„Los podsuwa nam osoby, które mają odegrać istotną rolę w naszym życiu"
Życie potrafi ciężko doświadczyć wydarzeniami, które na długo zapadają w pamięć, ale też podsuwa nie raz rozwiązania, oferuje pomoc, a wówczas, nawet w najbardziej trudnym momencie, pojawia się światełko nadziei. Mówimy wówczas o przeznaczeniu, szczęśliwym zbiegu okoliczności, gdy po czasie spostrzegamy, że było to dla nas najlepsze, co mogło nam się przytrafić. Nie wszyscy wierzą w przeznaczenie, nawet, jeżeli widać wyraźnie, że nie są to przypadkowe sytuacje. Takie znaki od losu otrzymali bohaterowie książki pt.: „Swallow”, czyli „Jaskółka” - symbol szczęścia, miłości, ochrony i nadziei.
Pewnego dnia los postawił na swojej drodze dwie popaprane dusze. Oboje mają za sobą ciężkie doświadczenia, których nie potrafią wyrzucić z pamięci i dlatego każdego dnia cierpią, mimo upływu czasu. Haelyn i Rion łączy wiele, niż oni sami sobie to uświadamiają. Mają ze sobą wiele wspólnego, co ich w jakiś sposób łączy, ale też różnią się podejściem do swoich przeżyć. Samotni, unikający ludzi, wycofani, targani emocjami, bólem, każdego dnia wstają, by zmagać się ze swoimi demonami. Na szczęście mają wokół siebie przyjaciół. Każde z nich po jednym. Minnie i James są wspaniałymi, wrażliwymi, troskliwymi ludźmi. Są aniołami stróżami dla dwojga pogubionych, poszarpanych i potarganych przez życie osób.
Każdy z bohaterów ma swoje powody, by widzieć wszystko w czarnych barwach. Doskonale możemy to poczuć, dzięki bardzo sugestywnym opisom analizującym ich stan psychologiczny i emocjonalny. Nie wyjawia zbyt wiele, by wzbudzić nasze zainteresowanie. Poznajemy tę historię z perspektywy Haelyn i Riona naprzemiennie, ale więcej poznajemy szczegółów z przeszłości dziewczyny.
W przypadku Riona autorka skupia się bardziej na jego przeżyciach, stronie mentalnej, wewnętrznych rozterkach, niż na przyczynie tego stanu. On wciąż karmi się negatywnymi epitetami i zwrotami na swój temat, jakie usłyszał od swego ojca, co pokazuje, że słowa mają moc. Mogą one niszczyć, zranić, podciąć skrzydła, ale też dać nadzieję. W przypadku Riona, ta nadzieja jest bardzo nikła, nie może się przebić przez ciemny mur, jaki go otacza. Uważa siebie z nieudacznika, nic niewartego człowieka, który wszystko niszczy i nie zasługuje na nic dobrego. To usłyszał od ojca, ale ma też żal do matki, która nie stanęła w jego obronie, gdy został wyrzucony z domu po tym, co się wydarzyło 15 czerwca 2022 roku. Do końca nie wiemy dokładnie co się wówczas stało, a jedynie domyślamy się, że musiało być to coś bardzo dramatycznego, skoro tak mocno odmieniło chłopaka, który kiedyś był radosnym, pełnym życia młodym człowiekiem. Nie zasługuje na życie. pragnie zniknąć, i to dosłownie. Szuka okazji, by pożegnać się z tym światem, dlatego nie boi się śmierci.
Śmierci boi się Haelyn, która 16 lat temu przeżyła tragedię, która wyzwoliła w niej tak dużą traumę, że ciągle towarzyszy jej strach przed śmiercią. Gdy ją poznajemy, jest dorosłą dwudziestojednoletnią kobietą, ale pamięć małego, pięcioletniego dziecka cały czas jest w jej podświadomości. Haelyn boi się właściwie wszystkiego: ludzi, ciemności, bliskości, nie lubi gdy ktoś na nią patrzy, zwraca uwagę, gdyż ma o sobie niskie poczucie wartości. Nie akceptuje siebie i krytycznie podchodzi zawrówno do siebie, jaki i wszystkiego wokół. Najchętniej bym nią porządnie potrząsnęła, bo momentami mnie irytowała. Najlepiej i najbezpieczniej czuje się w swoim pokoju z książką w ręku. Nawet pracuje zdalnie, by nie wychodzić na zewnątrz każdego dnia. Najbardziej boi się śmierci, dlatego, nie rozumie, jak można jej pragnąć.
