Kolejny raz miałam okazję przekonać się, za co tak lubię i cenię twórczość Agnieszki Krawczyk. Autorka, jak mało kto, potrafi malować słowem swoje historie i osadzać akcję powieści w niezwykłych miejscach. Stawia przed swoimi bohaterami wyzwania, ale zawsze takie, które da się pokonać – jeśli tylko mają w sobie siłę i odwagę, by zmienić swoje życie.
𝐶𝑎ł𝑒 𝑠𝑧𝑐𝑧ęś𝑐𝑖𝑒 ś𝑤𝑖𝑎𝑡𝑎 jest pierwszą częścią trylogii 𝑍𝑤𝑦𝑐𝑧𝑎𝑗𝑛𝑎 𝑚𝑎𝑔𝑖𝑎. Akcja powieści rozgrywa się nad Jeziorem Czorsztyńskim, którego atmosferę autorka uchwyciła w wyjątkowy sposób. Malownicze opisy przyrody sprawiają, że wystarczyło zamknąć oczy, by poczuć się, jakby się tam było – usłyszeć szum wody, poczuć zapach kwiatów i traw oraz zachwycić się pięknem otaczającej natury.
𝐶𝑎ł𝑒 𝑠𝑧𝑐𝑧ęś𝑐𝑖𝑒 ś𝑤𝑖𝑎𝑡𝑎 to przepiękna opowieść z wciągającą fabułą, a także poruszającą refleksją nad ludzkimi relacjami. Agnieszka Krawczyk, w swoim pełnym wrażliwości stylu, ukazuje, jak trudno czasem znaleźć właściwe słowa, by szczerze rozmawiać, oraz jak nierozwiązane sprawy mogą rzucać cień na życie. To także historia o stracie, żałobie i sile, która pozwala zacząć wszystko od nowa. Autorka udowadnia, że wszystko jest możliwe, jeśli tylko odważy się wybrać drogę, którą warto podążać.
[…] 𝑛𝑖𝑒𝑢𝑠𝑡ę𝑝𝑙𝑖𝑤𝑜ść 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑧𝑛𝑎𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎. Ż𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑤𝑠𝑧𝑒 𝑡𝑜, 𝑐𝑜 𝑠𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑝𝑙𝑎𝑛𝑢𝑗𝑒𝑚𝑦 𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑚𝑦ś𝑙𝑖𝑚𝑦, 𝑚𝑎 𝑠𝑧𝑎𝑛𝑠𝑒 𝑠𝑖ę 𝑧𝑟𝑒𝑎𝑙𝑖𝑧𝑜𝑤𝑎ć. 𝐼 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑙𝑒ż𝑦 𝑡𝑜 𝑧𝑎𝑤𝑠𝑧𝑒 𝑜𝑑 𝑛𝑎𝑠. 𝐵𝑜 𝑖𝑠𝑡𝑛𝑖𝑒𝑗𝑒 𝑐𝑜ś, 𝑐𝑜 𝑝𝑠𝑢𝑗𝑒 𝑡𝑒 𝑠𝑧𝑦𝑘𝑖 𝑖 𝑝𝑙ą𝑡𝑎 ś𝑐𝑖𝑒ż𝑘𝑖.
Michalina Zarzycka, współwłaścicielka firmy zajmującej się konserwacją zabytków, miała ustabilizowane życie – kochającego męża i pracę, którą lubiła. Ten idealny świat pewnego dnia runął, gdy zamiast powrotu męża z pracy otrzymała telefon o nagłej śmierci Andrzeja. W wieku czterdziestu pięciu lat została zupełnie sama, pogrążona w stuporze, nie wiedząc, co robić dalej. Zaczyna zastanawiać się, czy nie sprzedać wszystkiego i ruszyć przed siebie. Nie, nie w Bieszczady, ale w podróż po Europie – na kilka lat albo na zawsze. Pod wpływem impulsu kupuje od sąsiada kampera. Tymczasem jej wspólniczka i przyjaciółka, Renata, rozważa przyjęcie zlecenia konserwatorskiego w Czystej Wodzie nad Jeziorem Czorsztyńskim. Gdy Michalina zamierza poinformować ją o swoich planach, Renata wysuwa kontrpropozycję – pracę daleko od domu. Używa wszelkich argumentów, by przekonać przyjaciółkę do tego projektu. W końcu zapada decyzja: kobiety odpalają kampera i ruszają do Czystej Wody, która od pierwszego spojrzenia zachwyca je swoją urodą.
