❤️Przedpremierowa recenzja
patronacka❤️
"Aron był złym cieniem w moim cudownym świecie, tęczy i waty cukrowej. W moim cukierkowym świecie, w którym przedawkowanie słodyczy, wiązało się z mdłościami."
Lanore to młoda dziewczyna, która podczas jednego wieczoru i nieprzemyślanej decyzji staje się obiektem nienawiści pewnego chłopaka. Myśli, że więcej go już nie spotka, ale los postanawia ponownie połączyć ich drogi. Będą nie tylko sąsiadami, ale swoimi wrogami. Jednak z czasem przemieni się to w zainteresowanie, a zakład, który pojawi się między nimi, zbliży ich jeszcze bardziej. Tylko kto wygra i jaka będzie nagroda?
Nawet z wrogości może narodzić się miłość, ale czy po drodze nie zniszczy naszych serc?
"Don't mess with me" to historia, która uświadamia nam, że nieświadomie stajemy się częścią życia innych osób, jednak już od nas zależy, jak to wszystko się potoczy. Czy pozwolimy, aby nas pokonano czy zrobimy wszystko, aby wygrać, nie patrząc na cenę, jaką przyjdzie nam zapłacić?
Bohaterowie tej książki, kiedy tylko znajdą się w swoim pobliżu, potrafią wywołać ogień. Wystarczy mała iskra, aby wywołać pożar emocji. Są do siebie bardzo podobni, ale jednak różni. Mają różną przeszłość, która na nich wpłynęła i w jakimś stopniu ich ukształtowała. Ich pierwsze spotkanie tak naprawdę było czystym przypadkiem, ale to, co działo się później, już nie. Oni nie potrafili się przyznać, że pragną swojego towarzystwa. Udawali, że są sobie obojętni, że są wrogami. Ale nie potrafili tego ukryć przed innymi.
Aron już od początku zyskał moją uwagę. Był aroganckim draniem, ale przystojnym draniem, ale za tą maską krył swoją drugą twarz. Tę, która właśnie mnie ujęła. Potrafił wykonać czule gesty, starał się, ale po chwili płoszył się i palił za sobą wszystkie mosty, które udało mu się wybudować. Za dużo razy uciekał i niszczył wszystko, raniąc przy tym nie tylko siebie, ale też Lanore. Ona z kolei była dziewczyną, która pragnęła kontaktu z nim, mimo że zapierała się rękami i nogami. Nie chciała przyznać nie tylko przed sobą, ale też przed nim, że jej się podoba. Wolała to ukrywać, ale czy skutecznie? Czy tę dwójkę połączy coś więcej?
W tej książce dostaniecie wiele emocji i sytuacji, które będą was niszczyć. Wiele razy miałam ochotę potrząsnąć bohaterami, aby się ogarnęli i przejrzeli w końcu na oczy. Będzie ból, rozczarowanie, złość, ale pojawi się też radość, która nie będzie elementem stałym. Ona będzie się wahała tak samo, jak robili to bohaterowie. Będą sceny, które dosłownie pokochacie i roztopią wasze serce. Ja dalej mam je przed oczami. Sylwester. Śnieg. Basen. To wszystko do mnie wraca i wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Zazdroszczę wam, że jeszcze nie znacie tej historii, bo najlepsze przed wami.
Muszę zaznaczyć, że jest to debiut, ale napisany w takim stylu, że nigdy bym nie powiedziała, że nim jest. Autorka ma niezwykle lekkie pióro i pisze tak, jakby słowa, litery były chmurkami unoszącymi się w powietrzu. Od pierwszych stron, kupiła mnie tą książką i nie potrafiłam rozstać się ze światem bohaterów. W szczególności moje serce skradł Aron. Ale kiedy go poznacie, będziecie wiedzieli dlaczego. Przewidywałam, jakie może być zakończenie tej książki, ale autorka uświadomiła mi, że się mylę. Nie tak to sobie wyobrażałam. Zostałam totalnie zaskoczona i dalej nie dowierzam w to, co się tam stało. Jeśli ktoś z was przewidzi taki finał, to jest niczym Sherlock.
Kocham tę książkę i kocham też jej bohaterów mimo ich wad, bo kto z nas ich nie ma?
Nie zwlekajcie długo z poznaniem tej książki. Gwarantuje wam, że nie pożałujecie.