Powieść Katarzyny Żwirełło to gotowy scenariusz na doskonały film sensacyjny. Autorka zna przepis na literacki must read, który aż się prosi by przekuć go w kinowy hit. Znajdziecie tutaj wszystkie jego składniki – akcję, która ani przez moment nie zwalnia tempa, doskonale poprowadzone punkty zwrotne i bohaterów, którzy w miejsce supermocy mają doświadczenie, wzajemne zaufanie i wyryte na dnie serca słowa policyjnej roty. Nie zabraknie również pięknego wątku miłosnego, który niezwykle przypadł mi do gustu, albowiem jest prawdziwy, nie cukierkowy i pokazuje, że nawet największy twardziel w obliczu tego uczucia jest tak uroczo zagubiony i speszony.
Napisać, że „Nim padnie pierwszy strzał” to opowieść o policjantach i złodziejach, to jakby nic nie napisać. Ta książka to rodzaj lustra, w którym Autorka ukazuje funkcjonariuszy, ich codzienną, niebezpieczną służbę i poświęcenie. Docenia w ten sposób ciężar odpowiedzialności, który dźwigają na swoich barkach, zwracając jednocześnie uwagę, że noszą go także w swoich sercach. Co istotne, nie jest to obraz bez skazy i chwilami opanują Was ciemne strony wspomnianej służby.
Fabuła powieści Żwirełło inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami. Pisarka nawiązuje do słynnej akcji CBŚ w Magdalence, która wydarzyła się z 5 na 6 marca 2003 roku i przeszła do historii jako jedna z najtrudniejszych akcji polskiej policji w ogóle. Treść książki nie jest jednak jej wiernym obrazem, na czym moim zdaniem zyskują sensacyjna i kryminalna strona powieści.
Głównym bohaterem opisywanej historii jest sierżant sztabowy Alan Berg, pseudonim „Proca” – 26 letni policjant Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym. Porywczy, pełen ambicji, piekielnie uzdolniony, w którego talencie i zaangażowaniu przełożeni pokładają olbrzymie nadzieje. Proca jest zwierciadłem, w którym autorka przedstawia szereg różnych relacji, jakie częstokroć wypełniają zawodowe życie funkcjonariuszy. Na przykładzie więzi Alana z nadkomisarzem Filipem Tyszką przekonacie się, jak cienka jest granica pomiędzy byciem komuś mentorem, a relacją niemal ojcowską. Nie kto inny, jak właśnie Alan będzie również smalić cholewki do siostry swojego przełożonego. Perypetie Procy to opowieść o tym, czy policjant jest w stanie udźwignąć ładunek emocjonalny osobistych relacji i zachować pełen profesjonalizm.
„Wszystko zależy od tego, dla kogo robimy to wszystko. Co trzyma nas przy zmysłach i dodaje sił w najtrudniejszych momentach. Mówisz, że chcesz chronić tych, których kochasz… Liczę, że tak właśnie będzie. To, kim się stajemy, jest determinowane przez to, kogo kochamy i za kim idziemy” – usłyszy w swoim czasie nasz bohater.
Katarzyna Żwirełło doskonale operuje policyjnym słownictwem oraz slangiem. W licznych wypowiedziach bohaterów zaszyty jest swoisty kodeks postępowania funkcjonariusza. „Bądź lojalny wobec kolegów z wydziału i własnego sumienia. Nigdy nie lekceważ przeciwnika”. To między innymi na jego tle autorka ukazuje, jak ciężko godzi się życie prywatne z pracą w policji.
Nie unika również innych trudnych tematów, jak chociażby każdorazowego poszukiwania winnego lub kozła ofiarnego, byleby tylko „góra” była zadowolona. „Kara nie zależy od winy, ale od woli ludzi u władzy” – pisze Żwirełło na kartach powieści.
„Nim padnie pierwszy strzał” czyta się od deski do deski. Akcja porywa nas w swój nurt i nie sposób przerwać lektury. Jeżeli jednak jesteś uparty/a to potrenuj uprzednio i przerywaj oglądanie ulubionego serialu w kluczowych momentach.
Największym atutem tej powieści są bohaterowie. Być może zmyliłem Was nieco koncentrując się na głównej postaci, ale robię to celowo, by nie zepsuć Wam frajdy z poznania ich osobiście. Paleta osobowości na drugim planie jest dla mnie odkryciem w tej historii. Brawa dla autorki za ich psychologię postaci, dzięki czemu poczułem z nimi naprawdę silną więź.
„Rozkazy i cel misji zawsze będą ważniejsze, niż wasze zdrowie i życie”.
„Żaden z nas nie zapomni tamtej nocy, Proca. To niemożliwe. Ale nie chodzi o to, żeby zapomnieć, tylko żeby nauczyć się żyć z tymi wspomnieniami”.
PS. Kasiu dziękuję Ci za scenę z wieńcami na grobie X.