Lektura mało której książki przyprawiła mnie o dysonans poznawczy siostrzany z afektywnością dwubiegunową.
Jak na lekką, niezobowiązującą poczytajkę, proza Kozłowskiej dostarcza w tym względzie wrażeń poniekąd ekstremalnych, a amplituda doznań skacze po skali niczym pchła na dopalaczach. Osobliwe to zjawisko dotyka Zakątka nadziei właściwie w każdej jego płaszczyźnie.
W skrócie:
Wiktoria otacza opieką koleżankę z pracy - ofiarę narcystycznego psychopaty. Wysyła Liwię do Zadupia Większego na drugim końcu Polski, by tam, w sielskich okolicznościach przyrody i pod okiem policjanta w stanie spoczynku, koleżanka od nowa poskładała kawałki siebie. Kobieta dokłada starań, by dla męża-sadysty i jego wiele mogącej matki miejsce pobytu Liwii pozostało nieznane. Daniel w osobliwej pomocy domowej odnajduje pokrewną sobie duszę. Ale w urokliwych Welonkach czai się zło. Liwia kolejny raz staje oko w oko z szaleństwem.
…w sumie nie tylko Liwia. Ja również.
Zakątek nadziei Pauliny Kozłowskiej to barwny rollercoaster frustracji i fascynacji dawkowanych dowolnie. Czytając, chce się piać z zachwytu, walić głową w mur i rąbać parkiet jednocześnie. Albowiem, jak zostało już powiedziane, Zakątek nadziei oprócz znakomitej rozrywki zapewnia swoim czytelnikom coś na kształt rozdwojenia jaźni.
Merytorycznie to znakomicie rozpisany utwór epicki: Dobra forma, mocny szkielet, ciekawa narracja, przemyślana linia fabularna z wyrazistymi postaciami, charakterem, jajem i pazurem - wszystko co do sztuki - jest w pierwszym gatunku. Wszystko to - bez wyjątku - się mi podoba.
W tym kontekście o Zakątku nadziei mogę wyrażać się wyłącznie pochlebnie.
Dobrze napisana, jeszcze lepiej opowiedziana. Zachwyca, wzrusza, wciąga. Cud-malina.
Ryjące beret, irracjonalne brednie w sferze konkretów są przy tych wspaniałościach niczym kubeł zimnej wody wylany na głowę.
W bolesny sposób autorka sprowadza mnie z obłoków na ziemię. Dlaczego ?
Ponieważ grupa antyterrorystyczna i jednostka ds. przestępczości zorganizowanej to są dwie różne formacje w strukturach policji.
Owszem, antyterroryści mogą brać udział w misjach zagranicznych, ale w drodze wyjątkowego wyjątku, a już na bank nie zajmują się ochroną oficjeli.
Tak w kraju jak i za granicą.
Tymczasem, odniosłam wrażenie, że Daniel w wyobrażeniu Pauliny Kozłowskiej to aliaż gliny, agenta CBŚ i komandosa w siłach GROM-u.
Dziwnie brzmi, jeszcze dziwniej wygląda i jakoś tak… Ogólnie gryzie w zęby.
Podobnie jak umocowanie Liwii w Welonkach. Oficjalnie przebywa na L4, ale na miejscu, Daniel przedstawia ją jako swoją gosposię, która pomaga przygotować Zakątek do nowego turnusu. Mam wątpliwości, co do legalności, nawet jeśli to tylko służba boża.
Tu przechodzimy do strony technicznej książki.
A technicznie, niestety jest nieprofesjonalnie i cóż… flejtuchowato.
Autorka popłynęła, gdy chodzi o postać Daniela. Albo zamotała się sama, albo dała plamę z researchem.
Wytknę też błąd logiczny: Jeśli Wiktoria każdym sposobem chciała utrudnić Zięcikowej odnalezienie synowej - pomysł z przesyłaniem Liwii pieniędzy na konto siedliska Daniela to jak wielki neon „Tu jestem!” na mapie.
Korektor nie radzi sobie z gramatyką i związkami frazeologicznymi (oprócz nas dwoje, Paweł chodzi po wolności, logistyk pełną parą, patrzeć spod byka - by wymienić co niektóre).
A jeżeli redaktor bez mrugnięcia okiem akceptuje wszystkie te tfu-rcze kocopoły - można domniemywać, że wydawnictwo Replika stawia swojego czytelnika w jednym rzędzie z nogą stołową tudzież lemingiem, który bezkrytycznie łyknie każdy rodzaj wciskanej bzdury.
I, jako konkluzja, jest to niezmiernie przykre, bo stawia znak równości między ogarniętym czytaczem książek a bezrozumną amebą, nawet gdy domyślnie będzie to Naegleria fowleri.
Skutkiem tego, mimo pierwszego oczarowania i zachwytu Zakątkiem nadziei, nie potrafię cieszyć się tą książką. Mimo całej swojej urody, ma też kilka szpetnych plam, których niestety, nie ukryje mocny podkład i kolorowy makijaż. Tak, to dobra książka, więcej: urzekająca.
Ale siedzieć nad książką z rozanieloną gębą i dostać na odlew z belki kantówki… Traumatyczne przeżycie.