Nie będę trzymała nikogo w niepewności. Drugi tom serii 'Edynburg' skradł moje serce bardziej niż poprzedni. Wszystko za sprawą bohaterów, którzy wywołali we mnie więcej emocji.
Vanessa to dziewczyna, której wydarzenia z przeszłości nie pozwalają na cieszenie się pełnią życia. Wspomnienia, które ją przytłaczają, obciążają, sprawiły iż nie jest w stanie otworzyć się na relację z mężczyzną. Przy tym wszystkim jest nieustępliwa, uparta, zaciekle dąży do rozwiązania pewnej zagadki... Jak się okazuje, jest też niesamowitą przyjaciółką, która zrobi dla tej drugiej osoby wiele. Nawet jeśli może to być uwłaczające. Jak się okazuje, może jednak z tego wyjść coś dobrego. Jest kobietą bardzo charakterną, która nie pozwoli sobie na uwłaczanie. Kurczę, jest po prostu wyszczekana, nie ma co owijać w bawełnę, ale takie bohaterki uwielbiam... Taka bohaterka idealnie odnajdzie się u boku... Eliota...
No właśnie, Eliot. Nie wmówicie mi, że tylko mnie przekonał do siebie już w pierwszej części. No nie uwierzę i już! Natomiast tutaj? Matko, to bożyszcze nastolatek i dojrzałych kobiet! No dobra, jego ego i narcyzm mogłyby przyćmić te cechy wszystkich mężczyzn na świecie, ale ja tam go usprawiedliwiam. Musiał chłopak poszaleć, a że warunki ma takie a nie inne. W każdym razie - na każdego przychodzi pora. Nawet największy amant może w końcu trafić 'pod pantofel'. Nawet takiemu myśli, odczucia mogą splatać takiego figla, że nie będzie w stanie myśleć trzeźwo. A uwierzcie mi - jakkolwiek to nie zabrzmi - momenty, kiedy jego styki nerwowe zaczęły się przepalać - są jednymi z moich ulubionych scen z książki!
To tak krótko o postaciach, które skradły moje serce (tak, tak, oczywiście z naciskiem na męskiego bohatera 🙈). Żeby nie było - dalej jestem również fanką Oliwii i Kenneta, oczywiście ich też tu nie zabrakło. Relacje, jakie została stworzona przez Iwonę, kupiły mnie. Juz wczesniej bardzo rozczuliła mnie więź braci, teraz stało się to jeszcze bardziej widoczne. No i połączenie Eliot-Oliwia - to też mi się nie znudzi.
Ta część różni się od poprzedniej bardziej rozbudowanym wątkiem sensacyjno-kryminalnym. Stanowi on sporą część życia bohaterki. Stąd wiem, że był potrzebny, aczkolwiek przyznam szczerze, że na początku było go dla mnie odrobinę za dużo. Chyba miałam nadzieję, że od samego początku wszystko będzie się ciągle kręciło wokół głównych postaci.
Nie zabrakło tu oczywiście niesamowitego humoru, dzięki któremu niejednokrotnie parskałam śmiechem lub chichotałam jak nastolatka. Wszystko przez połączenie tych różnych a jednak tak kompatybilnych charakterów. Było również wzruszenie i napięcie, szok i niedowierzanie. Sceny erotycznej w tej książce - naprawdę wciągające. I nie, to nie tylko dlatego, że brał w nich udział Eliot... Dobra, może właśnie dlatego 😂
Ale już dość, bo pogrążam sama siebie.
"Niezdobyta Twierdza" to książka, w której otrzymacie dużą dawkę humoru, doskonałych dialogów, scen podnoszących ciśnienie, tajemnicy, sekretów z przeszłości. Wciągnie Was od samego początku, a te około 600 stron wywoła w Was wiele emocji. Dlatego właśnie ją polecam.