Jak to się dzieje, że nieustannie słyszymy o alkoholiku-mężczyźnie? Przecież problem alkoholizmu nie ma płci. Jak to się dzieje, że to uzależnienie jest kojarzone z ludźmi z niższych klas społecznych? Przecież ta choroba nie zna podziałów.
W ciągu ostatnich dwudziestu- trzydziestu lat, polscy obywatele zaczęli być bardziej świadomi i otwarci na trudności innych, choć ten proces akceptacji ciągle jest w toku. Niestety dalej kobieta-alkoholiczka to w stereotypowym zamknięciu ktoś gorszy, mniej wartościowy, spisany na straty. Bardzo często kojarzony też z marginesem społecznym. Tylko dlaczego? Kiedyś niektóre sprawy uważane jako wstydliwe, dziś już nikogo nie rażą. Dlaczego jeszcze ludziom tak bardzo przeszkadza to, że zwykłe kobiety również mogą mieć słabości, chorują i ulegają tym samym nałogom co mężczyźni? W Polsce panie uzależnione od picia postrzegane są bardzo źle. Napiętnowane przez opinię publiczną ciągle muszą się czegoś wstydzić,. A wstyd jeszcze bardziej napędza spiralę choroby i wszystkich kłamstw po które muszą sięgać w poczuciu winy, że zawiodły. Dodatkowo często zostają z tym całkiem same, bo alkoholizm to głównie choroba duszy.
Z powodu uzależnienia od alkoholu cierpią kobiety samotne, kobiety szukające akceptacji, kobiety po przejściach, kobiety nieśmiałe i przebojowe, kobiety przepracowane, kobiety znudzone i niepotrzebne, kobiety biedne i bogate. Powodów do tego, aby uśmierzać ból życia może być naprawdę tyle ile nas samych, ale jedno jest wspólne - alkoholizm jest chorobą mającą podstawy w jakimś braku. A “Fałszywa przyjaciółka” przez historię Adeli uświadamia, jak alkohol te braki zagłusza i staje się najwspanialszą towarzyszką. Taką, która zawsze jest obecna i która na zawołanie ukoi cierpienie, obetrze łzy i namówi, żeby ubrać twarz w radosny uśmiech. Ta publikacja Czytelnikom, nie mającym doświadczeń z osobami uzależnionymi, ukazuje jak bardzo "fałszywa" i podstępna jest ta "przyjaciółka". Bo im więcej czasu się z nią spędza, tym bardziej staje się od niej zależną. Tak bardzo, że wszystko i wszyscy inni przestają mieć znaczenie, a liczy się tylko to, by być z nią. Kiedy już kogoś usidli, nie tak łatwo jest się wyrwać z jej szponów.
W książce Pani Katarzyny Znańskiej- Kozłowskiej czytamy historię kobiety, która uchyla przed Czytelnikiem rąbka tajemnic alkoholiczki, nie muszącej martwić się o pieniądze i teoretycznie mającej wszystko: piękny dom, drogie wakacje, zdrowe dzieci, przystojnego męża. Ten nie widzi potrzeby aby żona pracowała, martwiła się codziennymi błahostkami jak sprzątanie czy gotowanie i zatrudnia gospodynię, która prowadzi ich dom. On nieświadomie wyśmiewa jej pasje, więc ona je porzuca. Codzienność sprawia, że zaczyna się czuć gorsza i niepotrzebna, a do tego żyje w poczuciu winy, że coraz częściej sięga po kieliszek. Wszystko to skumulowane sprawia, że stopniowo popada coraz głębiej w chorobę. Czytamy jak Adela początkowo ukrywała się z piciem przed rodziną, znajomymi. Jak szukała coraz to nowszych schowków na zapasy trunków, albo co nią kierowało przy wybieraniu coraz to bardziej odległych od domu sklepów, w których się w nie zaopatrywała. W końcu widzimy też jak dzień za dniem to wszystko przestaje mieć już dla niej znaczenie…
W szpony nałogu wpada się powoli, niezauważenie. Jak z przysłowiowym gotowaniem żaby. Aż jest za późno. Pomimo uświadomienia sobie problemu brnie się dalej w kłamstwa. Oszukuje się samą siebie, oszukuje się swoich bliskich i obcych. W książce otrzymujemy również relacje osób, które towarzyszą Adeli przez życie, tych którzy “zawiedli”, nie zauważali problemu, bądź go bagatelizowali. Mamy dzięki temu szeroki pogląd na złożoność tej choroby.
“Fałszywą przyjaciółkę” czyta się jak powieść. Wciąga, wzbudza ogromne emocje. Uważam, że takie publikacje jak ta są bardzo ważne. Potrzebne, aby zrozumieć, potrzebne aby zauważać, potrzebne, żeby wiedzieć kiedy trzeba wyciągnąć do kogoś pomocną dłoń…