Miasto mafii recenzja

"Mogła uciec. Miała wybór. On jej na to pozwolił. Ale tego nie zrobiła."
I co myślicie, gdy to czytacie? Jaka jest Wasza pierwsza myśl? - O! będzie się działo... a może - to Ci głupia kobieta była ;)? Intryguje? Czy odrzuca?
Książka "Miasto mafii" miała swoją premierę 5.03. Czekałam na nią z wielką niecierpliwością, bowiem zaciekawił mnie opis, no i oczywiście okładka, która od razu przyciągnęła moje oko :) w końcu przyszedł ten dzień i miałam ją w swoich rękach. Czytało mi się ją niezwykle szybko i dobrze, historia wciągała, postacie też nawet ok- może z pewnymi wyjątkami, ale jednak czegoś mi tu zabrakło... a może miałam za wielkie oczekiwania? Spodziewałam się większych emocji podczas czytania, wartkiej akcji, momentów, które zapierałyby dech w piersiach. Jeśli chodzi o sam pomysł na historię to był ciekawy - bohaterka wzdychająca do przystojnego mafiosa i jej najlepsza przyjaciółka, trochę zapatrzona w siebie i chętna na każdą przygodę, potem dochodzi między nimi do spotkania, no i zaczyna się robić gorąco.. do tego bracia, którzy są niezwykle przystojni i mają wszystko czego tylko sobie zapragną -kto by się oparł ich urokowi ;)
Cała historia jest przedstawiona z perspektywy głównej bohaterki Emmy, dwa albo trzy rozdziały opisane są oczami Arthura - i nad tym ubolewam, bo może pałałabym do niego większą sympatią gdybym wiedziała co siedzi w jego głowie i dałoby mi to pełny obraz dlaczego w niektórych sytuacjach zachowywał się tak a nie inaczej. Chciał być taki jak ojciec, który szanował matkę ale jemu to niestety nie wychodziło. Momentami zastanawiałam się co go w życiu spotkało, że tak przedmiotowo traktuje kobiety. Z kolei Emma - dziewczyna, która w życiu lekko nie miała, ulega mu we wszystkim i spełnia wszystkie jego zachcianki. Z jednej strony myśli tak, a robi inaczej. DO tego martwi się wszystkim i o wszystkich.
Co jeszcze rzuciło mi się w oczy to to, że cała relacja między bohaterami toczyła się zbyt szybko. Nie dość, że dopiero co się poznali to po paru dniach Arthur wyznawał Emmie miłość, a ona martwiła się, że go straci i nie będzie wiedziała co z sobą począć.
Jak na debiut to myślę, że nie jest źle. Czekam na kolejne książki od Kingii Litkowiec, no i oczywiście na kolejną część Miasta mafii i wierzę, że one będą już dużo lepsze :) ani nie polecam ani nie odradzam - musicie wyrobić sobie swoje zdanie :)