Ledwo się pojawiły w Czystej Wodzie, a już przekonały się, że nie wszyscy mieszkańcy pałają do siebie miłością. 𝑀𝑎ł𝑎 𝑚𝑖𝑒𝑗𝑠𝑐𝑜𝑤𝑜ść […]. 𝑁𝑖𝑏𝑦 𝑠𝑖𝑒𝑙𝑎𝑛𝑘𝑜𝑤𝑜, 𝑎 𝑝𝑜𝑑 𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑟𝑧𝑐ℎ𝑛𝑖ą 𝑘𝑟𝑦𝑗ą 𝑠𝑖ę 𝑛𝑖𝑒𝑝𝑟𝑧𝑦𝑗𝑒𝑚𝑛𝑒 𝑒𝑚𝑜𝑐𝑗𝑒. Kobiety, a szczególnie Renata, czują, że dzieją się tu dziwne rzeczy. Irena Skierka, która ściągnęła je do tej miejscowości, nie cieszy się sympatią lokalnej społeczności. Uchodzi za bezkompromisową i apodyktyczną, co nie podoba się ludziom. Uważają, że mieszka tu od niedawna, a wszystkim narzuca swoją wolę. Michalina i Renata martwią się, czy lokalne napięcia nie utrudnią im pracy. Choć nie jest to dla nich zaskoczeniem – w każdej małej miejscowości można spotkać waśnie i stare porachunki – liczą na to, że tym razem nie będą one miały wpływu na ich zadanie. Koncentrują się na swojej pracy, nie dając się wciągnąć w plotki, bo mają podpisaną umowę z gminą na renowację zabytkowej polichromii w baszcie. Michalina wierzy, że w tym miejscu znajdzie spokój i że sprawy związane z majątkiem po zmarłym mężu zostały uregulowane testamentem, jednak nie zdaje sobie sprawy, że temat ten jeszcze powróci, ponieważ są osoby, które nie potrafią go pozostawić w spokoju.
𝐶𝑎ł𝑒 𝑠𝑧𝑐𝑧ęś𝑐𝑖𝑒 ś𝑤𝑖𝑎𝑡𝑎 to niezwykła opowieść o mierzeniu się z przeszłością, gojeniu ran i rozwiązywaniu niezałatwionych spraw. Autorka wspaniale ukazuje wzajemne żale dwóch dorosłych kobiet, które nie potrafią się porozumieć, nie umieją rozmawiać spokojnie, bez wzajemnych animozji i wylewania żali. Niby pragną sobie wiele wyjaśnić i szukają porozumienia, ale każda próba podjęcia dialogu kończy się przykro dla obu stron. Żadna z kobiet nie chce opuścić gardy, a wystarczyłaby jedna spokojna, szczera rozmowa, bez napastliwego tonu. 𝐶𝑎ł𝑒 𝑠𝑧c𝑧ęś𝑐𝑖𝑒 ś𝑤𝑖𝑎𝑡𝑎 to przepiękna historia, niemal magiczna, choć nie ma w niej czarów ani fantastycznych zbiegów okoliczności. Czysta Woda to malownicza okolica, w której znalazło się się grono osób, patrzących na siebie wilkiem, próbujących się porozumieć. Nie wszyscy się lubią ani kochają; mają swoje nieporozumienia i zaszłości. Każde z nich skrywa tajemnice, poranienia z przeszłości, niewyjaśnione sprawy. 𝑊 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑝𝑜𝑤𝑖𝑛𝑛𝑜 𝑧𝑎ł𝑎𝑡𝑤𝑖𝑎ć 𝑠𝑖ę 𝑚𝑒𝑑𝑖𝑎𝑐𝑗𝑎𝑚𝑖, 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑧 𝑠ą𝑑.
