Pisząc taką powieść jak Obłęd, Justyna Kopińska po raz kolejny udowadnia, że liczne nagrody i wyróżnienia mogą jeszcze być, jeśli nie dobrym, to pomocnym wyznacznikiem przy wyborze literatury. Autorka gromkich reportaży, poruszających kwestie społeczne i kryminalne, w swoich tekstach zdaje się skupiać przede wszystkim na anatomii mrocznej strony ludzkiej natury. Co czyni najnowszą powieść ciekawym amalgamatem. Najnowsza powieść, to de facto freudowska beletrystyka, traktująca o złu kompletnym, totalnym.
Podjęty tym razem temat opieki psychiatrycznej w Polsce, jest niewątpliwie ważny. Kulejący system, rodem z dziewiętnastowiecznego podręcznika, nie pozostawia złudzeń co do skuteczności metod. Zastraszanie, kary cielesne oraz ambicja ordynator, aby doprowadzić swoich pacjentów „do porządku”, pozostawia w czytelniku głęboki niepokój. Bez wątpienia Kopińska przedstawia schemat działania oprawców i ich tok myślenia, ale również daje do zrozumienia, że krzywda wyrządzona przez osoby, które z założenia miały sprawować opiekę, staje się głęboko zakorzenioną traumą, często nie do przezwyciężenia.
Nietuzinkowe operowanie językiem oraz konwencją, bowiem jako bohatera osadziła ona również dziennikarza. To, co z pozoru wydaje się zabiegiem wyświechtanym i nieco prostolinijnym, jest też największą zaletą tej publikacji. Sugeruje to odbiorcy, że ma on do czynienia nie ze zwykłą fikcją, ale kolejnym reportażem spod pióra autorki Czy Bóg Wybaczy Siostrze Bernadetcie. Krótkie, ucięte zdania tylko potęgują napięcie wyczuwalne już od pierwszych stron tekstu. Używając prostego języka oraz plastycznych opisów, autorka pokazuje szczególnie przekonujący obraz bohaterów, analizując poprzez fragmentaryzację akcji ich przeszłość. Najbardziej przerażające jednak jest to, że dzieło nie bez powodu przypomina reportaż, uwagę przykuwa bowiem blurb:
Nie każdą prawdę można opowiedzieć w reportażu. Ale nawet wtedy nie wolno milczeć. Dlatego Justyna Kopińska musiała, w zbeletryzowanej formie, powrócić do najbardziej potwornych miejsc, jakie poznała na swojej drodze.
Choć ewidentnie nie wszystkie wydarzenia są prawdziwe, to obydwie narracje łączy tak ścisły i przemyślany ciąg przyczynowo-skutkowy, że odbiorcy trudno odróżnić fikcję od realizmu.
I choć spora grupa ludzi stojąca w piżamach na dworze, by wysłuchać wykładu renarracji nazistowskiego oprawcy - lekarza, może wydawać się przerysowaniem, to po lekturze innych tekstów Kopińskiej, które zawsze prowadzą do jednego wniosku: choć skala niegodziwości, jaką opisuje, zdaje się nierzadko przerastać ludzkie wyobrażenia, to jego sprawcami zwykle są zwyczajni ludzie. Czytelnik po kilkunastu stronach zaczyna wątpić w ludzką przyzwoitość.
Autorka przeplata myśli i wydarzenia dotyczące głównego bohatera z narracją sadystycznej Alicji Wasny. Coraz mocniej skupiając uwagę narratora na postaci ordynator oddziału psychiatrycznego, czytelnik dochodzi do wniosku, że osobą, którą rzeczywiście dotyka tytułowy obłęd, jest właśnie ona. Szczególnym smaczkiem jest swoista forma autoreklamy, jaką pisarka uprawia na kartach powieści, pojawiają się w nim odniesienia do innych tekstów napisanych przez Kopińską, a także przemyślenia o możliwości zmiany świata, w których autorka przytacza myśli Szymborskiej, sugerując, że to, czego nie potrafi poezja, może zmienić film.
Historia opisana przez Kopińską, wywiera na polskim czytelniku wyjątkowy wpływ, ponieważ traktuje o sytuacji, która może się dziać za rogiem. Odchodząc od reportażu i beletryzując formę, popełniła ryzykowny krok, ale udany. Ponieważ historia przywołuje skojarzenia z doskonałymi powieściami takimi jak Lot nad kukułczym gniazdem Kena Keseya, czy thrillerem Święty Psychol Johna Theorina.