Kiedy zobaczyłam „Rudowłosą ze Starych Babic” wśród nowości wydawniczych, zainteresowało mnie przede wszystkim męskie wykonanie literatury obyczajowej. Autorem jest Janusz Niżyński, który ma w swoim dorobku już kilka powieści oraz nieco utworów skierowanych do dzieci.
Przyznam, że pochłonęłam książkę bardzo szybko, choć jest infantylna, ale niezwykle przyjemna. Fabuła opiera się na motywach bajki o Kopciuszku. Główna bohaterka, rudowłosa Chmurka, w wyniku utraty rodziców, trafiła pod opiekę rodziny Kowalczuków, gdzie jest poniżana i prześladowana głównie przez Stellę, swoją rówieśniczkę. Chmurka jest bystrą, przenikliwą, zadziorną osóbką, jednak brak jej pewności siebie przez bliznę na policzku, która pojawiła się tam w wyniku oparzenia. Wplątana została w chory układ, w którym zmuszono ją do przybrania nazwiska Stelli i w jej imieniu ukończenia studiów. Stella potrzebuje go dla prestiżu, gdyż nie zamierza pracować, chce tylko wyjść za mąż za przystojnego i obrotnego Sebastiana Lateckiego, w którym podkochuje się również Chmurka. W wyniku niezliczonych nieporozumień, intryg, oszustw, kłamstw, zbiegów okoliczności i przedziwnych tajemnic, Sebastian wkrótce zakochuje się w Chmurce, ale żeby mogło dojść do szczęśliwego finału, musi najpierw wyplątać się ze szponów Stelli i jej wpływowego ojca. Również jego najbliższy przyjaciel i wspólnik, Dariusz, przeżywają swoje miłosne perypetie, by w końcu odnaleźć szczęście w ramionach jednej z najbliższych współpracownic.
Wszyscy bohaterowie książki są mocno przerysowani, przejaskrawieni, a mimo tego że kłamią, spiskują, knują, wydają się sympatyczni i anielscy. Książka charakteryzuje się siłą przyciągania właściwą telenowelom. Chmurka, nasz Kopciuszek, to jednak dość złośliwa intrygantka i ogólnie niezłe ziółko. Sebastian też potrafi być fałszywy, potrafi wspaniale udawać, a jednak jest tutaj księciem na białym koniu. Mamy w tej historii do czynienia z mnóstwem udanych prób ucierania nosa wyniosłym pannom z bogatych domów, podszywania się pod tożsamości innych ludzi, sytuacji, w których makijaż i kosztowny strój sprawiają, że bohaterowie pozostają nierozpoznani. Fabuła jest zatem naiwna, choć mocno skomplikowana, bo zawiłość intryg, udawanie innych osób, udawanie uczuć, przytrafiło się chyba każdemu bohaterowi.
A jednak czytałam powieść z przyjemnością, bo jest zabawna. Warsztat autora nie pozostawia nic do życzenia, posługuje się bogatym językiem i nie brak mu wyobraźni. Tupet głównej bohaterki, kompletnie nie idący w parze z jej rzekomo niskim poczuciem własnej wartości wywołuje mnóstwo komicznych sytuacji, jej inteligentne, cięte riposty są dodatkowym smaczkiem, zwłaszcza w kontraście do bezbrzeżnej głupoty swojej prześladowczyni. Historia miłosna przedstawiona tutaj to typowa komedia romantyczna, gdzie niby wszystko zmierza w dobrym kierunku, by w pewnym momencie zatrzymać się, dać bohaterom czas na przemyślenie, a potem już tylko „żyli długo i szczęśliwie”. Pokazuje też, że nie warto być podłym człowiekiem. Tylko prawdziwa życzliwość, przyjaźń, zdolność do poświęcenia się dla drugiej osoby, gwarantuje szczęśliwe życie i spokojny sen. Tym samym polecam tą książkę jako odprężenie na długie zimowe wieczory leniwe letnie wakacje, bo można z nią przyjemnie spędzić czas bez nadmiernego wysiłku umysłowego.