Sprawa lorda Rosewortha recenzja

SPRAWA MAŁGORZATY S.

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Rudolfina ·3 minuty
2024-07-16
5 komentarzy
31 Polubień
A pomyśleć, że gdyby nie moja słabość do angielskich ramotek detektywistycznych, nie byłoby afery.

To mogłaby być przeciętna recenzja na temat przeciętnej książki, którą przeciętni wydawcy sprzedają pod hasłem: kryminał w stylu Agathy Christie. Pochwaliłabym wtedy dobry styl, całkiem nieźle oddany klimat, dość wartko rozwijającą się akcję, skrytykowałabym doklejony na siłę epilog, który niczego do powieści nie wnosi.

Tak by było, gdybym nie czytała powieści „Dom zbrodni” Agathy Christie. Powiedzieć, że miałam po lekturze „Sprawy lorda Rosewortha” uczucie deja vu, to byłby grzeczny eufemizm. Proponuję zatem, abyście razem ze mną przeprowadzili śledztwo i pomogli mi odpowiedzieć na pytania, które muszę tutaj zadać:
  1. Jak daleko autor może posunąć się w zapożyczeniach od innego autora?
  2. Gdzie kończy się inspiracja, a zaczyna plagiat?

Sprawa wygląda tak:
W obu powieściach akcja dzieje się w Anglii, mniej więcej w tym samym czasie (lata czterdzieste/pięćdziesiąte ubiegłego wieku). W porządku, na tym polegają powieści „w stylu”. Dalej, niestety, nie chodzi o styl.

I tu, i tu zostaje zamordowany stary, nie do końca angielski i nie do końca arystokrata, ale za to z całą pewnością milioner, który mieszka wraz z liczną rodziną w ogromnym pałacu. Milioner jest chytry, zaborczy, bezwzględny i wredny, i tak naprawdę każdy członek rodziny chętnie by się go pozbył, więc wszyscy się cieszą, że ktoś uwolnił ich od kłopotu.

Wnuczka milionera (u Starosty zamieniona na córkę) chcąc ratować honor rodziny, no bo przecież w porządnych rodzinach nie zdarzają się mordercy, prosi o pomoc detektywa, który ma wyjaśnić kto zabił. U Christie detektyw jest narzeczonym wnuczki, u Starosty – tylko udaje narzeczonego.

W obu przypadkach oficjalne śledztwo z ramienia Scotland Yardu prowadzi inspektor, który tak się składa, że jest ojcem wynajętego detektywa.

Ta sama jest przyczyna śmierci milionera – zostaje on otruty eseryną (lek), ale w grę wchodzi również przedawkowanie insuliny.

Po otwarciu testamentu milionera okazuje się, że tuż przed śmiercią ostatnia wola została diametralnie zmieniona, co oczywiście na tyle przetasowuje układy, że zleceniodawczyni śledztwa, największa beneficjentka testamentu, staje się osobą najbardziej podejrzaną. I tu, i tu, detektyw raczej w to nie wierzy.

Krąg najważniejszych osób dramatu jest idealnie symetryczny w obu powieściach: dużo młodsza, druga żona, która nienawidzi milionera i ma kochanka, ale nie ma pieniędzy, syn nieudacznik, który zostaje pozbawiony majątku i najwięcej traci, ciotka rezydentka – na utrzymaniu milionera, dwójka sprytnych nastolatków płci obojga (u Starosty dzieci milionera, u Christie wnuki). Plus kilka postaci drugoplanowych, które jakoś tam się różnią, chociaż czasem wykonują ten sam zawód (np. aktorki).

Nastoletnie dziewczynki są idealnymi kopiami. Uwielbiają powieści detektywistyczne, pochlebiają sobie, że mają takież zdolności, chcą pomagać detektywowi w prowadzeniu śledztwa, pełniąc rolę Watsona. Nastolatka u Christie odgrywa znacznie ważniejszą rolę, ale młoda detektywka u Starosty też się przydaje.

W obu powieściach mamy wątek kobiety śmiertelnie chorej, która jest gotowa na wszystko. Wie, że zostało jej kilka tygodni życia, czuje się bezkarna i może wreszcie zrobić to, na co w innej sytuacji nigdy by się nie odważyła.

