Bardzo dobrze napisany zbiór reportaży o Polakach w Ameryce, autorka zjeździła cały kraj i przedstawiła wiele historii, może Ameryki nie odkrywa, ale pewne wnioski można wyciągnąć.
Po pierwsze USA to twardy kraj dla twardych ludzi, mówi jedna z bohaterek: „Nikt, kto tu przyjeżdża, nie zdaje sobie sprawy, jak potężny stres wiąże się z życiem tutaj.” Ale jeśli jesteś pracowity, masz silne zdrowie i odporność psychiczną, nauczysz się języka i się edukujesz, to najprawdopodobniej osiągniesz sukces. Niemniej jeżeli któryś z powyższych warunków nie jest spełniony, to niekoniecznie będziesz wygrany. W książce mamy przedstawione obie ścieżki: sukcesu i upadku.
Po drugie bardzo liczy się kasa. Weźmy historię Sebka z Chicago który bez powodzenia szuka żony, sprawa to niełatwa, bo „Młodsze dziewczyny z Polonii patrzą, jakim samochodem jeździ. Starsze – czy ma biznes, czy jest ustawiony, czy będzie w stanie utrzymać rodzinę. Nie ma mocnych, trzeba zarabiać, i to dobrze.” Ważne jest nawet, jakimi kartami kredytowymi się płaci, bo „tu, w Ameryce, każdy patrzy, czym płacisz. To one pokazują, że nie jesteś gołodupcem.” No proszę...
Po trzecie w tym kraju trzeba być aktywnym, ruchliwym i nie poddawać się. Co uderza w opowieściach o emigrantach, to ich chodzenie zygzakiem przez życie, wybieranie różnych zawodów, partnerów, miejsc do życia.
Poruszające są historie ludzi, którzy po latach ciężkiej pracy dorobili się poważnych problemów zdrowotnych, wtedy są pozostawieni sami sobie, państwo im nie pomaga, raczej znajomi i przyjaciele, ale tak sobie. Mówi emigrantka: „Polonia chicagowska jest naprawdę okrutna. Nie lubi patrzeć, kiedy wzlatujesz. Lubi łupnąć cię w łeb, gdy upadasz. Żeby ktoś tylko przypadkiem nie był za mądry. Żeby tylko komuś za dobrze się nie działo. Żeby tylko ktoś nie popsuł ci biznesu.”
Poza tym to kraj okrutny, jak jest źle, to nie ma zmiłuj, spadasz na dno, oto fragment rozmowy z człowiekiem, który z powodu problemów zdrowotnych stał się bezdomny: „Łatwo jest w Ameryce wylądować na ulicy? – Oczywiście, że tak. W Polsce zazwyczaj jest rodzina. Jak coś się wali, to zawsze jakiś dalszy kuzyn się znajdzie, który pozwoli ci się przespać choćby w oborze. A tutaj nic – na ulicę i koniec.”
Z drugiej strony Ameryka potrafi wynagrodzić tych, którzy ciężko pracują i mają szczęście, opowieści o inżynierze pracującym dla NASA czy współwłaścicielu modnej restauracji na Manhattanie mówią same za siebie.
Autorka kończy mądrym zdaniem: „Stany bardzo łatwo kochać z dystansu. O wiele trudniej, gdy stają się codziennością. Moim bohaterom Ameryka przynajmniej raz pokazała, że bywa zazdrosna. I że jeśli coś daje, to zawsze zabierze coś w zamian.” No właśnie...