Kiedy zobaczyłam, że Marcel wydaje kolejną powieść, skakałam ze szczęścia. Jest jednym z nielicznych autorów, którego przeczytałam wszystkie książki i biorę je w ciemno. Gdyby wydał tomik poezji, również bym przeczytała i zająłby honorowe miejsce na mojej półce. Uwielbiam styl, jakim się posługuje. Uwielbiam to, że w swoich książkach porusza naprawdę ciężkie tematy.
W jednym z warszawskich prestiżowych liceów dochodzi do krwawego ataku terrorystycznego. Jednym ze sprawców okazuje się syn znanego biznesmena i filantropa. Nikt nie rozumie, dlaczego Błażej posunął się do tak okrutnego czynu ani dlaczego na oczach swojej przyjaciółki Kai odebrał sobie życie.
Zacznę od tego, że do książki podchodziłam z ogromnym entuzjazmem. Nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu będę mogła ją przeczytać. Od samego początku czytało mi się ją dobrze. Mimo iż sam autor mówił, że ta książka lżejsza niż słynna Trylogia Hejterska, to nadal czuć w niej Marcela. Jak gąbka chłonęłam kolejną stronę. Do czasu aż nie dotarłam do pewnej stronniczości. Autor w swojej książce porusza ciężkie tematy tj. uzależnienie od gier, wpływ świata wirtualnego na "życie w realu", problem nietolerancji względem osób homoseksualnych, brak wsparcia ze strony najbliższych, problemy alkoholowe w rodzinie. Porusza również temat aborcji. Przy czym kładzie ogromny nacisk, jak zła jest aborcja, że aborcja to morderstwo. Autor miał okazję przedstawić dwie strony medalu. Jednak uczepił się jednej.
Rozumiem, że autor poprzez tę książkę chciał przekazać jaki wpływ na życie młodych ma świat wirtualny, jak manipuluje tymi ludźmi. Nie rozumiem tego, że książka, która została skierowana dla nastolatków, porusza poglądy polityczne i społeczne. Dlaczego w tej książce został skrajnie poruszony temat aborcji, przedstawionej jako najczystsze zło, nie przestawiając tym samym tej drugiej strony? Ja rozumiem, że jest to fikcja literacka, ale są osoby, które mimo wszystko mogą wziąć to za wzór do naśladowania. Tak jak napisała @lietratka. Jeśli to byłaby trylogia hejterska — okej, nie miałabym się do czego przyczepić, ale nie jest i nie zgodzę się z tym, że Wszyscy muszą zginąć, jest "lżejszą " lekturą, bo nie jest. Książkę czyta się naprawdę szybko, akcja pędzi jak szalona. Nie znajdziemy w niej niepotrzebnych opisów. Napisana z perspektywy Kai i Błażeja. Do samego końca nie byłam w stanie odgadnąć, jak to wszystko się potoczy. I gdy dotarłam do końca, byłam naprawdę zaskoczona, nie spodziewałam się tego, naprawdę. Obstawiałam kogoś innego, a tu pyk!. Pomysł na fabułę był naprawdę bardzo dobry i gdyby nie to, co mi tam przeszkadzało, powiedziałabym, że wypadłaby naprawdę dobrze. Niestety mimo mojej sympatii do autora nie jestem w stanie ocenić jej na tyle pozytywnie, jak bardzo bym chciała. Nie lubię pisać złych opinii, staram się znaleźć plusy, wyśrodkować to jakoś.Jednak zgadzam się z opisem na okładce — jest to na pewno szokujący Thriller. Mam nadzieje, że Marcel wyciągnie z tego wszystkiego wnioski, bo naprawdę jak wszystkie jego książki przypadły mi do gustu, tak tą miałam ochotę wziąć i wyrzucić przez okno. Czy mimo wszystko jestem w stanie polecić tę pozycję? Owszem. Każda książka zasługuje na opinie. Niezależnie od tego, czy będzie ona negatywna, czy pozytywna. Dlatego mam nadzieję, że i wy sięgniecie po nią. Może również wam przypadnie do gustu?..