Nie każdy jest tym, kim wydaje się na pierwszy rzut oka. 𝑆ą 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒, 𝑘𝑡ó𝑟𝑧𝑦 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖ą 𝑤𝑦𝑤𝑖𝑒r𝑎ć 𝑘𝑜𝑟𝑧𝑦𝑠𝑡𝑛𝑒 𝑤𝑟𝑎ż𝑒𝑛𝑖𝑒 𝑖 𝑡𝑎𝑐𝑦, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑚 𝑠𝑖ę 𝑡𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑢𝑑𝑎𝑗𝑒, 𝑐ℎ𝑜ć 𝑤𝑐𝑎𝑙𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑠ą ź𝑙𝑖. Świat nie jest wyłącznie czarno-biały. Źle, gdy naszym postępowaniem kierują uprzedzenia. Gdy kogoś lubimy, staramy się go wybielić bez względu na wszystko, a działa to odwrotnie, gdy ktoś zalazł nam za skórę i nie ma potem znaczenia, jak bardzo stara się poprawić swój wizerunek. 𝐶𝑧𝑎𝑠𝑒𝑚 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖𝑚𝑦 𝑚𝑦ś𝑙𝑒ć 𝑠𝑧𝑒𝑟𝑧𝑒𝑗, 𝑝𝑎𝑡𝑟𝑧𝑒ć 𝑐𝑎ł𝑜ś𝑐𝑖𝑜𝑤𝑜. 𝑊𝑖𝑑𝑧𝑖𝑚𝑦 𝑡𝑦𝑙𝑘o 𝑑𝑟𝑜𝑏𝑛𝑦 𝑤𝑦𝑐𝑖𝑛𝑒𝑘 𝑟𝑧𝑒𝑐𝑧𝑦𝑤𝑖𝑠𝑡𝑜ś𝑐𝑖 𝑖 𝑡𝑟𝑧𝑦𝑚𝑎𝑚𝑦 𝑠𝑖ę 𝑔𝑜 𝑧 𝑐𝑎ł𝑒𝑗 𝑠𝑖ł𝑦.
Kiedy Michalina myśli, że najgorsze chwile ma już za sobą, pojawia się Gabriela, była żona Andrzeja, wprowadzając jeszcze większe zamieszanie w otoczeniu, gdzie i tak wrze, jak w tyglu. Gdy w grę wchodzą pieniądze, ludzie potrafią posunąć się do najgorszych świństw. Michalina czuła, jak ta historia oblepia ją niczym błoto, nieprzyjemne i cuchnące. Musiała doprowadzić do konfrontacji, bo nie miała nic do ukrycia. Chciała zmierzyć się z tym wszystkim i być w porządku – przede wszystkim wobec siebie. […] 𝑘𝑖𝑒𝑑𝑦 𝑛𝑎𝑤𝑎𝑙𝑎 𝑘𝑜𝑚𝑢𝑛𝑖𝑘𝑎𝑐𝑗𝑎, 𝑟𝑜𝑑𝑧ą 𝑠𝑖ę 𝑘𝑜𝑛𝑓𝑙𝑖𝑘𝑡𝑦. 𝑁𝑖𝑒𝑢𝑚𝑖𝑒𝑗ę𝑡𝑛𝑜ść 𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑑𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎 𝑠𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑜𝑠𝑡𝑦𝑐ℎ 𝑟𝑧𝑒𝑐𝑧𝑦 𝑙𝑒ż𝑦 𝑢 𝑝𝑜𝑐𝑧ą𝑡𝑘ó𝑤 𝑛𝑎𝑗𝑤𝑖ę𝑘𝑠𝑧𝑦𝑐ℎ 𝑝𝑟𝑜𝑏𝑙𝑒𝑚ó𝑤, 𝑏𝑢𝑑𝑢𝑗𝑒 𝑚𝑢𝑟𝑦, 𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑡𝑟𝑢𝑑𝑛𝑜 𝑝𝑜𝑘𝑜𝑛𝑎ć.
𝐶𝑎ł𝑒 𝑠𝑧𝑐𝑧ęś𝑐𝑖𝑒 ś𝑤𝑖𝑎𝑡𝑎 to niesamowita opowieść, w której zauroczyło mnie dosłownie wszystko, ale najbardziej oczarowały mnie fantastyczne opisy przyrody, które jawiły się jak piękne akwarele. Czułam aromat polnych kwiatów i ziół, wodę z jeziora pachnącą świeżością, zwłaszcza przed zmrokiem i o świcie. 𝑇𝑜 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑚𝑎𝑔𝑖𝑐𝑧𝑛𝑎 𝑝𝑜𝑟𝑎. 𝑍 𝑛𝑖𝑐𝑧𝑦𝑚 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑜ż𝑒 𝑠𝑖ę 𝑟ó𝑤𝑛𝑎ć. 𝑀𝑔ł𝑦, ś𝑤𝑖𝑒ż𝑜ść 𝑤𝑜𝑑𝑦 𝑖 𝑜𝑑𝑔ł𝑜𝑠𝑦 𝑝𝑡𝑎𝑘ó𝑤. 𝐴 𝑝𝑜𝑡𝑒𝑚 𝑠ł𝑜ń𝑐𝑒, 𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑏𝑖𝑗𝑎 𝑠𝑖ę 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑧 𝑠𝑧𝑎𝑟𝑜ść, 𝑖 𝑛𝑎𝑔𝑙𝑒 ś𝑤𝑖𝑎𝑡 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑠𝑡𝑎𝑗𝑒 𝑏𝑦ć 𝑡𝑎𝑗𝑒𝑚𝑛𝑖𝑐𝑧𝑦 𝑖 𝑛𝑜𝑐𝑛𝑦, 𝑎 𝑠𝑡𝑎𝑗𝑒 𝑠𝑖ę 𝑧𝑤𝑦c𝑧𝑎𝑗𝑛𝑦 𝑖 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑛𝑛𝑦.
