"Forget me not" to historia Mackenzie i Chase'a. Dziewczyna przygotowuje się do rozpoczęcia studiów tam, gdzie mieszka jej brat. Właśnie z tego powodu ma na trochę u niego zamieszkać. Kiedy pojawia się na lotnisku, pojawia się pierwszy problem - brat jej nie odbiera. Na szczęście na jej drodze, niczym ryczerz w lśniącej zbroi, staje Chase - jego najlepszy przyjaciel i wokalista zespołu, którego członkiem jest również brat Kenzie.
Chłopaki mają jedną niepodważalną zasadę - siostry kumpli są nietykalne.
Tylko co poradzić na tak silne przyciąganie i fakt, że wszystko zadziało się szybciej niż oboje pomyśleli? Zakazany owoc smakuje najlepiej, a ciągle kontakty są nieuniknione.
To nie było moje pierwsze spotkanie z twórczością Autorki, a emocje towarzyszące mi przy czytaniu "Poza zasięgiem" siedzą we mnie do dziś.
Początkowo myślałam, że przy tej książce będzie tak samo, jednak muszę przyznać, że mimo tego, że bardzo się z nią polubiłam, wywarła na mnie nieco inne wrażenia. Tak to jednak bywa po znakomitych historiach.
"Forget me not" to książka, w której odnajdziecie poniekąd zakazany romans. Przyciąganie, które rodzi się między bohaterami może przynieść wiele komplikacji, które będą miały wpływ na bliskie im osoby, a także na karierę zespołu. Jednocześnie relacja ta jest świetnym przykładem tego, że to, co ma trwać, stać się prawdziwe, nie bierze jeńców, a zasady mija szerokim łukiem. Tutaj też wspomnę o tym, że Autorce bez problemu udało się opisać sceny między nimi w taki sposób, abym mogła poczuć tę tak zawsze przeze mnie pożądaną chemię. Mogłam zobaczyć, że faktycznie coś się między nimi dzieje i miałam ku temu podstawy.
Związek z osobą medialną nie jest tym najprostszym. O tym w mniej lub bardziej przyjemny sposób przekonają się oboje.
Poza tym uroczym wątkiem, chociaż nie brakuje tu komplikacji, sięgamy też głębszych, trudniejszych tematów.
Dostrzegamy trudy i podstępny świat rozwoju kariery muzycznej, ale i tak bardzo ciężką przeszłość głównej bohaterki i jej brata. Dostajemy zestawienie dwóch różnych modeli rodzin. Jednej troskliwej, dla której dobro dzieci jest najważniejsze (chociaż i tu nie obywa się bez kilku spięć) i drugiej, w której dochodziło do okropnych czynów, a dzieci musiały same zawalczyć o to, co dziś mają. Oj, tu niejednokrotnie otwierał mi się nóż w kieszeni...
Nie miałam okazji czytać książki, której spin-offem jest właśnie FMN, ale chętnie do niej wrócę po tej lekturze, ponieważ poznanie bohaterów drugoplanowych sprawiło, że i ich losy mnie zaciekawiły.
Cała fabuła została otoczona wątkiem muzycznym. Sam fakt koncertów, opisanie tego zawodowego aspektu wyszedł Autorce super. Najbardziej jednak urzekły mnie teksty piosenek, które pojawiały się z wyczuciem, w odpowiednich momentach i tak bardzo odzwierciedlały to, co czuł wokalista.
Tak, Chase może nie był najlepszy w mówieniu o tym, co czuje, ale kiedy mógł o tym zaśpiewać - nawet ja miałam ciarki.
Ta książka zdecydowanie powinna trafić na Wasze listy, jeśli potrzebujecie czegoś na rozluźnienie, spokojny wieczór w domu.