Różnice między powieściami jednak są. Zakończenie u Christie jest, jak na swoje czasy, nietypowe, zaskakujące, łamiące schematy, nowatorskie. Nikt przed nią nie wymyślił takiego rozwiązania. Nie zdradzę na czym to polega, bo jeśli nie znacie tej książki, nie chcę odbierać przyjemności z lektury. Zakończenie u Starosty, na szczęście inne niż w „Domu zbrodni”, jest typowe, niezaskakujące, niełamiące schematów, wtórne. Jeśli pamiętacie „Morderstwo w Orient Expresie” powinniście się domyślić o co (niedokładnie) chodzi.

Jeżeli jeszcze widzieliście film „Na noże” cały ten powyższy opis również wam się wyda dziwnie znajomy. Jednak nie mam wątpliwości, że twórcy filmu tylko się inspirowali Agathą, bawili się konwencją (inny czas akcji, inne realia, inny detektyw, dużo więcej niż u Christie dowcipu, ironii, pomysły mistrzyni zostały wciągnięte, przemielone i przetworzone). W przypadku książki Starosty nie mam takiego wrażenia. Podobieństw jest zbyt wiele, aby mogły pojawić się przypadkiem. I nawet dodatkowy wątek dotyczący zmarłej żony detektywa tego nie zmieni. Doklejone na siłę zakończenie i sugestia w posłowiu, że prawdziwe wydarzenie było inspiracją do napisania książki, zupełnie mnie nie przekonuje.

Oceniam tę książkę najniżej jak można, ku przestrodze. Drodzy autorzy, nie przesadzajcie z inspiracjami. Zawsze się znajdzie ktoś, kto zobaczy więcej, niż byście chcieli. To byłaby przyzwoita książka, przyzwoicie „w stylu Agathy” napisana. Tylko, czy tak można? Czy można aż tak?

I co wy na to, drodzy czytelnicy? Co z tym fantem zrobić?

Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-07-16
× 31 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Sprawa lorda Rosewortha
Sprawa lorda Rosewortha
Małgorzata Starosta
7.7/10

Sierpień 1959 roku. Jonathan Harper, prywatny detektyw borykający się z osobistą stratą, na prośbę dawnej przyjaciółki podejmuje się rozwiązania sprawy zabójstwa Thadeusa Rosewortha, którego śmierć w...