Interesującą cechą tej historii są barwne postacie, które znacząco wzbogaciły fabułę. Michalina i jej przyjaciółka Renata z zaangażowaniem odnawiają zabytkową polichromię w starej wieży. Również pełna energii Irena Skierka, zwana „Iskierką”, z pasją przywraca życie używanym przedmiotom, barwiąc je naturalnymi pigmentami i ozdabiając roślinnymi wzorami. To niezwykłe zajęcie wzbudza w Renacie ogromne zainteresowanie oraz rozwija jej twórczy talent. Równie oddany swojej misji jest profesor Biernat, ornitolog prowadzący w okolicy badania naukowe wraz ze studentami. Tajemniczy mężczyzna o burkliwej naturze, który budzi zainteresowanie Michaliny. A kiedy w miasteczku pojawia się ekipa filmowa, a na końcu matka Poli, Gabriela, w małej, spokojnej miejscowości zaczyna się dziać...
𝐶𝑎ł𝑒 𝑠𝑧𝑐𝑧ęś𝑐𝑖𝑒 ś𝑤𝑖𝑎𝑡𝑎 to historia, w której nie liczy się tempo akcji, lecz emocje, malownicze opisy przyrody i złożone relacje między bohaterami. Przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, ujawniając tajemnice w najmniej spodziewanych momentach. Powieść napisana jest tak, że czyta się ją, jak najlepszy kryminał – z zapartym tchem. Gdy emocje osiągają apogeum, autorka nagle zawiesza narrację, a na rozwój wydarzeń trzeba będzie czekać do kolejnej części. Teraz jeszcze nie znalazłam odpowiedzi na pytanie, czy marzenia o swobodzie i własnej sprawczości połączą dwa zranione serca.
𝑀𝑦, 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒, 𝑖 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑎 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎 𝑘𝑙𝑎𝑠𝑦𝑓𝑖𝑘𝑜𝑤𝑎𝑛𝑖𝑎 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑒𝑔𝑜. 𝑂𝑝𝑖𝑠𝑦𝑤𝑎𝑛𝑖𝑎 𝑠ł𝑜𝑤𝑎𝑚𝑖. 𝐴 𝑚𝑜ż𝑒 𝑝𝑜𝑤𝑖𝑛𝑛𝑖ś𝑚𝑦 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑠𝑡𝑎ć 𝑛𝑎𝑧𝑦𝑤𝑎ć, 𝑎 𝑧𝑎𝑐𝑧ąć 𝑝𝑟𝑧𝑒ż𝑦𝑤𝑎ć, 𝑑𝑜𝑧𝑛𝑎𝑤𝑎ć? 𝐶ℎ𝑦𝑏𝑎 𝑗𝑢ż 𝑐𝑧𝑎𝑠 𝑜𝑡𝑤𝑜𝑟𝑧𝑦ć 𝑠𝑖ę 𝑛𝑎 𝑛𝑎𝑡𝑢𝑟ę, 𝑢𝑐𝑖𝑠𝑧𝑦ć 𝑖 𝑝𝑜𝑧𝑤𝑜𝑙𝑖ć, ż𝑒𝑏𝑦 𝑗𝑒𝑗 𝑒𝑛𝑒𝑟𝑔𝑖𝑎 𝑝𝑜 𝑝𝑟𝑜𝑠𝑡𝑢 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑧 𝑛𝑎𝑠 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑝ł𝑦𝑛ęł𝑎.