Książka opowiada o naszym powszechnym nałogu – cukroholizmie, szkodliwość którego jest wciąż bardzo mało znana. Niemiecka autorka zaczyna od przerażających danych: przeciętny Europejczyk pochłania rocznie co najmniej 40kg cukru przemysłowego, zaś Amerykanin – 62kg! A tylko około 15% z tej ilości każdy z nas używa w gospodarstwie domowym – do pieczenia, gotowania, słodzenia herbaty itd. Cała reszta jest nam aplikowana w masie innych produktów, m.in. w wędlinach. Dlaczego? Bo to „tani wypełniacz, nośnik smaku i uzależniacz.”
No właśnie, uzależniacz: nasz mózg reaguje na regularne spożycie cukru podobnie jak przy uzależnieniu od leków, alkoholu czy innych stymulantów, ale wiedza ta nie jest ani znana ani propagowana. Dlaczego? Bo nie leży to w interesie przemysłu spożywczego, który z naszego uzależnienia czerpie niebywałe profity: „W ten sposób uzależnienie od cukru plasuje się wśród tak zwanych legalnych, ogólnie przyjętych uzależnień naszego społeczeństwa”.
Mechanizm uzależnienia od cukru jest szczegółowo omówiony od strony psychologicznej i fizjologicznej. Dowiadujemy się o też o przerażających skutkach zdrowotnych: w Niemczech na cukrzycę choruje 8mln osób; 2mln z nich nie ma pojęcia o swojej chorobie. Myślę że dla Polski dane są podobne.
Przemysł spożywczy posługuje w swojej strategii promowania cukroholizmu kłamstwem (popatrzcie na reklamy telewizyjne batonów czekoladowych), manipulacją, lobbowaniem, itd. Nie ma się co dziwić: w grę wchodzą olbrzymie pieniądze. My, konsumenci, też na to idziemy, lubimy rzeczy słodkie, gotowce, produkty przetworzone, których przygotowanie nie wymaga dużo czasu ani wysiłku. Popatrzcie ile miejsca zajmują w supermarketach.
Książka zawiera też sporo porad praktycznych, m.in. test sprawdzający czy jesteśmy 'cukroholikami'. Inne ważne rady: „Czytajcie dokładnie skład każdego produktu i przyjmijcie zasadę: im dłuższa lista składników, tym bardziej nienaturalny i podejrzany jest dany produkt.” Albo: „stańcie się cukrowymi detektywami; nie dajcie się zwodzić przez wiele różnych nazw cukru. Uważajcie także na dodatek cukru przy niesłodkich produktach (np. kawa, wędliny, chipsy).”
Takie sprawdzanie nie jest wcale łatwe bo, jak pisze autorka, przemysł spożywczy się wycwanił, i na liście składników, podaje też pochodne cukru, które nie tak łatwo rozszyfrować, jest też fruktoza, zdrowy cukier, ale trik polega na tym, że to fruktoza pozyskiwana ze skrobi kukurydzianej albo pszennej, dlatego że ma ogromną siłę słodzenia i jest tania w produkcji. „Szczególnie chętnie (i hojnie) przemysłowa fruktoza dodawana jest do napojów bezalkoholowych, soków owocowych, słodyczy, jogurtów i lodów. Znajduje się jednak także w wielu innych przemysłowo wytworzonych produktach spożywczych i to właśnie tutaj leży istotny problem: ponieważ ciągle konsumujemy gotowce, przyjmujemy ogromne ilości tego (i innych) rodzajów cukru. Fatalnym skutkiem jest stan ciągłego przedawkowania oraz to, że coraz bardziej uważamy słodki smak za „normalny”.”
Jest też sporo wsparcia psychologicznego dla pragnących uwolnić się z cukrowego nałogu. To takie, typowo niemieckie, podejście totalne: musimy kompletnie przeorientować swoje życie: zmienić dietę, samemu gotować, wprowadzić ćwiczenia fizyczne, relaksacyjne, trochę za dużo tego... Poza tym brakuje mi przepisów kulinarnych na zdrowe i słodkie potrawy.
Niemniej książka jest bardzo ważna: pozwala inaczej spojrzeć na przemysł spożywczy, skłania do przyjrzenia się właśnej diecie i wprowadzenia radykalnych zmian.