Sprawa lorda Rosewortha recenzja

Rodzinne tajemnice

Autor: @Mirka ·3 minuty
2024-06-12
Skomentuj
7 Polubień


„Kiedy wchodzisz do gniazda os, musisz mieć grubą skórę i zastrzyk z epinefryny przy sobie na wszelki wypadek.”

W swojej najnowszej powieści kryminalnej pt: „Sprawa lorda Rosewortha” pani Małgorzata Starosta postawiła na rozum, umiejętność dedukcji, łączenia kropek, a nie tylko opierania się na technologicznych możliwościach, jakie są dostępne obecnie. I mimo takich możliwości, nadal nie wszystko można rozwiązać.

Powieść zabiera nas do 1959 roku, do Anglii, a konkretnie najpierw do Londynu, gdzie Jonathan Harper ma swoje mieszkanie i biuro agencji detektywistycznej, które prowadzi razem ze swoim przyjacielem Samuelem Archerem, natomiast nad całością czuwa asystentka panna Hardcastle.

Tego dnia, gdy go poznajemy nie czuje się najlepiej i w takim momencie do jego gabinetu przychodzi znajoma z dawnych lat Ruth Roseworth, córka znanego i… nieżywego od kilku dni Thadeusa Rosewortha. Aż dziwne, że Harper nie słyszał o tej tragedii podczas gdy huczy o tym całe miasto. Sprawę prowadzi Scotland Yard, w którym komisarzem jest ojciec Jonathana – Jack Harper. Ojciec i syn nie mają ze sobą dobrych relacji. Łączy ich jedynie sfera zawodowa i starają się sobie nie wchodzić w drogę.

Jonathan zgadza się zadośćuczynić prośbie swojej dawnej przyjaciółce i udaje się do posiadłości Roseworthów w Mundesley-On-Sea w hrabstwie Norfolk. Tam spotyka niezłą galerię osób o wyraźnych charakterach, z których każdy miałby powód usunąć lorda z grona żywych. No, może poza ciotką Agathą, która jako jedyna z tego towarzystwa przypadła mi do serca swoimi celnymi spostrzeżeniami i ripostami. Na miejscu zostaje odczytany testament, który wzbudza poruszenie, a całkowitym zaskoczeniem jest króciutki list od lorda do Jonathana. Jest to tym bardziej dziwne, że panowie się nie znali, ale w wyniku jednego zdania na kartce papieru wraca do detektywa przeszłość…

Książka jest anonsowana jako brawurowa powieść, która czerpie z „najlepszych brytyjskich wzorców gatunkowych” łącząc się z wątkami o charakterze czarnego kryminału. Nie do końca się z tym zgadzam, gdyż tego drugiego elementu w ogóle nie spostrzegłam, ani go nie poczułam. Natomiast wzorce gatunkowe, jak najbardziej, gdyż głownie przychodziła mi na myśl Agatha Christie, której lekki powiew można dostrzec, głównie w formie fabuły i osobach. Wprawdzie Jonathan Harper nie przypomina z wyglądu najsłynniejszego detektywa, jakiego stworzyła pisarka, czyli Herkulesa Poirota, ale nie mogłam pozbyć się porównywania. Poirot miał charyzmatyczną asystentkę i swego sceptycznego przeciwnika. Podobnie jest u Jonathana, który wspomaga się panną Hardcastle oraz musi współpracować z ze swoim przeciwnikiem pracującym w policji, czyli z Jackiem Harperem. Ma też swoją dziwną przypadłość: zbyt często słabnie i mdleje. Także dłuższe wprowadzenie do sprawy i sposób prowadzenia śledztwa też posiada pewne wspólne cechy z kryminałami Agatha Christie, łącznie z przedstawieniem finałowym, w którym główny bohater prezentuje swoje wyniki dochodzenia.

Z początku jest trochę nudnawo, niewiele się dzieje, więc nie od razu wniknęłam w tę historię. Być może dlatego, że zanim możemy w końcu być świadkami prowadzenia śledztwa przez policjantów i detektywa, najpierw dowiadujemy się, dlaczego Jonathan zamknął się w swoim mieszkaniu i nie kontaktował się ze światem zewnętrznym przez jakiś czas, a także poznajemy tło wydarzeń, charakter rodziny zamordowanego lorda, problemy poszczególnych członków rodu Roseworthów, więc śledztwo schodzi na dalszy plan. Dopiero gdy w pewnym momencie pojawiają się sekrety, wychodzą na jaw rodzinne tajemnice, zaczyna być bardziej ciekawie i wciągająco. Rozwiązanie zagadki mnie nie usatysfakcjonowało, a nawet byłam nim lekko rozczarowana, gdyż dosyć szybko domyśliłam się kto jest winny.

