Lubię czasem sięgnąć po powieść, o której nie wiem nic. Nie mam pojęcia o czym jest, czy zbiera pozytywne czy negatywne recenzje. Dzięki temu nie sugeruję się opinią innych a wystawiam w stu procentach własną. Opis z tyłu okładki nie mówi zbyt wiele, właściwie specjalnie mnie nie zachęcił, ale za to zaintrygował. Zaciekawiłam się, o czym może być właściwie ta książka, bo z opisu za wiele wywnioskować się nie da. Otworzyłam więc swój umysł i rozpoczęłam lekturę...
Bohaterem powieści jest Ray Lilly, mężczyzna, który dopiero co wyszedł z więzienia. Ma na swoim koncie głównie drobne przestępstwa, więc nie siedzi zbyt długo. Szukając swojej drogi życiowej, zatrudnia się (choć nie wiem czy jest to odpowiednie wyrażenie) u niejakiej Annalise, która nieźle daje mu popalić swoim dogryzaniem mu i arogancją. Wspólnie mają do wykonania konkretne zadanie: pokonać drapieżcę, który za pomocą magii zabija dzieci w pewnym pełnym magii amerykańskim miasteczku.
"Każdy z tych stworów mógłby pozabijać wszystkich ludzi na Ziemi, jeśli pozwolić mu swobodnie żerować. Dlatego właśnie przyjechaliśmy do Hammer Bay - aby upewnić się, że cokolwiek się tu znajduje, zostanie powstrzymane."
Zacznę od tego, że nie umiem jednoznacznie określić grupy wiekowej, do której adresowana jest ta powieść, dlatego powiem, że jest dobra zarówno dla młodzieży, jak i dla tych osób, które książek młodzieżowych nie czytają. Bohaterowie nastoletnie lata dawno mają już za sobą, opisy nie raz są obrzydliwe czy przerażające, dlatego każdy wielbiciel thrillerów czy powieści z dreszczykiem powinien być zadowolony.
Ray to typ "bad boy'a" - niejednokrotnie robił złe rzeczy w swoim życiu, przeklina, nie jest typem macho czy uwodziciela. Lubię tego typu bohaterów, dlatego podczas lektury byłam w pełni usatysfakcjonowana. Ray nie zachowuje się jednak jak maszyna do zabijania lecz ma uczucia, przekonania, które musi często przełamywać dla dobra sprawy. Pomimo całego "złego" usposobienia, czułam do niego sympatię, między innymi dlatego, że w całym swoim postępowaniu był ludzki, wrażliwy, śmierć wielu dzieci doprowadzała go do szału. Da się go lubić i nie potępiać za przewinienia.
"Ostatecznie jednak ruszyłem w stronę drzwi. Jeśli muszę wybierać pomiędzy konfrontacją z uzbrojonym szaleńcem a moją szefową, to zawsze wybieram uzbrojonego szaleńca."
Akcja w tej książce nieustannie pędzi. Jak już pojawi się chwila odpoczynku, to zaraz dzieje się coś, co wywraca wszystko do góry nogami. Bardzo to lubię, dzięki temu nie da się od niej oderwać, bo a nuż zaraz wydarzy się coś przełomowego. Jednak na początku lektury trochę trudno było mi się połapać, o co w tym wszystkim chodzi, bo wszystko dzieje się bardzo szybko, ale później wbiłam się w rytm powieści.
Na uwagę zasługuje również niewielkie prowincjonalne miasteczko, w którym przebywamy wraz z bohaterami. Uwielbiam klimat takich miejscowości, które są częściowo bohaterami książki. Dzieją się w nim różne zagadkowe rzeczy, ludzie skrywają mroczne tajemnice, które poznajemy razem z głównym bohaterem wędrując po mieście i spotykając się z jego mieszkańcami.
Podobało mi się również to, że w "Dziecięciu ognia" nie ma podziału na tych złych i dobrych. Tak jak w prawdziwym życiu rzadko zdarza się, żeby ktoś był stuprocentowo zły lub dobry, tak i tam - każdy postępuje czasem niewłaściwie, ale jednocześnie stara się być dobrym człowiekiem. W powieści mamy oczywiście tego złego bohatera, jednak jego pobudki są wytłumaczone i można próbować go zrozumieć.
Tym, co nie do końca przypadło mi do gustu, był wątek wilkołaków, jakoś nie pasowały mi one do tej powieści. Poza tym autor za często odchodził od głównego wątku, jakim było pozbycie się sprawcy śmierci dzieci. Na uwagę zasługuje jednak fakt, że pojawił się tu pewien polski akcent, który przysporzył bohaterom niemałych problemów. Występuje tu wątek sensacyjny, który odwrócony jest do góry nogami, ponieważ sprawcę znamy od początku... Ale czy oby na pewno? Nie zdradzę, przekonajcie się sami.
Powieść ta jest dobrym umilaczem czasu, potrafi wciągnąć na kilka dobrych godzin, dlatego przed lekturą zaopatrzcie się w coś smacznego do jedzenia i do picia, a potem dajcie się wciągnąć w wir pędzącej akcji.