"Mafia to nie bajka. To raczej horror pomieszany z dramatem wielu ludzi."
Lubicie romanse mafijne ?
Mam nadzieję, że Wasza odpowiedź jest twierdząca 😈
Pokochałam ten gatunek gdy sięgnęłam po książki Cory Reilly ale szybko nasze polskie autorki pokazały mi, że też potrafią porwać i wykazać się w tym gatunku.
Jednak nie jest to łatwe. Często dostajemy schematyczne historie pisane wręcz na jedno "kopyto". Autorka musi się wykazać kreatywnością by zaskoczyć czytelnika.
I uważam, że właśnie kreatywności z pewnością nie brakuje Monice. Oj zaskoczyć potrafi kobieta, aż nawet za mocno 🫣 tak, że czytelnikowi pójdzie w pięty 🙄
Pokochałam serie Famiglia od pierwszego tomu, za jej odmienność, za jej humor który chwilami po prostu rozkłada na łopatki, za rewelacyjnie wykreowanych bohaterów i inność mafii jaki nam zaprezentowała autorka. Z niecierpliwością wyglądałam kolejnego, finałowego już tomu, a niestety dość długo trzeba było na niego poczekać. Jednak jest to seria, dla której warto było uzbroić się w cierpliwość.
Rosa i Tommaso to para jedyna w swoim rodzaju, ich miłość jest wyjątkowo silna i trwała, lecz ... ze śmiercią się nie dyskutuje, zniszczy wszystko. A wrogowie chętnie wykorzystują ją jako cios ostateczny...
Rosa w finale drugiego tomu dostała właśnie taki cios, po którym wielu by się nie podniosło. Utrata niejednej osoby, a wielu cząstek swojego serca, powinna ją pokonać. Lecz żądza zemsty nie pozwala jej nawet na to by przejść żałobę. Musi odnaleźć osobę, która dokonała tego potwornego czynu i ...odpłacić z nawiązką.
"Nie mogę nawet usiąść i w spokoju wypłakać całego swojego bólu i smutku. Nie mogę przepracować swojej żałoby tak, jak chciałabym to zrobić, bo nie mam na to nawet czasu. To zabija."
Monika Madej precyzyjnie zaprezentowała obraz rozpaczy towarzyszącej takiej stracie, czuć smutek jaki nosi w sobie bohaterka. Jednak zarazem nie mamy pewności co tak dokładnie stało się z Tomasso i dziećmi. Czuć tę aurę tajemniczości i w napięciu czekałam na kolejno odkrywane karty w tej grze.
To wszystko przyprawione jest typowym "madejowym" humorem i potrzebą by dopaść winną całego dramatu - dawną rzekomą przyjaciółkę Rosy, która jeszcze nie raz ich zaskoczy.
Nasza Donna zebrała wokół siebie osoby, które pomogą jej dokonać zemsty i choćby miała szukać podłej gadziny nawet na krańcu świata, to w końcu ją dopadnie.
Ale co wtedy ? Gdy już będzie po wszystkim?
Można by pomyśleć, że czas na jakieś szczęśliwe zakończenie, że po tym wszystkim Coletti w końcu powinni cieszyć w spokoju życiem. Jednak ja Wam szczerze radzę mieć na finał miękkie podłoże by szczęka nie uderzyła o nie zbyt boleśnie i sporo chusteczek (względnie kilka wiader melisy lub mocny alkohol).
Są zakończenia oklepane i przewidywalne, takie w sumie których oczekuje większość z nas. W końcu "i żyli długo i szczęśliwie" wciąż jest w modzie i daje nam jakąś satysfakcje, nadzieję, że po każdej burzy wzejdzie słońce.
Aczkolwiek te zakończenia najmocniej łamiące serca, zostają w pamięci na dłużej.
I choć ciężko wybaczyć je autorom, choć ma się chęć ich zamordować na wiele poznanych w książkach sposobów, zawsze trzeba pamiętać, że ... to karalne 😅Podejrzewam, że jakimi byście groźbami nie rzucali w kierunku Moniki, to już po tym co przeszła z nami - patronkami, spłynie to po niej jak po kaczce. Raczej niczym nie zaskoczycie, też jesteśmy kreatywne 😈
Tak więc, Kochani, skupcie się na emocjach tych zgodnych z prawem, przeżyjcie to co zawiera ta seria czerpiąc z tego wszystko co najlepsze i "gdy emocje już opadną jak po wielkiej bitwie kurz" tak jak ja dojdziecie do wniosku, że było warto. A jak już sięgniemy po kolejną książkę tej ...wybitnej autorki, będziecie mieć pewność, że warto było jej darować życie 😅
Mimo, że nie da się pominąć jadu sączącego się z mojej recenzji, jestem dumna z tego patronatu i serdecznie Wam go polecam. Całą serię z resztą. Pozwólcie sobie pokochać Colettich ❤️