Tysiąc szklanek herbaty. Spotkania na Jedwabnym Szlaku recenzja

Książka ta wbrew pozorom nie jest tylko o herbatach jakby wskazywał tytuł i okładka jest to tylko pewnego rodzaju łącznik krajów które odwiedzali autor książki wraz z dwojgiem przyjaciół.

"W naszej podróży najwięcej było... herbaty. Zastanawiałem się długo, co było łącznikiem tych wszystkich miejsc, które tworzyły Jedwabny Szlak, i jakkolwiek bym kombinował, zawsze padało na herbatę. Od Damaszku przez Azję środkową do Chin. Od yerba mate sprzedawanej ku naszemu zaskoczeniu na syryjskich bazarach, przez aromatyczną czarną w Turcji i Iranie, do tej z mlekiem i solą w górach Pamiru. Na stacjach benzynowych w domach czy na wygodnych tapczanach (...)"


W książce jest opisana podróż jedwabnym szlakiem który obejmuje: Syrię, Turcję, Iran, Turkmenistan, Uzbekistan, Tadżykistan i Chiny. W książce pojawiają się elementy zabawne np próby porozumienia między trójką polaków a tamtejszą ludnością, są przemyślenia, ale ogólnie cały tekst jest prosty i zrozumiały jakby przyjaciel opowiadał o swoich wakacjach.

Książka jest ślicznie zilustrowana, kolorowe zdjęcia miejsc i sytuacji właśnie opisywanych, są wspaniałym pomysłem, gdyż podczas czytania możemy porównać nasze wyobrażenia z rzeczywistością. Dodatkowo plusem tej książki jest na pewno opisanie w osobnych rozdziałach wielu państw, polecam serdecznie przeczytanie całej książki, jednak jeśli kogoś nie interesuje jakieś państwo, a z kolei o innym chce się dowiedzieć jak najwięcej może bez problemu przenieść się do interesującego nas kraju.

Nie jest to książka z morałem jednak jeśli chcemy wybrać się w jakąś podróż może okazać się znacznie skuteczniejsza niż nie jeden podróżnik.

Kiedy czytałam tą książkę miałam ochotę wyruszyć do tamtych krajów i poczuć się, tak jak autor książki, wolną, skosztować wspomnianych przez autora herbat (których jestem wielką miłośniczką). Żyć z dnia na dzień, robić co się zechce. Polecam ją wszystkim zwłaszcza miłośnikom podróży zwykłych i tzn. "palcem po mapie". :)