Tarantula recenzja

Kat i ofiara

Autor: @WioletaSadowska ·4 minuty
2013-04-19
Skomentuj
2 Polubienia
"Tak, był Tarantulą. Jak pająk podstępny i tajemniczy, okrutny i bezlitosny, zachłanny i nienasycony w swoich nieodgadnionych pragnieniach chował się gdzieś i tkał miesiącami luksusową pajęczynę, złotą klatkę, której był strażnikiem, a ty więźniem."


Trzeba posiadać niebywały talent, by stworzyć fabułę, przy której pozornie nic do siebie nie pasuje. Przy której trudno znaleźć jakikolwiek punkt zaczepienia, coś co nadawałoby sens całości. Trzeba mieć niebywałą wyobraźnię aby napisać taką książkę jak "Tarantula". Książkę, która przeraziła mnie do granic mojego umysłu. Nadal nie mogę ochłonąć…

Thierry Jonquet to francuski prozaik, który pisał głównie powieści kryminalne z elementami politycznymi. Autor uważany jest za typowego przedstawiciela francuskiej literatury noir, inspirował się sensacyjnymi informacjami z gazet, by móc pisać o barbarzyńskim świecie w którym żyjemy. Jonquet zmarł w 2009 r. w wieku pięćdziesięciu pięciu lat. Alternatywny tytuł "Tarantuli", oryginalnie wydanej w 1984 r. jaki możecie spotkać na naszym rodzimym rynku to "Czarna wdowa".

Wzięty i niezwykle ceniony chirurg plastyczny, Richard Lafargue od pewnego czasu pojawia się na bankietach z piękną i olśniewającą Ewą. Nikt nie wie kim jest dla niego tajemnicza piękność: kochanką, przyjaciółką czy może kimś zupełnie innym. Nikt nie wie również, że po każdym przypadku pogorszenia się stanu jego córki Viviane, znajdującej się w szpitalu psychiatrycznym, Richard zmusza Ewę do prostytucji w najgorszym, możliwym wymiarze. Obok dziwnej pary, czytelnik poznaje dwie dodatkowe postacie. Vincenta Moreau, porwanego przez nieznajomego oprawcę, którego nazywa tytułową tarantulą oraz Alexa, kolegę Vincenta, ukrywającego się przed policją za rabunek i morderstwo. Istnieje oczywiście wspólny mianownik, który łączy wszystkich bohaterów. Mianownik zbyt przerażający, by ubrać go w jakiekolwiek słowa.

Konstrukcja fabuły stworzona przez Jonqueta to iście mistrzowskie dzieło. Cała książka składa się z trzech rozdziałów zatytułowanych "Pająk", "Jad" i "Ofiara". Autor posłużył się takim zabiegiem literackim jak retrospekcja, by powoli budować napięcie ogarniające czytelnika. Nie wiadomo dlaczego Ewa i Richard się nienawidzą i dlaczego chirurg nie cierpi piosenki "The Man I Love". Nie wiadomo również dlaczego Vincent został porwany i kim jest mężczyzna-tarantula. Szaleństwo pomieszane z nienawiścią, perwersja i dewiacja - to elementy, które łączą wszystkich bohaterów. Dlaczego? O tym czytelnik dowiaduje się na końcu.

Nie przypadkowo tytuł utworu nawiązuje do pająka. Tarantula bowiem to inteligentny owad, który zanim schwyta swoja ofiarę, układa misterny plan jej osaczenia. Nie zabija od razu, prowadzi grę ze swoją zdobyczą by na koniec użyć trującego jadu. Początkowo wydaje się, że katem jest porywacz młodego chłopaka. Jednakże po przeczytaniu całej książki, wielu z was zada sobie ponownie pytanie o postać kata i jego ofiary. Nic bowiem nie jest takie jakie się z pozoru wydaje.

Zakończenie "Tarantuli" jest makabryczne i zdumiewające. Ukazuje bowiem do czego zdolny jest człowiek kierujący się wyłącznie nienawiścią i chęcią zemsty, która może go niepostrzeżenie zatruć jak jad pająka. Możecie się spodziewać drastycznych wątków, które naruszą wasz zasady etyczne. Mimo dość małej objętości, książka liczy niecałe sto trzydzieści stron, jej treść jest porażająca. W tle można zauważyć również motyw syndromu sztokholmskiego, którym autor się posłużył i wyjaśnił w idealny sposób jego genezę.

Jonquet stworzył misternie utkaną intrygę, która niejednemu z was może spędzić sen z powiek. Teoretycznie bowiem historia opisana w książce może zdarzyć się w prawdziwym świecie. Dawno nie odczuwałam takich emocji i przerażenia podczas lektury. Powiem jedno, książka jest fenomenalna w swojej prostocie. Odnosi się do zasadniczego pytania dotyczącego tożsamości człowieka.

Rzadko kiedy swoją przygodę z konkretną książką zaczynam od filmu nakręconego na jej podstawie. W przypadku utworu "Tarantula", nieświadomie obejrzałam w pierwszej kolejności film pt. "Skóra w której żyję", dzięki któremu na liście moich priorytetów wysoko uplasowała się właśnie książka.

