"Przez dwadzieścia lat przeobrażałam się w kogoś, kto nie był nawet zbliżony do mnie samej. Wymykając się wtedy nad ranem z domu, ja, czterolatka w pokrwawionej koszuli nocnej, z pluszowym misiem pod pachą, musiałam po drodze natknąć się na ciała swojej matki, ojca, a wreszcie siostry, przeżywając trzykrotnie najgorszy z możliwych koszmarów.."
Dzisiaj przychodzę do was z recenzją najnowszej książki @ ewa przydryga pt." Miała umrzeć " wydanej w nakładzie wydawnictwa muza. Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, więc podchodziłam do tej książki z pewną rezerwą. I jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona z tej pozycji, choć co prawda okazała się lekko przewidywalna, ale jako całość wyszła naprawdę bardzo dobrze. Dość szybko rozwiązałam sytuację, z jakimi przeciwnościami i zawiłością losu mierzą się bohaterowie. Jednak mimo wszystko nie wypłynęło to na ogólny odbiór tekstu oraz na moją ocenę.
Końcem lat dziewięćdziesiątych grupa nastolatków pod przywództwem Ady bierze udział w pewnej niebezpiecznej grze, każdego razu balansując przy tym na granicy życia i śmierci. Podczas kolejnego zadania ginie niewinny człowiek- wtedy granica zostaje przekroczona, a śmierć mężczyzny rozpoczyna serię tragicznych zdarzeń..
2019 rok, osierocona dwadzieścia lat temu Lena zmaga się ze stanami lękowymi, jednocześnie nadal poszukując swojej tożsamości. Pewnego dnia na wystawie jej prac pojawia się nieznany mężczyzna w kostiumie klauna, który swoim pojawieniem burzy spokój i niepełny obraz dotychczasowego życia dziewczyny. Wszystko zaczyna się coraz bardziej komplikować. Zdesperowana Lena pragnie, odkryć kim jest, łączy fakty, odkrywając, jaka była jej przeszłość...
Ile osób straci jeszcze życie z powodu rozpoczętej przed laty gry ? Jak Lena zareaguje, gdy dowie się prawdy dotyczącej jej rodziny ? Jakie sekrety kryją się za murami domu, w którym dokonano morderstwa w pewną bożonarodzeniową noc ?
Autorka wprowadza nas w świat dwójki dziewczyn — Ady oraz Leny, których z pozoru nic z sobą nie łączy. Dodatkowo jedna akcja toczy się w końcem lat dziewięćdziesiątych, a druga w 2019 roku.. Jednak wszystko jest tak dobrze poprowadzone, że te dwa czasy nie powodują zamętu w naszej głowie. Książka wciąga już po pierwszych stronach, nie pozwalając odłożyć się na miejsce. Krótkie rozdziały, tylko podkręcają tempo czytania, a sama akcja jest dopięta na ostatni guzik. Myślę, że autorka specjalnie pozwoliła nam odkryć nić łączącą główne bohaterki, by później łatwiej było odkrywać nam tajemnice, jaką owiana jest książka, oraz co kryje się za tytułem lektury. Autorka bardzo dobrze wykreowała bohaterów, nie tylko głównych, ale i pobocznych. Każda z osób miała swój charakter, była wyrazista, ale nie przerysowana. Dialogi sformowane tak, że podkręcały całą akcję, powodując, że mój poziom zainteresowania poszybował w górę jeszcze wyżej. Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała, jak ważne tematy są poruszone w książce tj. patologia rodzinna, nękanie w szkole, samotność, stany lękowe, zespól stresu pourazowego, odizolowanie, szyderstwo i wyśmiewanie, niezrozumienie, alkoholizm w rodzinie. Ta powieść to jeden wielki emocjonalny rollercoaster.
Podsumowując " Miała umrzeć" to świetnie poprowadzony thriller psychologiczny, który wciąga już po pierwszych stronach. Wartka akcja, poruszenie ciężkich tematów, to kolejne atuty tej książki. Dodatkowo tajemnica, którą owiana jest książka, sprawia, że cały czas odczuwasz wewnętrzny niepokój i napięcie. Z całego serca polecam.