Napisana przez amerykańskiego psychiatrę książka traktuje o uzależnieniu amerykańskich dzieci i nastolatków od ekranów. Czyta się to trochę jak thriller, bo autor pisze o zjawiskach przerażających, ale niestety dziejących się naprawdę.
Pisze Kardaras, że jarzące się ekrany „są tak samo stymulujące dla ośrodka przyjemności w mózgu oraz tak samo podnoszą poziom dopaminy (głównego neuroprzekaźnika przyjemności), jak seks.” (s.14) Po drugie, nadmierna styczność z ekranami „może neurologicznie zniszczyć rozwijający się mózg młodej osoby w taki sam sposób jak uzależnienie od kokainy” ( s.14). Zwłaszcza kompulsywne granie w gry wideo ma wszelkie cechy uzależnienia, przy czym cyfrowe narkotyki są bardziej niebezpieczne od tych niedozwolonych, bo nie jesteśmy przed nimi chronieni, wręcz wielu rodziców jest zadowolonych, że dzieci siedzą przed ekranem zamiast łazić po ulicach.
Co więcej poważne badania pokazują, że uzależnienie od gier wideo może prowadzić do chorób i zaburzeń psychicznych (psychoza, osobowość wieloraka, ADHD). Już nie mówię o zaburzonych kompetencjach społecznych czy emocjonalnych kompulsywnie grających dzieci.
Ciekawie pisze Kardaras o niezmiernie popularnej wśród dzieci grze Minecraft: „Mając ponad 100 milionów zarejestrowanych graczy, Minecraft jest najlepiej sprzedającą się grą komputerową wszechczasów.” (s.35) Z drugiej strony :„Minecraft jest jednak uzależniającym narkotykiem, zarówno klinicznie, jak i neurologicznie.” (s.35)
Dlaczego gry wideo tak szybko uzależniają? Bo firmy produkujące owe gry chcąc przykuć graczy do ekranu stosują najnowsze odkrycia psychologii behawioralnej i neuronauki; testują więc nowe projekty na ochotnikach i badają kiedy ciśnienie krwi w czasie gry znacząco wzrasta oraz kiedy zaczynają się pocić, innymi słowy kiedy jak najszybciej się uzależniają. Piękny przykład jak to biznes działa w interesie konsumenta...
Według autora jedynym antidotum na uzależnienie jest odwykówka: od 4 do 6 tygodni kompletnego postu bez ekranów. Ważne jest jednak, aby detoks wprowadzać stopniowo (bo radykalne odcięcie dostępu do ekranu może skończyć się tragicznie), oraz by zapełnić czas abstynencji innymi aktywnościami. Po detoksie można używać ekranów w rozsądny sposób, co to znaczy, autor też pisze.
Bardzo ciekawe są rozdziały o wchodzeniu ekranów do szkół, wielu rodziców i nauczycieli wręcz przyklaskuje tej tendencji. Autor jest jej mocno przeciwny podpierając się szeregiem badań. Dla mnie bardziej przekonujący jest argument, że elita z Doliny Krzemowej, królestwa nowych technologii, wysyła swoje dzieci do szkół bez ekranów. Ci rodzice „nalegają na niestosowanie technologii w szkole właśnie dlatego, że rozumieją technologię i jej zagrożenia – lepiej niż ktokolwiek inny.” (s.51). To bardzo ciekawy pogląd w świetle rosnącej roli ekranów w edukacji w czasach pandemii, już się odzywają głosy polityków, aby dać tablet każdemu uczniowi, autor pisze o paru takich projektach w Ameryce, skutki były katastrofalne.
Autor cytuje dyrektora w Microsofcie, który zezwolił swoim dzieciom na dostęp do komputera i smartfona dopiero, kiedy skończyły 12 lat, mówi on, że stosowanie ograniczonego czasu obcowania z ekranem nie ma sensu, bo „gry są zaprojektowane w ten sposób żeby uzależniać i hipnotyzować dzieci.” (s.51). Zatem „im mniej technologii, tym lepsze umysły i tym lepsi uczniowie.” Wydaje się, że autor podziela ten pogląd, ale jak w praktyce zabronić dzieciom ekranów do 12 roku życia? Mrzonki, mrzonki...
Książka ma swoje słabości, po pierwsze jest kompletnie skoncentrowana na Ameryce. Po drugie autor przytacza każdą pracę czy badanie potwierdzające jego tezy, ale nawet na oko widać, że niektóre z tych badań są metodologicznie wątpliwe (np. bardzo mała próbka). wygląda na to, że Kardaras jest zafiksowany na swojej tezach i za wszelką cenę chce je udowodnić (oczywiście to nie znaczy, że owe tezy są fałszywe). Na przykład argumenty pokazujące, że czytanie książek papierowych prowadzi do lepszego zrozumienia i zapamiętania tekstu w porównaniu z czytaniem na czytnikach, są zwyczajnie naciągane.
To obowiązkowa lektura dla wszystkich rodziców i opiekunów dzieci i nastolatków, których nie można oderwać od komputera czy smartfonu, a takich są miliony...