Kryminały. Zagadka to jeden z ich najistotniejszych elementów. Przeprowadzenie śledztwa, odnalezienie mordercy, sprawiedliwość dla ofiar i ich rodzin. To z kolei w dużym skrócie jest obudowa tego sekretu, który czytelnik pragnie poznać. Jednakże, dla mnie bardzo ważne w budowaniu odpowiedniego klimatu jest miejsce akcji. I taka idealnie dobrana lokacja jest częścią bardzo wciągającej powieści autorstwa Anny Górnej, pt. Dolina straconych złudzeń.
Książka stanowi drugi tom serii o przygodach detektywa Piotra Sauera. Pierwsza, Kraina złotych kłamstw zadebiutowała nieco ponad rok temu. I z przykrością muszę wam powiedzieć, że podchodząc do lektury kontynuacji, nie miałem za sobą lektury wyżej wskazanego tytułu. Na szczęście, szybko okazało się, że każdy czytelnik może spokojnie zawierzyć zdolnościom pisarskim autorki. Oczywiście, są pewne wątki, na temat których nie mamy pełni informacji, ale w ogóle nie przeszkadza to w czerpaniu przyjemności z tej kryminalnej zagadki.
Gdzie i kiedy
Zacznijmy od najważniejszego, czyli tego gdzie zabiera nas autorka. Piękne Alpy Berneńskie. Niewielkie miasteczko Niederwalden, utrzymujące się przede wszystkim z turystyki. Zresztą, gdyby sama treść książki o tym nie wspominała to i tak łatwo byłoby się tego domyślić za sprawą barwnych i jakże realistycznych opisów natury. Wracając jednak do sedna sprawy. W tej małej społeczności dochodzi do wstrząsającej śmierci nastolatka. Policja robi swoje, ale wiadomo jak to ze służbami bywa. Kiedy biznes zaczyna podupadać kierowniczka hotelu Sternen wynajmuje detektywa. Jest nim wspomniany Sauer.
Akcja powieści toczy się na przestrzeni niecałego miesiąca, a jest nim czerwiec. W tym oto krótkim czasie przyglądamy się prywatnemu śledztwu prowadzonemu przez polskiego detektywa mieszkającego w Szwajcarii. Nie wiem czy Dolina straconych złudzeń celowo, czy zupełnie przypadkiem czerpie pewne inspiracje z serialu Miasteczko Twin Peaks, ale pani Górnej wychodzi to znakomicie. No bo mamy małą miejscowość. Jest zwarta, lokalna społeczność, której mieszkańcy skrywają swoje tajemnice. Jest morderstwo i jest osoba, która ma znaleźć zabójcę. Czuć z jednej strony taki sielankowy i pogodny klimat, który potrafi jednak zawędrować w naprawdę mroczne rejony.
Urokliwe miasteczko i świetny klimat
I jak to jest z tym śledztwem? Początkowo odniosłem wrażenie, że akcja rozkręca się troszkę zbyt powoli. To wrażenie jednak szybko zniknęło. Raz, że autorka stara się w bogaty sposób namalować obraz Niederwalden i jego mieszkańców, którzy są graczami w tej rozgrywce. Dwa, że trzeba troszeczkę czytelnika powodzić za nos, zmylić, zbudować odpowiednią atmosferę tajemnicy i niepewności. Tak też właśnie jest, o czym przekonujemy się przechodząc przez kolejne części tej historii.
Nie myślcie sobie jednak, że Dolina straconych złudzeń samą zbrodnią żyje. O nie. Dla wszystkich, którzy przeczytali część poprzednią nie będzie niespodzianką, że pani Górna bardzo wyraziście rozrysowuje wątki z życia prywatnego Sauera, jego rodziny oraz jego asystentki. To w końcu też są ludzie, a nie tylko figury potrzebne do rozwiązania zagadki. Mają swoje uczucia, swoje problemy (np. separacja głównego bohatera i jego żony) i one w różnych momentach fabuły powracają. Dodam, świetnie uzupełniając się z wątkiem czysto kryminalnym.
To kto w końcu zabił?
Co dla mnie istotne przy ocenie tego tytułu, ani przez chwilę nie domyśliłem się kto jest mordercą. Miałem swoje podejrzenia, ale w momencie gdy byłem już co do kogoś przekonany, to autorka podrzucała inny trop. Bardzo zgrabnie zresztą, bo od razu poświęcałem mu swoją uwagę, próbując poskładać to wszystko w całość. I tak aż do samego końca, a zakończenie to jest prawdziwy dynamit. Jedno wyjaśnienie za drugim, niespodzianki, dramaty, a nawet walka o życie. Tyle mogę wam zdradzić.
Naprawdę świetnie bawiłem się z tym kryminałem. Dolina straconych złudzeń, to trzymająca w napięciu do samego końca powieść. Ze wspaniałym klimatem tajemnicy, charakterystycznymi bohaterami i naprawdę trudną do rozwikłania zagadką. Zdecydowanie zostałem zachęcony do sięgnięcia po część pierwszą, a jeśli wy nie mieliście jeszcze okazji czytać żadnej z nich, to nie ma na co czekać! Do lektury!