Książka o czytaniu czyli coś dla moli książkowych... Mamy tu rozdziały o pierwszych zdaniach, o okładkach, o czytaniu w więzieniu, o klubach książki, itd., trudno nie docenić drobiazgowości i erudycji autorki, niemniej odczuwam niedosyt: dostaliśmy dziełko prymuski, pracowicie skompilowane, ale bez polotu, bez pogłębienia ważnych tematów. Poza tym jest tam wiele nieścisłości i przeoczeń, które poniżej wyliczę.
Po pierwsze irytuje i dziwi konserwatyzm autorki. I tak rozdział poświęcony ebookom rozczarowuje, pani Justyna jest wyraźnie na nie i przytacza całą masę argumentów, czasami zwyczajnie nieprawdziwych. Przytoczmy parę: „Amazon i inne sklepy i serwisy internetowe z książkami zbierają informacje (…) jak i kiedy użytkownicy czytają. (…) W czasie, kiedy czytamy coś na czytniku – to on czyta nas.” Jest na to sposób: włączyć tryb samolotowy, ja mam go stale na swoim kundelku a ebooki ładuję przez kabelek. Dalej „Przeczytane e-booki ustawia się na wirtualnej półce i szybciej o nich zapomina”. Nie wiem skąd to przekonanie, ja w swoim kundelku mam wirtualną półkę z książkami, do których stale powracam. Dalej „Książka elektroniczna nigdy nie jest nasza, mamy zaledwie licencję na czytanie.” Nieprawda, w Polsce e-booki kupuje się, jako pliki i możemy je legalnie podarować rodzinie i znajomym. I jeszcze „razem z tradycyjną książką znika też więź międzyludzka. Książkami nie tylko można się dzielić, ale się je dziedziczy.” To samo jest prawdą dla e-booków, ja się nimi wymieniam ze znajomymi i tworzy się więź międzyludzka, że hej...
Nie pisze pani Justyna o tym, że czytniki zwiększają czytelnictwo, że są idealne w podróży i na urlopie, że można wciąż mieć przy sobie ulubione książki i do nich wracać, że ebooki są tańsze od papieru, itd., itp. Nie ma też nic o internecie jako o medium wpływającym na czytelnictwo (pozytywnie i negatywnie), chociażby o portalach czytelniczych (na kanapie!). Tylko napomyka autorka o Amazonie, który zrewolucjonizował rynek książki i sposób jej czytania.
W rozdziale o czytaniu na głos bardzo mało jest o audiobookach, o ich popularności i percepcji. Nic nie pisze autorka o tym czy słuchanie audiobooków jest tym samym co czytanie książki, czy raczej lektor zaburza percepcję. Bardzo to ciekawy i kontrowersyjny temat...
Szkoda, że pani Sobolewska nie wspomina o 'Zbyt głośnej samotności' Hrabala, która jest jednym wielkim hymnem na cześć książek. Narrator trzyma książki nawet w ubikacji, i boi się, że półki załamią się i przygniotą go w czasie defekacji... A autorka poświęciła cały rozdział czytaniu w toalecie...
Z drugiej strony jest w książce parę niezłych rozdziałów. Może najciekawszy, bo najbardziej osobisty jest ten o czytaniu dzieciom, pisze autorka z własnego doświadczenia, bo przez lata czytała synom. Interesujące są też rozważania o czytelniczej ( i nie tylko) niedojrzałości wielu dorosłych, którzy czytają wyłącznie literaturę młodzieżową (Harry Potter!). Niemniej wrażenie straconej szansy pozostaje.