Do tej książki przyciąga tytuł. Chodzi bardziej o drugi człon – „Państwowych Gospodarstw Rolnych”. Interesuje się współczesną historią Polski, i dlatego oczy mi się zaświeciły, gdy zobaczyłem tą znaną, lecz dawno już nie widzianą nazwę oznaczającą duże przedsiębiorstwa gospodarki rolnej utworzone w Polsce po II Wojnie Światowej.
Do pierwszej części tytułu mam pewne zastrzeżenia. Przepraszam Autorkę , ale słowo „córy” kojarzy mi się jednoznacznie. Jest takie powiedzenie z nazwą miasta na półwyspie Peloponez , które to powiedzenie nie ma nic wspólnego z treścią omawianej książki.
Pewnie byłoby lepiej użyć słowa „kobiety” lub nawet „matki”, a tak skojarzenie zostaje. Wiem że Maria Maknia nadając taki a nie inny tytuł miała zupełnie co innego na myśli, niż wyszło, lecz może zdarzyć się taki purysta językowy jak ja, i będzie się czepiał.
Państwowe Gospodarstwa Rolne to dość dziwna hybryda, złożona z majątków obszarniczych, a później dzielona na małorolnych i bezrolnych chłopów. W 1949 rok rząd zaczął przymusową kolektywizację, która polegała na zrzeszaniu chłopów w rolnicze spółdzielnie produkcyjne
A zatem historia powojenna Polski. Historia PGR- ów, ale tak naprawdę i przede wszystkim rodziny Marii Makni. Skupiamy się szczególnie na przedstawieniu losów kobiet ( tytuł!), bo to one tak naprawdę ciągnęły ten wózek pracy.
Wielka historia, historia o której uczymy się na lekcjach przeplata się z tą historią małych ojczyzn: gmin, wiosek, rodzin. Z tej wielkiej Maria Maknia przytacza absolutnie najważniejsze fakty. Kto chętnie słuchał opowieści historyka w szkole, ten z pewnością nie będzie zaskoczony tym co przeczyta u Marii Maknii. Być może nawet będziemy znudzeni po trosze. Lecz z pewnością ( w przypadku „Cór …” ) historie „zwykłych” ludzi niosą o wiele więcej atutów poznawczych niż niejedna bitwa co zmieniła bieg historii świata.
A losy rodziny Marii Makni są związane z takimi miejscami, jak Kielce, Belno, Makoszyn, Zapole, Boskowiny. Dziadowie Marii byli związani z Pomorzem, skąd wyruszyli za chlebem, jak im się zdawało. Czas pokazał że nasze wybory nie są dobrymi decyzjami. W nasze, bezpieczne do tej pory życie, może wtrącić się ta wielka historia, o której już wspomniałem. Adolf Hitler, choć przecież nie znał osobiście rodziny Maknia, wpłynął na życie tej rodziny.
To się nazywa esencja życia. Sens istnienia. Maria Maknia tłumaczy nam, czytelnikom pozbawionym odpowiedniej wiedzy, tłumaczy zaangażowanie pracownic w życie PGR – ów. Do tej pory myślałem, że to jednak na mężczyznach spoczywał większy obowiązek, mężczyźni pracowali ciężej. Maria Maknia wyprowadza z błędu, jeśli ktoś tak myślał. Tu było „równouprawnienie”, oczywiście na niekorzyść kobiet.
Poza tym – wojna i początek państwa komunistycznego. To jest prawdopodobnie najcięższy okres w historii współczesnej Polski. Brak prawidłowej opieki socjalnej Państwa, niestabilna sytuacja gospodarcza, prześladowania tych którzy myślą inaczej niż władza. Codzienne życie w ciężkiej pracy, czy to upał, czy deszcz bądź inna niesprzyjająca aura. Może taka rekomendacja zniechęcić Czytelnika. Lecz z drugiej strony może warto przyjrzeć się czasom PGR – ów. Nie mówi się zbyt dużo: bo nie wypada, brak chęci, wszyscy bohaterowie owych czasów nie żyją. Tylko ręce zmęczone, na nogach żylaki.
Z drugiej przecież strony to część historii naszego Państwa, chcemy tego czy nie chcemy. A tak naprawdę, summa sumarum, to nie tak dawno było. To życie naszych babek i mam.
Ocena 5/6