Reinhold Messner. Jerzy Kukuczka. Włoch i Polak. Tych dwóch panów, wielkich himalaistów XX wieku, znawcom tematu nie muszę przedstawiać. Obaj wspomniani trwale zapisali się w historii zdobywania korony Himalajów i Karakorum. Ich dążenie do palmy pierwszeństwa elektryzowało cały świat związany z górami. Kim był ten trzeci?
Erhard Loretan - to o nim jest ta książka. Warto napisać kilka słów o Szwajcarze, który rzutem na taśmę wdrapał się na podium zdobywców najwyższych szczytów świata. Od praktycznie najmłodszych lat wspinaczka górska nie była mu obca. Pod pozorem wyprawy na grzyby, żeby nie przestraszyć swojej rodzicielki, matki Renaty, wspiął się na Dent de Broc granią zachodnią. Góra ta mierzy 1829 m n.p.m. Miał wtedy 11 lat. Cztery lata później wszedł na Doldenhorn mierzący 3645 m n.p.m. I to trudną skalną drogą, niedostępną dla zwykłego turysty. Został szybko przewodnikiem górskim. A już rok później w w 1982 roku stanął na pierwszym ośmiotysięczniku, którym była Nanga Parbat - 8126 m n.p.m.
Żadne trasy nie były mu straszne. Nie miał żadnych oporów, by "postawić" się każdej górze. Zdobywał wszystko co po drodze. Zdobywał szczyty nie zdobyte dotąd, prowadził wiele nowych tras, będąc prekursorem wspinania się w stylu alpejskim, w którym szczyt zdobywa się w szybkim tempie, bez dodatkowego sprzętu, nie korzystając z tlenu. Można to nazwać stylem "na lekko". Dlatego też Szwajcar dobrze czuł się w towarzystwie Polaka, Wojciecha Kurtyki, który był pionierem takiego zdobywania tego... co niezdobyte, niemożliwe czy nierealne. Praktycznie szwajcarski himalaista dokonał swoich zdobyczy bez takiego wspomagania.
Uff. To było tytułem wstępu. Teraz do rzeczy. To historia szwajcarskiego himalaisty, którą spisał Jean Ammann, dziennikarz "La Liberté" szwajcarsko-francuskiej gazety z siedzibą we Fryburgu, założonej w 1871 roku. To on śledził wszystkie wyprawy Erharda, spisywał je, nagrywał jego wypowiedzi, a także korzystał z dzienników himalaisty, który pisał swoje relacje na bieżąco. To także wiadomości z artykułów prasowych, zbieranych przez Szwajcara.
Książka to osobista relacja z dorobku himalaisty. To zapis jego przeżyć, które na pewno były wyjątkowe. Jego wyprawy ocierające się o granice i śmierci na pewno przypadną do gustu wielbicielom literatury górskiej.
Nie będę odkrywać wszystkich kart. Przeczytajcie historię człowieka, który w górach wysokich czuł się jak przysłowiowa ryba w wodzie. On z dozą humoru zabierze was tam, gdzie raczej wasza noga nigdy nie stanie. I moja zapewne też...