W Szczecinie zostaje znaleziona kolejna ofiara nożownika, który pozostawia na ich ciele subtelny, mało widoczny znak. Śledztwo zostaje przydzielone komisarz Agacie Skibińskiej i jej partnerowi Łukaszowi Prochotowi. Z wydziałem dochodzeniowo-śledczym zaczął współpracować w charakterze konsultanta specjalista z zakresu psychologii śledczej, profiler z Londynu doktor Aleksander Lewis. Tajemniczy współpracownik ma też inną sprawę do wyjaśnienia, o której wie tylko on. Zabójstwami, które wskazują na działanie seryjnego mordercy, zajmuje się prokurator Rafał Nabożny.
Czytałam wszystkie wydane powieści autorki. Jedne zaliczam do lepszych, drugie do słabszych. Tę wpisuję do pierwszej wymienionej grupy. Jest to preludium serii, ale nie znalazłam informacji o jego nazwie. Mam nadzieję, że będzie związana z Aleksandrem Lewisem, gdyż to ta postać wybija się na pierwszy plan. Śledczy, jak to oni, kierują się dowodami, a doktor psychologicznym aspektem, profilowaniem sprawcy. Bez tej postaci, która spowija wokół siebie aurę tajemniczości, śledztwo potoczyłoby się w zupełnie innym kierunku. Choć Lewis nie jest lubiany w środowisku śledczych, to mnie intrygował. Doktor staje się też widoczny z powodu jego mrocznej przeszłości. Jego rys psychologiczny został najszerszej przedstawiony i jest w pewien sposób tytułowym wizjonerem. Może nie w dosłownym tego słowa znaczeniu, ale profilowanie jest na tyle trudnym zadaniem, że czasem wydaje się, jakby to była wizja niepoparta faktami.
Policjanci zostali nakreśleni w pierwszych rozdziałach, a potem ich przeszłość nie była rozwijana, nie ewoluowali. Wątek obyczajowy jest marginalny, zdecydowanie mniejszy niż w innych książkach autorki. Odebrałam to jako atut, gdyż nic mnie nie odciągało od dominujących wątków kryminalnych.
Narracja przedstawiająca pracę i życie bohaterów prowadzona jest trzecioosobowo, ale autorka oddała narracyjny pierwszoosobowy głos sprawcy. Czytelnik ma możliwość wniknąć w mroczne zakamarki ludzkiego umysłu. Ciężko stwierdzić, czy sprawca jest chory na schizofrenię paranoidalną, czy ktoś podprogowo wpływa na jego działania.
To z czym absolutnie nie mogę się zgodzić i uważam, że to jedne z największych niedorzeczności, to fakt, że jeden ze śledczych zwlekał z aresztowaniem podejrzanego o kilka zabójstw tylko dlatego, że sprawca mógł być chory psychicznie. W takiej sytuacji najpierw trzeba przerwać krwawy krąg, a dopiero potem zadawać pytania, a nie zbierać informacje o stanie zdrowia, przebiegu wcześniejszego leczenia i "dopiero później bardzo delikatnie z nim porozmawiać". Nie tylko wspomniany Przemysław Wilk, sędzia znany z innej serii autorki, nie przyjąłby aktu oskarżenia opartego na domysłach, urojeniach oskarżonego, grze komputerowej. To czysta fantastyka, ale dziwnie podobało mi się takie rozwiązanie. Tożsamość sprawcy ujawniona zostaje w połowie książki, lecz dopiero później robi się naprawdę ciekawie. Ostatni rozdział otwiera furtkę do dalszych wydarzeń.
Wydawnictwo przyłożyło się do korekty i redakcji. Błąd wystąpił w rozdziale 65, gdzie nazwisko Skibińskiej zostało zmienione na Sawicką. Prokuratorka, znana z innej serii, celowo pojawia się kilkukrotnie, między innymi, by zamknąć niedomknięty wątek, o którym wspominałam w swojej opinii o ostatnim tomie cyklu o prokurator Gabrieli Sawickiej. Pisałam, że liczyłam, że odgrażająca się Alina Madura-Zajączkowska, dostanie szansę na zemstę, którą poprzysięgła Sawickiej. Autorka ustami Gabi zamknęła temat ostrym trzaśnięciem metaforycznymi drzwiami. Zostaje też nieznacznie wspomniany wątek Lisa z delikatną sugestią na wyjaśnienie w późniejszych tomach.
Dość mocno czepiałam się w innych powieściach autorki używania przez nią pełnych nazw własnych, dlatego teraz muszę zauważyć znaczne ich ograniczenie. Od razu przyjemniej się czyta.