Wyobraźcie sobie, że wciąż czekacie na swojego księcia z bajki. Na miłość od pierwszego wejrzenia. Na faceta, który będzie ideałem - będzie przystojny, męski, szarmancki, pewny siebie, charyzmatyczny ale jednocześnie też wrażliwy, kochający, empatyczny i tak domyślny, że wydaje się Wam, że potrafi w myślach czytać.
Czekacie na tego księcia z bajki, bo nie widzi się Wam bezpieczny związek z przewidywalnym facetem, którego znacie od lat. To wydaje się cokolwiek nudne. Przewidywalne. Widzicie, że koleżanki mają takich nudnych mężów. A Wy nie chcecie. Chcecie czegoś więcej i jesteście skłonne spędzić życie samotnie (co wydaje się prawdopodobną opcją przy tak wysokiej poprzeczce) jeśli nie spotkacie swojego ideału.
Ale oto nagle jest! Znajdujecie go w zatłoczonym klubie - Wasze spojrzenia spotykają się przy barze, a potem on podchodzi do stolika, który zajmujesz z przyjaciółkami i spośród nich wybiera właśnie Ciebie! Jesteś wniebowzięta, czujesz się jak bohaterka hollywoodzkiego filmu - podajesz mu swoją dłoń, zaczynacie tańczyć, a potem... potem on prosi Cię o numer.
Strzał w dziesiątkę, wygrana na loterii, prawda? A właśnie, że nieprawda. Bo oto spotkałaś faceta, który zamieni Twoje życie w piekło.
,,Twoja wina'' zainteresowała mnie przede wszystkim tematyką, którą porusza - liczyłam na to, że na tych 608 stronach autorce uda się pokazać schemat wejścia w toksyczny związek. Że wspólnie z Marceliną i Adamem przejdziemy przez fazę zauroczenia i znajdziemy się w tym momencie, w którym zaczyna się pojawiać dysonans poznawczy. On ma rację czy ja mam rację? To moja wina, czepiam się i do niczego się nie nadaję czy słowa, które przed chwilą usłyszałam były niesprawiedliwe i raniące? Czy mocniejsze chwycenie za ramię to już przemoc czy dopiero uderzenie mnie w twarz będzie prawdziwą przemocą?
Niestety. Pod tym względem zawiodłam się na całej linii. Bo wiecie, toksyczny związek najczęściej zdarza się z kimś ,,normalnym'' o pewnych konkretnych skłonnościach i zachowaniach, które jako zakochane dziewczęta jesteśmy w stanie bagatelizować. Wystawał pod oknem swojej byłej czekając całymi dniami na jej przebaczenie? W fazie zakochania prędzej głupio pomyślimy, że to słodkie i że to kochane jak nasz partner potrafi się zaangażować. I że zrozumiał swój błąd, i takie tam. Tymczasem osoba stojąca z boku stwierdzi, że takie zachowanie z jego strony było cokolwiek... niepokojące.
Ale mówią, że miłość ślepa jest.
Co było dla mnie szczególnie rozczarowujące w tej książce to fakt, że pod tym względem autorka poszła na łatwiznę - Adam Swoboda okazuje się socjopatą pierwszej wody. I w dodatku to nie tak, że właśnie zasunęłam Wam spoilerem - tego dowiadujemy się już na samym początku książki. Bo zamiast skupić się na uczuciach Marceliny i schemacie przemocowym autorka oddała głos całej gamie postaci. Mamy matkę Marceliny, jej ojca, mamy przystojnego barmana z klubu i Adama, nawet jego matka ma swój rozdział albo dwa. Jest też całkiem szalona była Adama, która postanawia przejechać pół Europy po to, żeby go wystalkować. Znaczy, no ma rodzinę w pobliżu (którą też nachodzi), ale nie ukrywajmy na kim Lenie tak naprawdę zależy.
Sporym plusem powieści Danuty Awolusi jest to, że książkę czyta się szybko. Przyznam, że z początku byłam nieco przerażona ilością stron, ale im dalej posuwałam się w lekturze, tym mniej czułam jej objętość. Trzeba też oddać sprawiedliwość ,,Twojej winie'' - akcja została poprowadzona sprawnie i od pierwszych chwil trzyma czytelnika z napięciu, co sprawia, że ciężko się od niej oderwać.
Jak więc wypada ostateczna ocena?
Jeśli szukacie dobrej książki o toksycznym związku i przemocy psychicznej - szukajcie dalej. Jeśli zaś macie ochotę na babską, ale trzymającą w napięciu, lekturę spod znaku ,,uważaj czego pragniesz, bo może się to spełnić'' to ta powieść powinna się Wam spodobać.
*Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego bardzo dziękuję Wydawnictwu Prószyński i Spółka.