"Każdy plan wydaje się doskonały, dopóki nie zostanie wykryty".
Tam, gdzie stykają się ze sobą policja, biznes, polityka i światek przestępczy, nie może być spokojnie. Tam, gdzie pojawia się nadkomisarz Hopkins, również. A to oznacza, że "Klauzula siódma" to książka, która wciągnie was z wir zupełnie nieprzewidywalnej akcji, zanurzonej w kryminalno-sensacyjnym sosie. Jak powiedziałaby podkomisarz Justyna Olesińska: "Szał, że wow".
Lipiec 2019 r. Aldona Sawicka, córka zamożnego biznesmena, zostaje porwana. Śledztwo w sprawie tego przestępstwa prowadzi nadkomisarz Andrzej Hopkins wraz ze swoim partnerem, młodszym aspirantem Maciejem Paprockim. Początkowo wszystko wskazuje na to, że to chodzi o okup, ale z każdą godziną pracy policjantów, wychodzą na jaw na nowe fakty, rzucające zupełnie inne światło na to uprowadzenie. Hopkins zrobi wszystko, by rozwiązać tę sprawę.
Niełatwo czytać, trzymając w ręku takie opasłe tomisko, jakim jest debiut Michała Dąbka, gdyż to prawie osiemset stron kryminalnej rozgrywki, budującej w głowie czytelnika obraz pracy policji, o jakiej najczęściej laicy nie mają pojęcia. Autor pod płaszczem wiodącego wątku, jakim jest porwanie dziewczyny, pokazuje bowiem, jakie zależności pojawiają się pomiędzy szeroko rozumianym światem polityki, wielkiego biznesu, a organami ścigania. To, co jednak najbardziej zadziwia i również szokuje to relacje panujące wewnątrz środowiska policyjnych psów, czyli nawarstwiające się konflikty, balansowanie na granicy prawa, kooperacja z przestępcami i ciągłe poczucie zagrożenia. Trzeba przyznać, że precyzja w oddaniu realiów tego specyficznego zawodu staje się równie zajmująca, co intryga kryminalna i właśnie przez to książka jest tak mocno rozbudowana oraz wielowątkowa, stając się w mojej opinii w głównej mierze kryminałem policyjnym z widoczną warstwą sensacyjną.
Sprawa porwania córki biznesmena z każdą kolejną stroną książki, staje się coraz bardziej skomplikowana, gdyż Michał Dąbek w toku rozwoju akcji, rozbudował fabułę o kilka pobocznych wątków. Autor często także kończąc poszczególne rozdziały zawieszeniem akcji w newralgicznym momencie, pobudza wyobraźnię czytelnika do intensywnej pracy. Sama intryga natomiast niesie ze sobą napięcie, a jej rozwiązanie i dalsze konsekwencje dla bohaterów, z pewnością zaskakują.
Nadkomisarz Andrzej Hopkins to postać zrodzona w wyobraźni autora, która niewątpliwie zapada w pamięci dzięki świetnej kreacji psychologicznej, pomimo pewnej sztampowej ramy, w jaką Michał Dąbek wtłoczył tego bohatera. To śledczy, którego efektywność to drugie imię. Człowiek wzbudzający sympatię, pomimo tego, że swojej pracy kieruje się zasadami nie do końca zgodnymi z etosem policjanta. Autorowi poprzez stworzenie postaci tego niepokornego śledczego w połączeniu z niebanalną sprawą kryminalną, udało się zaoferować wciągającą powieść, która z pewnością zyskałaby na jakości, gdyby odchudzić ją o kilkadziesiąt stron, nie wnoszących niczego konstruktywnego do fabuły.
Michał Dąbek w swojej powieści zabiera czytelnika w sam środek kryminalnej afery, w której wraz z Andrzejem Hopkinsem poznaje realia pracy w WZU, czyli w Wydziale do spraw Zaginięć i Uprowadzeń. Autor do fabuły wprowadza także intrygujący wątek pod postacią działalności pewnej organizacji o nazwie RISF, która nie jest zwykłym bankiem ani funduszem, a do jakiej stricte nawiązuje tytuł książki. "Klauzula siódma" to udany debiut, który dzięki rozbudowanej warstwie dialogowej, nie męczy swoją objętością. A ja liczę na kontynuację losów Hopkinsa, gdyż Epilog zaostrzył mój apetyt na więcej.