Komentarze
@Jagrys
@Jagrys · 5 miesięcy temu
Hmm... Niewdzięczna i dość śmierdząca sprawa.
O kopiowanie obcojęzycznych książek i przenoszeniu ich na rynek polski kropka w kropkę ale pod zmienionym szyldem było już kilka afer. część z nich znalazła swój finał w sądzie, a zagraniczny autor/wydawca udowodnił plagiat.
Nie mniej były to sytuacje bliskie kręgom WattPad niż już wyrobionych nazwisk.
Jeśli jest jak mówisz, to reputacja pani Starosty mocno uszkodziła się na wizerunku.
× 7
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu
Ja nie wiem, czy zagranicznemu wydawcy będzie się to opłacało 😉
@Jagrys
@Jagrys · 5 miesięcy temu
Słowa-klucze to "prawa autorskie" i "własność intelektualna". Albo: ACTA i te klimaty.
Chociażby YT i sławetne już wyciszanie muzyki w scenach filmowych z podkładem muzycznym.
Bo naruszają czyjeś dobra i prawa autorskie właśnie. Przypomnij sobie ten szum, działo się przecież względnie niedawno. To samo czynią pisacze w literaturze.
Brak jasnej definicji, to dobra podstawa, by móc na niej popłynąć całkowicie dowolnie. Gdybam, rzecz jasna, ale to pierwsze, co mi przychodzi na myśl.
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu
Tu sytuacja nie jest jednoznaczna. A poza tym, koszty sądowe przekroczyłyby wysokość odszkodowania. I tylko czytelnik czuje się oszukany ☹️
@Jagrys
@Jagrys · 5 miesięcy temu
Jak powszechnie wiadomo, w tej piramidzie, czytelnik (ostateczny odbiorca) to sam dół łańcucha pokarmowego.
Kojarzysz może mema z wizualizacją hierarchii w firmie? To mam na myśli.
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu
Fakt. Dla wydawców nie jesteśmy czytelnikami tylko nabywcami. Wystarczy, że kupią, czytać już nie muszą 😉
@gala26
@gala26 · 5 miesięcy temu
A co ze sztuczną inteligencją i tekstami pisanymi przy jej pomocy albo tylko przez nią. Tak naprawdę też są plagiatem tylko nie do udowodnienia. Recenzje nakanapie pisane przy pomocy AI niestety też się spotyka i pomimo zgłoszeń nikt się tym nie przejmuje i nie potępia.
@Jagrys
@Jagrys · 5 miesięcy temu
Potępia. Ale nie ma narzędzi, by to potępienie wyrazić bardziej, hmm... dosadnie?
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu
Sztuczna inteligencja to osobny temat. Ona korzysta z tak ogromnej liczby tekstów, że nie da się wyłapać podobieństwa do konkretnych utworów. A więc de facto plagiatu nie ma.
@Jagrys, a masz pomysł, jak to „dosadnie” miałoby wyglądać?
× 1
@Jagrys
@Jagrys · 5 miesięcy temu
To motyw, na osobną burzę mózgów, jednakże już nie w sekcji komentarzy pod recenzją.
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu
Zdecydowanie. To temat na artykuł na stronę główną 😉
× 2
@gala26
@gala26 · 5 miesięcy temu
@Rudolfina zgadzam się z Tobą. Dużymi literami należałoby go napisać, żeby wszyscy to zauważyli. W ramach protestu nie umieszczam tu recenzji, bo tej osobie administracja wyróżniała teksty pisane przez AI. Skoro ja laik to zauważyłam, to chyba nie było trudne do wyłapania przez fachowców. 😒
× 3
@gala26
@gala26 · 5 miesięcy temu
@Jagrys Masz rację, że nie jest to właściwe miejsce, ale gdziekolwiek by o tym nie napisać administracja się tym nie przejmuje. W ramach protestu nie umieszczam tu moich recenzji. Wiem, że nikogo to nie obchodzi, ale robię to z szacunku do samej siebie. 😒
× 2
@Asamitt
@Asamitt · 5 miesięcy temu
@gala26 po czym poznać? Zacznę zaraz śledztwo;)
× 2
@gala26
@gala26 · 5 miesięcy temu
@Asamitt Jest darmowy program. https://app.smodin.io/pl/detektor-tresci-ai Wystarczy w niego wrzucić podejrzany tekst i jeśli pokaże jakąkolwiek liczbę, że tekst pisany przez AI to na 99%, a nawet 100 jest całkowicie pisany przez sztuczną inteligencję. Tu nakanapie niestety takie osoby są i jeszcze im się wyróżniało teksty, które nie zostały napisane samodzielnie. Są pisane poprawnie, ale bardzo mechanicznie, czasem nawet mało spójnie.

× 3
@Asamitt
@Asamitt · 5 miesięcy temu
O rzesz! czyli jestem mocno nieświadoma, bo nawet jeśli natknęłam się, to nie pomyślałam, że o coś takiego może chodzić:/
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu
@Asamitt, ja już prowadzę śledztwo, tylko przez telefon mam słaby internet, więc trochę to potrwa 😉
× 2
@Vemona
@Vemona · 5 miesięcy temu
A ja już się miałam zaczaić na to, bo właśnie "klasyka kryminału".... Bardzo dziękuję za ostrzeżenie :) A recenzja super!!
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu
Dzięki. Przeczytaj oryginał 😉
× 2
@Vemona
@Vemona · 5 miesięcy temu
Oryginał czytałam, jak wszystkie inne królowej kryminału, mam całą serię Hahette uzbieraną pracowicie :)
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu
Ja przeczytam całą Agathę wiele lat temu i większość intryg pozapominałam, ale „Dom zbrodni” mam na świeżo, bo niedawno zobaczyłam film i postanowiłam przypomnieć sobie książkę. Utrwaliło się 😉
× 1
@Vemona
@Vemona · 5 miesięcy temu
A ja akurat "Dom zbrodni" mam dość dawno czytany, ostatnio wracałam do opowiadań, więc pewnie zastanawiałabym się, dlaczego treść wydaje mi się znajoma. ;) Swoją drogą - autorka moim zdaniem mooocno się skiepściła, przecież umie pisać sama...
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu
No umie, więc też się zastanawiam, po co jej to było…
× 1
@Vemona
@Vemona · 5 miesięcy temu
Żeby na szybko zarobić? Nie wiem, nie ogarniam. Szkoda.
× 2
@Asamitt
@Asamitt · 5 miesięcy temu
Rozczarowujące:(
@Rudolfina wróć do wyszukiwania interesujących książek, by móc się znów czymś zainspirować;)
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu
Na razie jakoś słabo mi idzie… ☹️
@AnnaKatarzyna
@AnnaKatarzyna · 5 miesięcy temu
Rewelacyjna recenzja. : -)
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu
Dzięki, ale tak naprawdę nie ma się z czego cieszyć 😔
× 1
@AnnaKatarzyna
@AnnaKatarzyna · 5 miesięcy temu
Z punktu widzenia Czytelnika nie ma. Co nie zmienia faktu, że świetna recenzja. 🙂
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu


