Literatura cały czas mnie zaskakuje nowymi odkryciami pisarzy, których zaczynam darzyć wielkim uwielbieniem, dostarczających mi czasem wrażeń estetycznych, a czasami solidnej pożywki intelektualnej. Zdarzają się jednak także takie dzieła, które łączą w sobie zalety dobrego, gawędziarskiego pisarstwa i otwierające szerokie perspektywy intelektualne. Takie właśnie wrażenie zrobił na mnie ”Lis” Dubravki Ugrešić, który udało mi się zdobyć dzięki współpracy ze Sztukaterem.
Co do samej treści tej książki, to w zasadzie niewiele mogę dodać ponad to, co wydawca przedstawił na tylnej okładce. Jest to zbiór sześciu esejów, w których autorka opowiada o znamienitym, choć niedocenianym pisarzu rosyjskim, Borisie Pilniaku, swoim spotkaniu z Wdową po Lewinie, krótkim powrocie do kraju, gdzie nawiązała intensywną relację z saperem rozbrajającym miny w okolicy, Dowberze Lewinie, pewnej mało znanej kobiecie, która odegrała wielką rolę w życiu Vladimra Nabokova oraz swojej relacji z dwunastoletnią bratanicą. I choć wydaje się, że wątki tych esejów są od siebie zupełnie niezależne, to jednak spaja je pytanie o to, skąd się biorą opowieści oraz symbolika lisa, któremu przypisywane są chciwość, spryt, oszustwo, samotność, a jednocześnie jest postrzegany jako totem ludzi tworzących literaturę.
Książka jasno pokazuje, jakie są zainteresowania literackie autorki, bo wiele uwagi poświęca pisarzom rosyjskim, a opowiada o nich z wielkim znawstwem i wnikliwością. Skupia się przy tym na postaciach nieoczywistych, nie należących do kanonu, co akurat dla mnie, czytelniczki uwiedzionej rosyjską wrażliwością, było okazją do dokonania nowych odkryć.
Znajdziemy tu również wiele wątków autobiograficznych, tych bardziej związanych z literaturą, jak i osobistych. Historia o otrzymanym od obcego człowieka domu w spadku, razem z nielegalnym lokatorem, który jednak staje się autorce bliski, porwała mnie jak najlepsze kino. W miejscu nieprzyjaznym, z którego została wyklęta, znalazła prawdziwe domowe ognisko, z własnym ogródkiem, oswojonym kotem i szukającą pomocy lisicą, jednak wszystko to nie na długo. Więcej tu jednak relacji z wyjazdów czy to służbowych, czy prywatnych, podczas których autorka poznawała nietuzinkowych ludzi, wyrażała swoje przygnębienie stanem współczesnej literatury i zmianami, jakie w niej zachodzą w dobie wszechobecnego Internetu i bylejakości.
Jugosławia, kwestie jej rozpadu, wojny, nacjonalizmu, rzucenia się sobie do gardeł przez sąsiadów też odgrywa w tej książce swoją rolę. To za sprzeciw wobec wojny Ugrešić została w kraju pozbawiona możliwości publikowania swoich utworów, co skłoniło ją do wyjazdu i szukania swojego miejsca w Amsterdamie. W „Lisie” często powraca do tego tematu, analizuje na nowo, mówi o tragicznych skutkach, jakie przyniosła wojna.
Udało mi się wyróżnić kilka tematów, których dotyczą eseje autorki, jednak tak naprawdę książka jest o wiele bogatsza, niż to mi się udało pokazać w swojej rekomendacji. Jej wielką zaletą jest to, że wbrew pozorom czyta się łatwo, choć zawiera wiele wątków, wiele tematów, przemyśleń, mądrości, wtrąceń i odniesień. Jest spójna, choć wydaje się chaotyczna. Mądra, a zarazem przystępna – takie połączenie udaje się tylko mistrzom. Stąd też moja opinia, że miałam do czynienia z jednym z najlepszych kawałków literatury, jakie istnieją, która rozpaliła moją ciekawość i chęć dalszego poznawania twórczości wielu pisarzy, na których wcześniej nie zwróciłam uwagi, łącznie z sama autorką. Serdecznie polecam czytelnikom, którzy chętnie poznają nowe spojrzenie na twórczość literacką, na życie emigranta, a jednocześnie dowiedzą czegoś nowego o literaturze.