Jakoś tak się utarło w moich czytelniczych doświadczeniach, że krótkie powieści traktuję jako wytchnienie od sążnistych i mocnych tomiszczy, które dostarczają wielkich emocji. Tym razem, za sprawą „Prawdziwego życia” Adeline Dieudonne dosłownie zaniemówiłam z wrażenia. Obawiam się, że trudno mi będzie precyzyjnie określić, jak ogromnie poruszyła mnie ta opowieść. Książka jest niepokojąca razem ze swoją złowieszczą okładką i opisem sugerującym mroczną historię rodziny podporządkowanej przemocy.
Nastoletnia bohaterka żyje razem ze swoim bratem w domu, w którym matka nie potrafi przeciwstawić się agresji ojca. Często są świadkami przemocy, wobec której matka pozostaje boleśnie bierna. Dziewczynka nie ma oparcia ani w ojcu, który bardziej przypomina zwierzę żądne krwi i czerpiącego przyjemność z zadawania bólu, ani w matce, która przede wszystkim stara się znikać, nie istnieć, nie rzucać w oczy. Jej jedynym zajęciem jest zacieranie śladów swojego istnienia oraz hodowla kóz. Kiedy więc pewnego dnia dzieci są świadkami przypadkowej śmierci ulubionego lodziarza, nie ma nikogo, kto mógłby pomóc im poradzić sobie z tą traumą. Nasza bohaterka nadzwyczaj dojrzale przeżywa tą sytuację nieustannie martwiąc się tym, co dzieje się z jej bratem, który coraz bardziej zaczyna angażować się w sprawy ojca – polowanie i zabijanie. Postanawia zrobić wszystko, aby chłopiec odzyskał niewinność i uwolnił się od ogarniających go demonów. W tym celu postanawia całkowicie poświęcić się nauce fizyki, by odkryć sposób na to, aby cofnąć się w czasie i zapobiec śmierci, której byli świadkami. Jednak jej ojciec nie należy do ludzi, którzy akceptują jakiekolwiek przejawy niezależności pod swoim dachem. Organizuje polowanie.
Książka jest wyjątkowo niepokojąca i mroczna. Nasza bohaterka musi samotnie zmierzyć się ze ślepym złem, jakie mieszka w jej domu i rozszerza swoje wpływy. Jest w tym jednak nieustępliwa, nieugięta, sprytna i odważna. Wielkie poczucie wolności, jakie nosi w sercu, pozwala jej podejmować wyzwania, o jakich pojęcia nie mieli jej rówieśnicy, zainteresowani podbojami miłosnymi. Przeżywa chwile grozy, gardzi swoją bierną matką, by ostatecznie, lepiej ją poznawszy, zrozumieć i pokochać szczerze. Broni swojej niezależności, godności, uciekając w świat nauki, opieki nad dziećmi znajomych, wreszcie spędzając czas z ukochaną suczką. Nic nie jest w stanie jej złamać, o czym przekonała się w noc polowania, jakie urządził na nią jej ojciec z bratem. Wyszła z niego fizycznie poobijana, jednak ze wzmocnionym przekonaniem, że jest zdolna do wszystkiego oraz że ciągle ma jeszcze o co walczyć, bo po raz pierwszy dostrzegła w oczach ciągle kochanego brata, że pozostała jeszcze jakaś część jego duszy wolna od robactwa i demonów.
Książka jest doskonała. Podejmuje trudny temat przemocy w rodzinie, która nie złamie tylko najsilniejszych jednostek, a tym trochę słabszym kruszy kręgosłupy. Została napisana w taki sposób, że napięcie nie opuszcza czytelnika ani na chwilę. Lakoniczny język i daleki od kwiecistości styl tylko dodają tej powieści emocjonalności. Autorka ma niezwykły talent do tworzenia fabuły niepokojącej, drażniącej i gniewnej. Stworzyła też bohaterkę silną i inteligentną, goniącą za ambitnym celem, który sobie wyznaczyła. A to przecież debiut, więc pozostaje tylko czekać na kolejne dzieła.