× 3
@Mackowy
@Mackowy · 5 miesięcy temu
Ten opis pasuje do jakiegoś tuzina powieści detektywistycznych, dlatego właśnie nie jestem fanem gatunku 8-)

× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu
To podaj jeszcze chociaż dwie 😉
× 1
@Mackowy
@Mackowy · 5 miesięcy temu
Nie no, tyle to nie :P ale ok, jeśli nalegasz, to dom zbrodni i ta książka Starosty ( nie pisałaś, że mają być inne :))
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu


× 1
Sprawa lorda Rosewortha
Sprawa lorda Rosewortha
Małgorzata Starosta
7.7/10
Sierpień 1959 roku. Jonathan Harper, prywatny detektyw borykający się z osobistą stratą, na prośbę dawnej przyjaciółki podejmuje się rozwiązania sprawy zabójstwa Thadeusa Rosewortha, którego śmierć w...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Prywatny detektyw Jonathan Harper zostaje poproszony przez dawną przyjaciółkę o zajęcie się sprawą domniemanego zabójstwa jej ojca. By nie wzbudzać podejrzeń ekscentrycznej rodziny udają się oni do R...

@book_wszechmogacy @book_wszechmogacy

@Obrazek „Kiedy wchodzisz do gniazda os, musisz mieć grubą skórę i zastrzyk z epinefryny przy sobie na wszelki wypadek.” W swojej najnowszej powieści kryminalnej pt: „Sprawa lorda Rosewortha” pa...

@Mirka @Mirka

Pozostałe recenzje @Rudolfina

Nikczemny narrator
RAKI NA BEZRYBIU

To bez dwóch zdań jest powieść z kluczem. Jeśli ktoś ten klucz zna, będzie mieć dużą frajdę z lektury. Tylko niektóre z występujących w książce postaci, co do zasady już...

Recenzja książki Nikczemny narrator
Błękitna godzina
ARS LONGA, VITA BREVIS

ARS LONGA, VITA BREVIS Mojemu pokoleniu nie trzeba było tłumaczyć tej łacińskiej sentencji (mówię o osobach z maturą). Dziś wydawca tej książki decyduje się przełożyć t...

Recenzja książki Błękitna godzina

Nowe recenzje

Duch na rozstaju dróg
Uwierzysz w ducha? Może musisz uwierzyć?
@spirit:

Pomimo tego, że święta już za parę dni to coraz więcej osób stwierdza zgodnie i nieco ze smutkiem, że tych świąt po pro...

Recenzja książki Duch na rozstaju dróg
Masło
:)
@book_matula:

Historia, którą poznacie, oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, co skusiło mnie do lektury. Przyznam, że pierwsza my...

Recenzja książki Masło
Gniew Smoka
KING BRUCE LEE KARATE MISTRZ...
@maciejek7:

Książka „Gniew Smoka. Jak walczył Bruce Lee” dla mnie była tak wciągającą lekturą, jakbym ponownie oglądała film z Lee ...

Recenzja książki Gniew Smoka
© 2007 - 2024 nakanapie.pl