"Wszystko umiera, by mogło narodzić się nowe. Wszystko powraca z mroków w innej, nowej formie…"
Należę do tego grona czytelników, którzy na słowa: "spisek", "tajemnicze ugrupowania" czy "spiskowa teoria dziejów" użyte w kontekście książki, reagują bardzo emocjonalnie. Moja fascynacja tego typu literaturą nie mogła pozostać obojętna wobec powieści, która porusza się na polu tego intrygującego tematu. Oczekiwałam świeżego powiewu, czegoś zupełnie innego niż powieści Dana Browna. Nie do końca jednak zostałam usatysfakcjonowana.
Giulio Leoni to znany czytelnikom włoski pisarz kryminałów, absolwent humanistycznych studiów uniwersyteckich, rodowity Rzymianin. Autor po ukończeniu nauki zajmował się doradzaniem w temacie organizacji przedsiębiorstw. Jest założycielem czasopisma "Symbol", autorem tekstów z tematyki krytyki literackiej. Obecnie pisarz uczy w jednym z rzymskich liceów.
Przenieśmy się do XV wieku, do epoki włoskiego renesansu. Dwa wielkie rody: rzymskich Borggiów i florenckich Medyceuszy walczą o swoja pozycję w Watykanie. Sprawujący posługę papieską Syktus VI, otoczony jest wokół spiskami i intrygami. W 1482 r. we Florencji niespodziewanie pojawia się Simonetta Vespucci, która według świadków nie żyje od ponad sześciu lat. Lorenzo Medyceusz w związku z tym faktem oraz śmiercią mistrza druku, wysyła do Rzymu swojego wysłannika, młodego i inteligentnego studenta - Pico Mirandola, celem odnalezienia tajemniczej księgi "Hermesa Po Trzykroć Najświętszego", w której zawarto regułę sprowadzającą zmarłych ludzi z powrotem do świata żywych. Bohater zostaje wplątany w sieć intryg i spisków, w których na pierwszy plan wysuwają się tajemnicze ugrupowania i wiedza ezoteryczna.
"Reguła mroku" jest w dużej mierze powieścią historyczną, zawierającą obszerny wątek kryminalny. Autor wykazał się niezwykłą wiedzą historyczną epoki, o której traktuje jego dzieło. W swoim utworze dość umiejętnie wplatał postacie, znane nam z lekcji historii, jak chociażby włoskiego malarza florenckiego - Sandra Botticelli czy włoskiego malarza, poetę i filozofa - Leona Battistę Alberti. Na łamach książki czytelnik niewątpliwie poczuje klimat epoki odrodzenia, co dla miłośników historii będzie nie lada atutem. W szczególności wątkiem godnym uwagi jest rola papieża i sieć intryg jaka otaczała cały dwór kościelny. Filozofia i interesujące debaty pomiędzy oświeceniowymi umysłami renesansu to fragmenty, które potrafią skłonić do przemyśleń.
Czytając przygotowany przez wydawnictwo opis na okładce książki, spodziewałam się ekscytującej tajemnicy, spisku dziejowego, który pobudzi moje szare komórki i zaciekawi. Niestety autor w mojej opinii rozdrobnił fabułę na kilka wątków, które nie pozwalały skupić się na całości, na tytułowej regule mroku. Powieść jest bowiem pełna przeróżnych postaci, zdarzeń i tajemnic, a takie nagromadzenie wielu wątków nie sprawdza się w utworach tego typu. W powieści będącej po części kryminałem, czytelnik preferuje taką konstrukcję fabuły, by aktywność bohatera skupiała się wobec jednego, głównego wątku. Tutaj proporcja to została mocno zachwiana na niekorzyść książki.
Teoretycznie w powieści Giulio Leoni połączenie obszernych wątków historycznych z elementami kryminalnymi okraszonymi siecią spisków i intryg, powinno dać wybuchowy efekt. Tymczasem fajerwerków nie było. Powieść zabrała mnie w udaną wycieczkę w przeszłość, do ciekawej epoki renesansu. Do pewnego zadowolenia zabrakło mi jednak polotu i pewnej dozy tajemniczości. "Reguła mroku" okazała się po prostu książką ze średniej półki.