Księga cmentarna recenzja

Księga cmentarna

Autor: @rockaga ·3 minuty
2009-10-04
Skomentuj
1 Polubienie
Ostatnimi czasy Gaimana czytam bardziej z sympatii niż w związku z oczekiwaniem godziwej lektury. Ostatnią książką autora Nigdziebądź, którą pożarłem z prawdziwym entuzjazmem, byli wydani kawał czasu temu Chłopaki Anansiego i jak do tej pory nic napisanego przez Neila Gaimana nie zachwyciło mnie równie mocno, a wręcz przeciwnie, jeśli wspomnę choćby InterŚwiat. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że Księga cmentarna, ogłaszana szumnie wielkim powrotem autora do powieści młodzieżowych, okazała się jednak książką znacznie lepszą od przygód Joego Harkera czy Koraliny.

Na początku warto poruszyć wątek targetu. Być może jestem już starym grzybem, ale niech mnie piorun strzeli, jeśli potrafię dziś zdefiniować "powieść młodzieżową". "Za moich czasów" te dwa słowa określały książkę, w której na podłogę nie spadała ani kropla krwi, a główny bohater radził sobie z antagonistami wyłącznie za pomocą wrodzonego sprytu i inteligencji. Nie mówiąc już o tym, że w finale ci ostatni zwykle lądowali związani i zakneblowani, a nie uciszeni na zawsze w ten lub inny sposób. Ostatnio jednak zauważam, że chyba czas zredefiniować pewne terminy i przyswoić sobie nowoczesne trendy. No, choćby dlatego, że...

... Nowa książka Gaimana zaczyna się od morderstwa. I to morderstwa nie byle jakiego, bo krwawego jak sto pięćdziesiąt i dokonanego na bezbronnej rodzinie. Z jatki cało uchodzi wyłącznie mały, niespełna dwuletni szkrab, który – nieświadomy tragedii – wymyka się z domu i trafia na pobliski cmentarz. Jak się okaże, owego cmentarza nie będzie mu dane opuścić przez najbliższe kilkanaście lat, podczas których rolę rodziców chłopaka – nazwanego oryginalnie "Nikt" – będzie spełniać dawno zmarłe małżeństwo, obarczone tą rolą ostatnią wolą zamordowanej matki berbecia. Dorastając, Nikt (zwany Nikiem) pozna wszystkich "mieszkańców" cmentarza, włączając w to tajemniczego Silasa, a także kilku mieszkańców świata na zewnątrz. Okaże się przy tym, że życie w zamkniętej społeczności nie będzie dla chłopaka aż tak wielką przeszkodą, kiedy przyjdzie do stawiania czoła cieniom przeszłości.

Księga cmentarna to, pomimo dość mrocznej otoczki, bardzo sympatyczna książka. Główna oś fabuły jest w niej niejako tylko tłem, na którym autor odmalowuje różne epizody z życia Nika, podczas których chłopiec uczy się koegzystencji ze światem – zarówno duchowym, jak i stricte fizycznym. Opowieściom poskąpiono na szczęście tonu moralizatorstwa; Nik raczej uczy się na własnych błędach i sam wyciąga wnioski, a rolą jego opiekunów jest wyłącznie lekkie popychanie go we właściwym kierunku. Wszystkie historie (z których jedną – Nagrobek dla czarownicy – wierni czytelnicy Gaimana poznali już przy okazji lektury zbiorku M jak Magia) czyta się bardzo szybko i miło. Byłem niezwykle (i pozytywnie) zaskoczony, kiedy okazało się, że skończyłem Księgę cmentarną w ciągu zaledwie połowy dnia.

Jeśli coś w Księdze cmentarnej razi, to fakt wystąpienia zjawiska, które nazywam überbohaterstwem. Nik to niemal nieskazitelny, młody heros, który – pomimo oczywistych luk w wiedzy i braku doświadczenia – zawsze wychodzi cało ze wszystkich tarapatów, ucząc się przy tym nowej lekcji i rosnąc w MOC. Na szczęście ten zabieg został nieco "osłodzony" pewną dość ważną porażką, nadającą końcówce powieści bardziej dorosłego wymiaru, który to powinien zostać doceniony przez starszych fanów autora.