Film "Skóra w której żyję" został nakręcony w 2011 r. przez znanego, hiszpańskiego reżysera Pedro Almodavara. Jest to pierwszy film, jaki wyszedł spod jego rąk, którego scenariusz oparty jest na książce. Reżyser znany jest z dość trudnych i psychodelicznych tematów jakie porusza w swoich dziełach. Akcja filmu w przeciwieństwie do powieści nie dzieje się we Francji, lecz w hiszpańskim Toledo. Antonio Banderas grający rolę chirurga Roberta, sprawdził się w tej roli znakomicie. Towarzyszy mu Elena Anaya jako Vera, której piękne oczy mam do tej pory w wyobraźni. Na uwagę zasługuje również rola Marisy Paredes, jako Marilli, służącej i zarazem matki Roberta.

W filmie widać i namacalnie czuć szaleństwo oplatające poszczególnych bohaterów, niczym pajęczyna tarantuli. Nieetyczne eksperymenty, perwersyjna miłość, ekstaza i przepych, to wszystko ubrane w obraz i dźwięk idealnie ze sobą współgra. Muzyka skomponowana przez Alberto Iglesiasa, potrafi napiąć struny nerwowe do wszystkich możliwych granic. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że film jest jednym wielkim koszmarem. Koszmarem, którego nie sposób opuścić, zanim nie ukażą się końcowe litery.

Porównując książkę i film uważam, że zakończenie Jonqueta jest bardziej ciekawsze i jeszcze bardziej perwersyjne. Stawia bowiem fundamentalne pytanie dotyczące aspektu seksualności płciowej i tożsamości psychicznej człowieka. Jednakże film Almodavara zachwyca formą i genialną grą aktorską, dzięki czemu tworzy homogeniczną całość. Klimat mroczny, pełen tajemnic i niedopowiedzianych wątków potrafi wzbudzić skrajne emocje. Od obrzydzenia do litości dla kata i jego ofiary. Kimkolwiek w naszym mniemaniu ona jest. Film "Skóra w której żyję" w swojej formie przypomniał mi trochę dzieła Romana Polańskiego, ale to tylko moje luźne skojarzenie.

Polecam przeczytać książkę i obejrzeć film. Zarówno słowo pisane jak i obraz trafiły do mojej wyobraźni i zostaną tam pewnie przez długi czas.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2013-04-19
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Tarantula
2 wydania
Tarantula
Thierry Jonquet
7.6/10

Kim jest piękna Ewa, z którą wzięty chirurg plastyczny, Richard Lafargue, pokazuje się na przyjęciach? Dlaczego Ewa czasem tak subtelnie się uśmiecha, a on wtedy z trudem ukrywa wściekłość i ból? Cze...

Komentarze
Tarantula
2 wydania
Tarantula
Thierry Jonquet
7.6/10
Kim jest piękna Ewa, z którą wzięty chirurg plastyczny, Richard Lafargue, pokazuje się na przyjęciach? Dlaczego Ewa czasem tak subtelnie się uśmiecha, a on wtedy z trudem ukrywa wściekłość i ból? Cze...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Zdarza Wam się czasem, że idziecie do biblioteki bez jakiś większych planów co do wypożyczenia czegokolwiek i po prostu snujecie się przez kilkanaście lub kilkadziesiąt minut wśród półek? Ja - któr...

@ZaczytanaAga @ZaczytanaAga

Kiedyś, ktoś mi powiedział, że nienawiść jest lepsza od obojętności, ponieważ nadal jest uczuciem. Przyznam, że nie szukałam wtedy, w tej krótkiej wypowiedzi, żadnej głębi, nie zastanawiałam się nad j...

@Sonali @Sonali

Pozostałe recenzje @WioletaSadowska

Biblia Negocjacji Techniki Negocjacji i Wywierania Wpływu, Przygotowanie Błędy Targowanie
Prawdziwy Krakowski Targ

"Dla jasności, negocjowanie to nie to samo co manipulowanie". Do tej pory wydawało mi się, że sztuka negocjacji dotyczy wyselekcjonowanych segmentów biznesu i w codzie...

Recenzja książki Biblia Negocjacji Techniki Negocjacji i Wywierania Wpływu, Przygotowanie Błędy Targowanie
Jak (nie) zostać królową
Wszyscy lubimy plotki

"Monarchia, mimo jej funkcji, tego całego dziedzictwa i tak dalej, tak naprawdę jest rodzajem opowieści celebryckiej. Wszyscy lubimy plotki". Jakie to było dobre! Wymy...

Recenzja książki Jak (nie) zostać królową

Nowe recenzje

Oops!
Czy ten pech kiedy się skończy?
@historie_bu...:

„Nie opuszczaj rąk, bo możesz to zrobić na dwie sekundy przed cudem?” Czy ten pech kiedyś się skończy? Pola marzyła o...

Recenzja książki Oops!
Invictus boss
Teraz czekam na kontynuację
@distracted_...:

Połączenie potężnego mężczyzny, który już niebawem stanie na szczycie Cosa Nostry oraz kobiety, która zdecydowanie nie ...

Recenzja książki Invictus boss
Największa radość, jaka nas spotkała
Największa radość
@gosia.zalew...:

Co można powiedzieć o tej książce? Na pewno to, że ma ciekawą okładkę i jest ... sporych rozmiarów. 700 stron historii ...

Recenzja książki Największa radość, jaka nas spotkała
© 2007 - 2024 nakanapie.pl