„Sprawa lorda Rosewortha” to kryminał retro osadzony w końcówce lat 50. XX wieku i może wydawać się dziwne, że użyte jest to określenie gatunku wobec tego czasu, gdyż z reguły powieści retro kojarzą nam się z czasami przedwojennymi i wcześniejszymi. Jednak można poczuć archaiczny klimat tamtych lat poprzez metody śledcze mocno odbiegające od współczesnych, ale też środowisko i otoczenie, w jakim toczą się wydarzenia. Fabuła oparta została na klasycznym układzie kryminalnej historii, w której nie ma krwawych scen ani nagłych zwrotów akcji. Jest natomiast sukcesywne odkrywanie prawdy i obraz angielskiej arystokracji sprzed ponad 60 lat. Autorka skutecznie wodzi nas poprzez meandry ludzkiej natury i umysłu, pokazując, że o własnej rodzinie, zwłaszcza o tej najbliższej, czasami wiemy najmniej.


Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-05-18
× 7 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Sprawa lorda Rosewortha
Sprawa lorda Rosewortha
Małgorzata Starosta
7.7/10

Sierpień 1959 roku. Jonathan Harper, prywatny detektyw borykający się z osobistą stratą, na prośbę dawnej przyjaciółki podejmuje się rozwiązania sprawy zabójstwa Thadeusa Rosewortha, którego śmierć w...

Komentarze
Sprawa lorda Rosewortha
Sprawa lorda Rosewortha
Małgorzata Starosta
7.7/10
Sierpień 1959 roku. Jonathan Harper, prywatny detektyw borykający się z osobistą stratą, na prośbę dawnej przyjaciółki podejmuje się rozwiązania sprawy zabójstwa Thadeusa Rosewortha, którego śmierć w...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Prywatny detektyw Jonathan Harper zostaje poproszony przez dawną przyjaciółkę o zajęcie się sprawą domniemanego zabójstwa jej ojca. By nie wzbudzać podejrzeń ekscentrycznej rodziny udają się oni do R...

@book_wszechmogacy @book_wszechmogacy

A pomyśleć, że gdyby nie moja słabość do angielskich ramotek detektywistycznych, nie byłoby afery. To mogłaby być przeciętna recenzja na temat przeciętnej książki, którą przeciętni wydawcy sprzedaj...

@Rudolfina @Rudolfina

Pozostałe recenzje @Mirka

The Devil's toy
Co kryją mury Mulberry Tales?

@Obrazek „Nie wiara wpływa na to, jakimi ludźmi jesteśmy, tylko to, jak sami postrzegamy moralność.” Kilka miesięcy temu skończyłam czytać "The paper dolls", pierw...

Recenzja książki The Devil's toy
Modus Operandi
Trudno uciec przed przeszłością

@Obrazek „Są słowa, które zapadają człowiekowi głęboko w pamięć.” Czasami spotykamy jakąś osobę, która wydaje się nam znajoma, ale nie jesteśmy w stanie osadzi...

Recenzja książki Modus Operandi

Nowe recenzje

Czerwona sofa
Żaden pociąg nie dogoni straconego czasu
@zuszka60:

Michèle Lesbre, urodzona w 1939 roku pisarka pochodzenia francuskiego, której sławę przyniosła właśnie książka „Czerwon...

Recenzja książki Czerwona sofa
Fallen Angel
Fallen Angel
@magdalenagr...:

✨✨✨✨ Recenzja ✨✨✨✨ Natalia Popławska " Fallen Angel "#2 @n_poplawska_strona_autorska Seria: NIKT Wydawnictwo: ✨✨✨✨...

Recenzja książki Fallen Angel
Kawa i papieros
Kawa przed śniadaniem i papieros na kaca
@aga.kusi_po...:

Zacznę bez wstępu, bo tu, z „Kawą i papierosem” od razu wkraczasz do wielkiego powierzchniowo loftu. To miejsce, jak i...

Recenzja książki Kawa i papieros
© 2007 - 2024 nakanapie.pl