Parę ładnych lat temu miałam okazję odwiedzić wyjątkowe muzeum w Opolu — Kamienicę Czynszową. Na każdym piętrze budynku znajdowało się kilka mieszkań, a każde z nich wyposażone było w stylu odpowiadającym poszczególnym epokom/latom. Fascynujące było przyglądanie się sprzętom, z których korzystali nasi przodkowie na porządku dziennym.
Innym razem miałam okazję być w Muzeum PRL-u w Warszawie i choć wychowywałam się już w wolnej Polsce, wiele z eksponatów tego muzeum wciąż używano w latach mojego wczesnego dzieciństwa. Niesamowitym było spojrzeć na to z innej perspektywy – coś, co kiedyś było moją codziennością, teraz podziwiać można w muzeum.
Dlaczego o tym wspominam? Już wyjaśniam.
Recenzja będzie bardzo chaotyczna, ale jednocześnie odzwierciedlająca moje odczucia podczas czytania.
Książka opowiada historię ... w zasadzie nie jestem pewna czyją. Zdaje się, że Gaustyna – podróżnika w czasie, który tworzy specjalny azyl dla ludzi z demencją, alzheimerem i innymi problemami z pamięcią. Każdy z pacjentów mieszka w pokoju stylizowanym na epokę, którą najlepiej pamięta: lata 40? 60? 90? Dla Gaustyna to żaden problem.
Jaka dziwna jest ta książka! Filozoficzna. Zagmatwana. Trudna.
Pierwsza część zawiera kilka cytatów, które wyrwane z kontekstu zapadają w pamięć. Niestety, w gąszczu tekstu — gubią się, tak jak i ja się zagubiłam.
Bywały momenty, gdy wydawało mi się, że zaczynam rozumieć, o co w niej chodzi, ale po chwili narracja skręcała w dziwne, filozoficzne rejony. Męczyłam się. Miałam ochotę rzucić książkę w kąt.
Koncept pierwszej części mi się podobał. Choć nie miałam wyobrażenia na temat tego, jak ma wyglądać tytułowy schron, wizja autora mi odpowiadała. Kojarzyła się trochę z muzeum – gdzie przeszłość wciąż jest żywa.
Postać Gaustyna — czy on naprawdę istniał, czy to tylko wytwór wyobraźni bohatera? Cytując wstęp: „Wszystkie prawdziwe postaci w tej powieści są zmyślone, jedynie te zmyślone są prawdziwe.”
Nie wiadomo też, kim jest narrator. Mówi w pierwszej osobie, zdradza, że był żonaty, że się rozwiódł. Wydaje mi się, że na początku wspomina nawet swoje imię, ale... nie jestem tego pewna.
Może jest nim nawet sam autor?
Powieść jest w jakimś sensie dobra, przynajmniej pierwsza jej część, dotyka ważnego tematu — alzheimera i tworzenia odpowiednich przestrzeni dla ludzi cierpiących na zaniki pamięci... ale forma mi nie odpowiada, jest jakby zbyt filozoficzna, na siłę głęboka. Nie do końca poruszają mnie te historie, nie potrafię aż tak się na nich skupiać. Nie wzrusza.
Fascynujące jest to, że niektórzy ludzie chcą wracać do lat okupacji, bo to lata ich dzieciństwa. Czy wspominamy dzieciństwo najmilej? Niezależnie od tego, jak przebiegało?
Jedna myśl szczególnie mnie poruszyła:
„Wszystko jest potencjalnie naładowane ukrytą przemocą.” Dotyczyło to pacjentki, która jako dziecko przebywała w obozie koncentracyjnym i miała złe skojarzenia z prysznicem, stukaniem obcasów, wspólną stołówką. Tę myśl można odnieść również do codzienności. Każdy z nas ma jakieś złe wspomnienia, czasami wręcz traumy, które powracają do nas w najmniej oczekiwanych momentach. Czasem najdrobniejszy szczegół potrafi obudzić to, co głęboko ukryte.
Kiedy już wydawało mi się, że zaczynam odnajdować się w tej dziwnej narracji, autor porzuca temat schronu, wprowadza wątek referendum, w którym kraje Europy mają wybrać okres historyczny, w którym chciałyby trwać na zawsze. Komunizm? Demokracja? Który ustrój byłby najlepszy?
Ta część książki zupełnie nie trafiła w moje czytelnicze gusta, przestałam rozumieć, co się dzieje, irytowało mnie czytanie, odwlekałam sięganie po lekturę, aż w końcu... przestałam. To mój pierwszy DNF w tym roku.
Domyślam się, że książka zawiera mnóstwo symboliki, której ja — jako laik — po prostu nie rozumiem. Trudno, nie wszystko muszę. Cieszę się jednak, że nie wprowadziła mnie w zastój czytelniczy, choć było naprawdę blisko.
Mimo wszystko powieść skłoniła mnie do pewnych refleksji. Do jakich czasów sama chętnie bym wróciła? A może najlepsze lata mojego życia jeszcze przede mną? Co będę wspominać jako staruszka, jeśli będę miała szczęście i dożyje późnej starości? Czy będę szczęśliwa? A może będę czegoś żałować?
A Ty?Gdybyś mogła wybrać — w jakich czasach chciałabyś pozostać na zawsze?
Czy są wspomnienia, do których wracasz częściej niż do innych?
Podziel się ze mną w komentarzu — jestem bardzo ciekawa Twoich refleksji!