Lubicie nieszablonowe pomysły na historie?
Ja uwielbiam, więc po prostu musiałam sięgnąć po „Twoja aż po grób”, bo akcja w większości rozgrywa się w domu pogrzebowym. Niecodzienne, prawda?
Callum Flannelly jest nieśmiałym i cichym (prawie) spadkobiercą rodzinnego biznesu pogrzebowego. Prawie, bo musi znaleźć żonę przed trzydziestymi piątymi urodzinami, a to nie lada wyzwanie, bo zdecydowanie od spotkań z żywymi woli towarzystwo swoich „klientów”.
Lark Thompson jest twórczynią kreskówek i właśnie przyjechała do Galway, gdzie zaczyna pracę jako reżyserka bajki o losach bohaterki Szkocji. To dla niej również sposób, aby zmienić otoczenie i zacząć od nowa po tym, jak straciła męża.
Ta dwójka jakimś trafem się zaprzyjaźnia, a kiedy Lark dowiaduje się o „problemie” Calluma, postanawia mu pomóc w poszukiwaniu miłości.
Co to była za książka! Nie mogłam się od niej oderwać i dosłownie pokochałam ją od pierwszych stron.
Bohaterowie zdobyli moje serce już przy pierwszym spotkaniu.
Oboje są tak różni — ona lubi otaczać się kolorami (w końcu tworzy bajki), jest otwarta, głośna, radosna i obiecała sobie, że już nigdy się nie zakocha; on jest jej totalnym przeciwieństwem, jest cichy, małomówny, nieśmiały (a to wszystko sprawia, że staje się uroczy), otacza się stonowanymi i szarymi (jak i oczywiście czarnymi) kolorami, a ze względu na swoją pracę może wydawać się poważny i trochę powściągliwy, ale przy lepszym poznaniu jest cudownym facetem. Callum lubi swoją pracę i czasem popełnia gapę (spowodowane jego lękiem), opowiadając o niej podczas randek. Ma specyficzny humor i choć mało się odzywa, to jak już coś powie, to rozwala system, a to sprawia, że jest szczery i realistyczny i właśnie tym kupił mnie w całości. I oczywiście szuka kandydatki na żonę, jednak nie byle jakiej, bo pragnie kogoś, z kim połączy go gorące uczucie.
W książce jest motyw friends to lovers i zdecydowanie „Twoja aż po grób” staje się jedną z moich ulubionych pozycji z tym tropem.
Ta dwójka jest sąsiadami, więc nic dziwnego, że zostali przyjaciółmi. Ich relacja rozwija się naturalnie i z każdym dniem (albo raczej zabawnymi sytuacjami, jakie spotykają bohaterów) pogłębia się, aż w końcu oboje zaczynają zdawać sobie sprawę, że czują coś więcej, choć niekoniecznie chcą to zaakceptować. Ona nie pozwala sobie na głębsze uczucia i wytrwale odrzuca jakiekolwiek myśli o tym, a on uważa, że Lark zasługuje na kogoś lepszego od niego, więc skrywa swoje uczucia.
Akcja książki dzieje się w irlandzkim Galway, ale autorka zabiera nas na kilka klimatycznych wycieczek, nie szczędząc opisów tych przepięknych miejsc. Dodatkowo dodaje smaczki z pracy w domu pogrzebowym i prosektorium — i za do duży plus ode mnie — ale nie bójcie się, nie jest przerażająco czy niesmacznie.
„Twoja aż po grób” to świetna historia pełna humoru, emocji, Irlandii, przyjaźni, bajek, pokonywania własnych lęków, miłości w najmniej spodziewanym momencie i miejscu i pewnej niezwykłej myszki.
Ta książka jest pierwszą książką autorki i uważam, że był to bardzo dobry debiut, a ja już nie mogę się doczekać jej kolejnej książki.
Polecam! Nie pożałujecie!