Haelyn nie jest łatwo. Ma za sobą naprawdę ciężkie wydarzenia, o których dowiadujemy się stopniowo. Jednak ona powoli wychodzi ze swojej skorupy, a to dlatego, gdyż czuje, że ma dla kogo żyć i ma komu pomóc. Gdy los stawia na jej drodze Riona, nie spodziewa się, że będzie on dla niej wyzwaniem. Początkowo jest przerażona jego postawą, mrokiem i pustką, jaką widzi w jego oczach, ale nadchodzi moment, gdy dostrzega, że może być dla niego ratunkiem, nadzieją. W końcu dla tej nadziei, by o niej nie zapomnieć, wytatuowała na swoim nadgarstku małą jaskółkę.
„Swallow” to powieść o nadziei, walce o siebie, drugiego człowieka, dlatego jest ciężka od emocji, trudnych, bolesnych, naładowanych cierpieniem, lękiem, strachem i skutkach traumatycznych wydarzeń. Pani Aleksandra Muraszka rozkłada te emocje na drobne części, wnikając w ludzkie umysły, czym porusza w nas najczulsze struny duszy, niemiłosiernie nimi targając, bardzo wyraźnie i bez zahamowań wyrzucając nasze wrażenia na niebotycznie wysokie tony.
Opisy nieco spowalniają akcję, gdyż są obszerne i jest ich dosyć dużo. Można nawet mieć wrażenie, że fabuła jest nieco rozwleczona, wciąż poruszająca te same zagadnienia, przeżycia i problemy. Jednak przedstawiona historia ma w sobie ogromny ładunek emocjonalny spowodowany doświadczeniami bohaterów. Liczyłam na szybsze rozstrzygnięcia, przemianę, spektakularny zwrot akcji, które zmieniłby znacząco zachowanie Riona i Haelyn, a takich tutaj nie ma. Tym samym autorka doskonale pokazała, czym jest depresja, jak działa bezlitośnie na człowieka oplecionego jej mackami, jeżeli nie ma znikąd pomocy, lub po prostu jej nie chce, tak jak nie chce tego Rion. Wypływa z tej historii refleksja, że jeżeli nie kochamy siebie, to nie możemy obdarzyć miłością drugiej osoby. Najpierw trzeba wybaczyć sobie, by coś zaczęło się zmieniać na lepsze. Jednak, czy tak się stanie w przypadku Riona, nie wiadomo, gdyż w najbardziej przełomowym momencie ta część się kończy, więc mam nadzieję, że szybko ukażą się kolejne tomy trylogii.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy wydawnictwem Jaguar
Dziewczyna, która bała się umrzeć. I chłopak, który pragnął śmierci. Haelyn prowadzi spokojne życie. Kiedy inni spędzają wolny czas w głośnym klubie, ona woli zaszyć się w pokoju z książką w ręce. W...
Dziewczyna, która bała się umrzeć. I chłopak, który pragnął śmierci. Haelyn prowadzi spokojne życie. Kiedy inni spędzają wolny czas w głośnym klubie, ona woli zaszyć się w pokoju z książką w ręce. W...
Dziewczyna, która bała się umrzeć. I chłopak, który pragnął śmierci. Przychodzę z recenzją ksiazki której od dłuższego czasu byłam dość ciekawa ponieważ sama wiele razy przed snem układałam scenariu...
Po Swallow sięgnęłam spontanicznie – szukałam czegoś, co pozwoli oderwać mi się od cięższych historii, czegoś, przy czym nie będę musiała za dużo myśleć. Mój wybór padł na debiut Aleksandry Muraszki....
@withwords_alexx
Pozostałe recenzje @Mirka
Co kryją mury Mulberry Tales?
@Obrazek „Nie wiara wpływa na to, jakimi ludźmi jesteśmy, tylko to, jak sami postrzegamy moralność.” Kilka miesięcy temu skończyłam czytać "The paper dolls", pierw...
@Obrazek „Są słowa, które zapadają człowiekowi głęboko w pamięć.” Czasami spotykamy jakąś osobę, która wydaje się nam znajoma, ale nie jesteśmy w stanie osadzi...