Postanowiłam wreszcie się dowiedzieć, o co chodzi z tym bitcoinem. Za późno. Miliony dolarów przeszły mi koło nosa. Nie mnie jednej, i to jest jakieś pocieszenie.
Jeżeli poszukujecie rzetelnej wiedzy o kryptowalutach, to ta książka nie jest dla was. Jeśli jednak dopiero zaczynacie zgłębiać ten temat, podstawowe informacje podane w przystępnej formie powinny wam wystarczyć.
Bitcoin to pierwsza zupełnie wirtualna waluta, której idea polega na tym, że jest kompletnie niezależna od banków, rządów, podatków, itp. Można ją nabyć lub „wykopać” całkowicie anonimowo. Jej idee zawarł niejaki Satoshi Nakamoto w 2009r., w opublikowanym manifeście. Piszę „niejaki”, ponieważ tożsamość twórcy bitcoina pozostaje tajemnicą do dziś. Nie wiadomo nawet czy jest to jeden, wyjątkowo zdolny człowiek czy grupa ludzi.
Kopanie bitcoina polega na tym, że trzeba zainstalować na komputerze aplikację, wykonującą skomplikowane obliczenia, które służą do budowania bloków, a z nich łańcuchów, zaś wszystko to ma za zadanie chronić sieć bitcoina (w blokach gromadzone są informacje o transakcjach dokonanych za pomocą bitcoina w danej jednostce czasu). W nagrodę właściciel komputera otrzymuje (wykopuje) monety, które odkładają się na jego koncie (w dużym uproszczeniu).
Gdybyście chcieli samodzielnie zacząć kopać, to muszę was rozczarować. Na domowym komputerze wykopanie jednej monety zajęłoby całe lata i pożarło niewyobrażalnie duże ilości prądu, a komputer i tak przegrzałby wam się wcześniej, niż wykopalibyście choć ułamek bitcoina. Ale jeżeli kupicie komputer za kilkadziesiąt tysięcy dolarów, z odpowiednim urządzeniem chłodzącym, i dostarczycie mu prądu za kolejne kilkadziesiąt tysięcy dolarów, być może wyjdziecie na swoje. Ale nie z polskimi cenami prądu. W Chinach jest taniej.
Ta książka jest jednak nie tyle o bitcoinie, co o ludziach, którzy przyczynili się do jego sukcesu. To fabularyzowana opowieść o braciach bliźniakach Cameronie i Tylerze Winklevoss, znanych kiedyś głównie z tego, że zostali wyrolowani przez Marka Zuckerberga. Ponieważ sami nie byli informatykami, przyszli do niego z pomysłem na stworzenie sieci społecznościowej i zamówili oprogramowanie do strony, która miała tą siecią zarządzać. Następnego dnia Zuckerberg zarejestrował domenę thefacebook kropka com i założył własną sieć opartą na pomyśle bliźniaków. Prawnikom braci udało się uzyskać dla nich odszkodowanie w wysokości 65 milionów dolarów, a chłopcy mieli na tyle rozumu w głowach, żeby większość tej sumy wziąć nie w gotówce, tylko w udziałach. I tak ich fortuna wzrosła kilkakrotnie.
Szukając biznesu, w który mogliby zainwestować swoje miliony, odkryli bitcoina. Nie mieli co robić z pieniędzmi, więc zaryzykowali i w odpowiednim momencie weszli w ten interes. Tak z milionów zrobiły się miliardy. I o tym jest ta książka.
Gdybyście chcieli powtórzyć ten manewr, to uprzejmie donoszę, że dziś ten numer nie przejdzie. Bliźniacy Winklevoss kupowali bitcoina, kiedy kosztował on mniej niż dolara, dziś na jedną monetę trzeba wydać ponad sto tysięcy dolarów!
Tego już nie ma w książce, ale przeprowadziłam dalsze śledztwo.
Obecnie istnieje ponad dziesięć tysięcy kryptowalut, bo każdy może wprowadzić własną na rynek. Jest ponad dwieście giełd, na których można nimi handlować.
Ja nie zainwestuję w kryptowaluty nawet, gdyby mnie było na to stać. Równie dobrze mogłabym zagrać w ruletkę, albo kupić akcje banku Lehman Brothers tuż przed wrześniem 2008 roku. Ale, jeśli macie żyłkę hazardzisty – proszę bardzo.