Gdy Marcelina po raz pierwszy widzi Adama i jego zainteresowanie jej osobą, nie może uwierzyć we własne szczęście- mężczyzna jest ideałem! Wygadany, nieziemsko przystojny, szarmancki. W klubie, w którym się na siebie natknęli, przykuwał uwagę wszystkich, nawet innych przedstawicieli płci silniejszej. Ale wybrał właśnie ją, niepozorną trenerkę, mającą rozpocząć od września przygodę z nauczaniem dzieci. Intensywna znajomość bardzo szybko przeradza się w głębokie uczucie, co prowadzi prosto do szybkiego ślubu. Marcelina jest nieziemsko szczęśliwa- nawet, jeżeli Adam czasami jest zbyt szorstki, nie zwraca na to uwagi. Przecież to normalne w związku, prawda... ?
Prawda... ?
Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy, z kim tak naprawdę ma do czynienia. Czy nie będzie za późno, gdy wreszcie przestanie ją oślepiać blask miłości... ?
Z twórczością pani Awolusi spotkałam się całkiem niedawno, a to za sprawą książki pt. Macochy, która dosłownie mnie urzekła. Nie widziałam więc żadnych przeciwwskazań przed sięgnięciem po jej kolejne literackie dziecko, szczególnie, że temat niezmiernie mnie zainteresował. Byłam ciekawa, czy i tym razem autorka z łatwością wciągnie mnie w wykreowane przez siebie wydarzenia i na tyle dobrze rozwinie temat, że poczuję, iż to TO- magiczna chwila sam na sam z lekturą, która wciąga bez reszty. I... tak było!
Marcelina była ślepo zakochana w Adamie, i poniekąd wcale jej się nie dziwię- wyobraźcie sobie, że spotykacie na swojej drodze faceta idealnego, zaczynacie się spotykać, z dnia na dzień poznajecie się coraz lepiej, aż w końcu jesteście totalnie zakochane. Co prawda niektóre rzeczy w jego zachowaniu Was zastanawiają, ale zrzucacie to na karb złych stosunków rodzinnych, przemęczenia, etc. Zawsze jest jakieś wytłumaczenie. Miłość jest ślepa, w tym przypadku to się akurat potwierdza. Ale nie winię głównej bohaterki- czekała na Tego Jedynego i w końcu na niego trafiła. Szkoda tylko, że Adam z ogromnym wdziękiem potrafił zakładać maskę normalnego faceta, a związek z Marceliną stanowił dla niego wyłącznie wygodne alibi.
Przez 70% książki towarzyszyła mi nieziemska irytacja; nie, nie z powodu jakichś potknięć w fabule czy niedopracowaniu bohaterów, tylko przez... Adama. To, jakim on jest typem, po prostu przechodzi ludzkie pojęcie. Jest tak bezczelny, pewny siebie i arogancki, że miałam ochotę spotkać go na swojej drodze i solidnie przyłożyć mu w łeb. Niestety, to ten rodzaj mężczyzny, który przyjmie krytykę i pójdzie dalej robić to, co robił dotychczas. Manipulacje, szantaże, zdrady... wiele można by wymieniać w kontekście jego działań. Do tego oczywiście czarujący oraz nieziemsko przystojny. Zestaw... idealny. A może zabójczy?
Twoja wina wciąga od pierwszej strony. Towarzyszymy Marcelinie w jej zauroczeniu, w jej obiekcjach, w końcu w cierpieniu. Jesteśmy niemymi świadkami działań Adama, które niejednokrotnie podnoszą ciśnienie. Aż dziw bierze, że po tej naszej biednej kuli ziemskiej naprawdę mogą chodzić takie osoby. Dla Pani Awolusi należą się ogromne brawa za wykreowane postacie, nie brakuje im niczego, aby uznać ich za ludzi z krwi i kości. Niektórzy być może będą zniesmaczeni ślepotą Marceliny lub jej bierną postawą, ale czy właśnie to nie czyni z niej bardziej rzeczywistej osoby? Nie każdy z nas ma w głowie radar, który od pierwszej sekundy poznania kogoś zacznie głośno bić na alarm. Wielokrotnie sami dajemy się omotać drugiej osobie, niekoniecznie tylko w relacjach damsko- męskich. Niestety, trzeba przyjąć na barki fakt, iż na swojej drodze możemy spotkać manipulanta, którego nie przejrzymy na wskroś.
Jeżeli szukacie powieści obyczajowej z dreszczykiem emocji, to nowa książka pani Danuty Awolusi jest dla Was jak znalazł. Myślę, że jeszcze kilka takich dobrze napisanych pozycji i naszą rodaczkę naprawdę będzie można postawić na równi z Jodi Picoult.
Książkę znajdziecie u wydawnictwa Prószyński i S- ka.