Księga cmentarna może nie zbiła mnie z nóg, ale dała zastrzyk nowej wiary w jednego z moich najdłużej lubianych i czytanych pisarzy. Historia opowiedziana przez Gaimana lśni jego charakterystycznym stylem i odpowiednią dawką surrealizmu, którą jego czytelnicy tak kochają. Do tego dochodzi oryginalne obsadzenie fabuły (bo sama jej oś do zbyt nowatorskich nie należy), co składa się na książkę godną polecenia, także młodszemu rodzeństwu. Bo – pomimo tego, że sam wychowałem się na nieco innej estetyce – myślę, że będąc nieco młodszym odbiorcą, czerpałbym z Księgi cmentarnej jeszcze więcej przyjemności niż teraz.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2008-10-05
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Księga cmentarna
7 wydań
Księga cmentarna
Neil Gaiman
8.0/10

W ciemności przesuwała się ręka trzymająca nóż. Nóż miał rękojeść z polerowanej czarnej kości i klingę gładszą i ostrzejszą niż jakakolwiek brzytwa. Gdyby cię skaleczył, pewnie nawet nie zauważyłbyś t...

Komentarze
Księga cmentarna
7 wydań
Księga cmentarna
Neil Gaiman
8.0/10
W ciemności przesuwała się ręka trzymająca nóż. Nóż miał rękojeść z polerowanej czarnej kości i klingę gładszą i ostrzejszą niż jakakolwiek brzytwa. Gdyby cię skaleczył, pewnie nawet nie zauważyłbyś t...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Głównym bohaterem powieści jest chłopiec o imieniu Nik, któremu udaje się uciec przed mordercą. Mężczyna z zimną krwią zabił rodziców chłopca. Przerażone dziecko znalazło jednak schronienie na poblis...

@nagozdzikowym @nagozdzikowym

Mają zmarli w niedzielę ten pośmiertny kłopot, Że w obczyźnie cmentarza czują się - bezdomnie - A lubią noc tę spędzać popod mgłą lub popod Wiecznością, co się w jarach gęstwi nieprzytomnie. Maria z...

@Siostra_Kopciuszka @Siostra_Kopciuszka

Pozostałe recenzje @rockaga

Krwawe powroty
Krwawe powroty

NIE ŚPIEWAJ STO LAT NIE ŻYCZ SŁONECZNYCH DNI WRAZ Z DRACULĄ ZANURZ KŁY W TORCIE PEŁNYM...ŚWIEŻEJ KRWI" Do stworzenia tej książki zebrało się wielu pisarzy których bardzo...

Recenzja książki Krwawe powroty
Martwy aż do zmroku
Martwy aż do zmroku

Czytając Martwego aż do zmroku zaczynasz wyobrażać sobie autorkę powieści, Charlaine Harris, jako ukochane dziecko Laurell K. Hamilton i Joego R. Lansdale'a - może z Tany...

Recenzja książki Martwy aż do zmroku

Nowe recenzje

Każdego dnia
O rodzinie słów kilka
@Szarym.okiem:

Nie oceniaj książki po okładce. Ale czy to nie ona właśnie jest tym pierwszym impulsem, który sprawia, że sięgamy po da...

Recenzja książki Każdego dnia
Rozgrzej moje serce
Rozgrzej moje serce
@Zaczytany.p...:

"Rozgrzej moje serce " ~ A. Sour (współpraca reklamowa z wydawnictwem) [...] – Czuję, jak odpływasz w moich ramionach...

Recenzja książki Rozgrzej moje serce
Doktor Jekyll i pan Hyde
Doktor Jekyll i pan Hyde
@Natalia_Swi...:

Lektura powieści Roberta Louisa Stevensona musiała czekać na swoją kolej dłuższy czas, co przyznaję ze smutkiem i pewny...

Recenzja książki Doktor Jekyll i pan Hyde
© 2007 - 2024 nakanapie.pl