Tytuł książki ze zdjęcia idealnie odzwierciedla mój stosunek do niej. Skończyłam czytać ją już jakiś czas temu i wierzcie mi czy nie, ale wywołała u mnie tyle emocji, że momentami nie dość, że chciało mi się krzyczeć, to do tej pory nie wiem za bardzo co o niej napisać….spodziewałam się obyczajówki, a dostałam tutaj dosłownie misz-masz wszystkiego.
Rose opuszcza Paryż i przeprowadza się do Nowego Jorku, w celu zarobienia pieniędzy dla chorej matki. Jej rodzicielka bowiem, jest chora na białaczkę i potrzebuję pieniędzy na leczenie. Już na lotnisku spotyka tajemniczego nieznajomego, który zbiegiem okoliczności, również leci do NY, bo w Paryżu był służbowo. Gdy para ląduje w miejscu docelowym, okazuję się, że mieszkanie Rose nie jest gotowe i dziewczyna musi wynająć pokój w hotelu. Harry (tak miał na imię nieznajomy), proponuje jej nocleg u siebie, na który Rose oczywiście przystaje. Wieczorem poznaje całe grono znajomych chłopaka i od tego momentu rozpoczyna się jej przygoda oraz jej „skomplikowane” relacje, które wywrócą jej życie do góry nogami…
„To skomplikowane” miało swoją premierę 30 września. Jest to debiut autorki Nikoli Jabłońskiej. I jak to się mówi, debiuty rządzą się swoimi prawami. Mamy tutaj 560 stron historii, która momentami śmieszy, momentami zaskakuję, a momentami wprowadza w takie osłupienie, że czytelnik musi dwa razy coś przeczytać, bo nie wierzy w to co widzi. Bohaterów jest sporo i każdy z nich ma swoje historie, każdy jest totalnie różny, ale łączy ich jedno – przyjaźń. Niczym bohaterowie serialu Beverly Hills 90210, przeżywają swoje pierwsze miłości, pierwsze razy, pierwsze zdrady i smutki. I czyta się to wyjątkowo szybko, bo Nikola ma bardzo lekkie pióro. Niech nie przeraża Was ilość stron, bo tego się nawet nie odczuwa..
Tą książkę bardziej polecałabym młodszym odbiorcom, może trochę mniej wymagającym, którzy chcą się po prostu rozerwać podczas czytania. Dla mnie zawiera ona sporo absurdów, które mnie osobiście mocno raziły w oczy. Ale to nie znaczy oczywiście, że inni też będą zwracać na to uwagę i im też będzie to przeszkadzać. Myślę, że najlepiej przekonać się samemu, co tak naprawdę warta jest ta książka. Jednym z takich „wisieńkowych” absurdów, było np. to, że pomimo, że jedno zdradziło drugie, to drugie nie miało żalu i wybaczyło wszystko z marszu, ale zanim dopuścili się jakiejkolwiek zdrady, mieli trzystronnicową rozkminę, nad tym czy zdradzić czy nie ;)
Pomimo wszystko, gratuluje autorce, bo napisać tyle stron książki to już naprawdę wyczyn! Życzę dalszych sukcesów! I oczywiście dziękuje wydawnictwu Feniks za egzemplarz i miłą współpracę!