem. Dobór postaci i pomysł na udział osoby niewidomej w towarzystwie psychopaty jest też dość oryginalny, ale jak bardzo pasuje! Wątki osobiste wzbogacające nam obraz bohaterów są bogate i dobrze poprowadzone. Książkę zjadłem w dwa dni, nie sposób się oderwać.
Następne tomy tego cyklu, mimo że filmowe adaptacje/ekranizacji widziałem już dawno temu, przeczytam na pewno, a to dzięki talentowi pisarskiemu Harrisa.
07.03.2025 r.