Czy lubicie, kiedy jedna z Waszych ulubionych pozycji z Wattpada, zostaje wydana? Jeśli odpowiedź brzmi "tak", to właśnie te emocje towarzyszyły mi przy naszych Neonach. Przywiązałam się do niej od początku, a teraz mam ją na półce i mogę chwalić się swoim logiem na okładce.
Violet Fox, to młoda, dwudziestodwuletnia kobieta, która mieszka ze swoim ojcem. Bohaterka należy do grona tych oryginalnych, ale jednocześnie bardzo wyjątkowych. Swoje życie stara się zapełnić kolorami, w dosłownym znaczeniu tego zadania. Jest postacią niezwykle wrażliwą, empatyczną. Stara się brać z życia garściami, bo straciła już wiele. Przede wszystkim, w młodym wieku została sama z tatą. Teraz, mężczyzna musi wyjechać na dwa lata. Nie ma co ukrywać, że zdecydowanie będąc na miejscu był niejako kotwicą, która trzymała Violet w miejscu. Wspólnie wspierali się w swoich trudach.
Pewnego dnia, Violet poznaje Williama Burke'a. To jedno z tych przypadkowych spotkań, po których nie ma się ochoty na poznanie człowieka i kolejne etapy znajomości. Bo po co dziewczynie potrzebny taki gbur w otoczeniu?
Mężczyzna jest o dziesięć lat straszy i zajmuje się remontem domu, po sąsiedzku z Foxami. Do tej pory wiódł życie, które mu nie odpowiadało, wobec czego, postanowił zmienić w nim coś ważnego. No i cóż... zmieni się, wiele. Pewna osoba wprowadzi sporo fioletu i różu do jego szarego świata.
"Miasto Purpurowych Neonów" - ten chwytliwy tytuł nie jest wzięty znikąd. Oczywiście jego sekret poznacie, gdy sięgnięcie po książkę lub e-booka.
Jak zauważyliście po tym, co napisałam wyżej, odnajdziecie tu mój ulubiony age gap. Zderzenie dwóch odmiennych osobowości, które zaserwowała nam Natalia, przyniesie Wam wiele ciekawych scen, uśmiechu, ale i przeciwności losu (a jak wiadomo, namieszać można wszystkim i może to zrobić każdy). Dzięki tej historii, uda się przypomnieć o tym, że wiek, to tylko liczba, bo to, co powinno łączyć ludzi, leży w zupełnie innej kwestii. Bo to, dzięki czemu patrzy się na ludzi przez inny pryzmat, to doświadczenia, sposób bycia czy nastawienie do innych. Nasi bohaterowie potrzebują wsparcia, chociaż nie do końca muszą być tego świadomi. Los jednak sprawia, że stają się swoim wzajemnym oparciem, a każda wspólna chwila okazuje się być tą właściwą, prowadząca ku dobremu.
Toksyczne relacje mogą przyjąć różne oblicza. Mogą to być osoby z grona naszych znajomych, może to być rodzina, która podcina nasze skrzydła, gdyż oczekuje od nas zupełnie czegoś innego, niż to, czego pragniemy sami. To również tu odnajdziecie. Emocje, które zostaną przez to wywołane, należą do tych mniej przyjemnych.
Niemniej jednak, każda z nich (ta gorsza oraz ta lepsza), jest nad wyraz życiowa. Pozwala spojrzeć na bohaterów w sposób realny, a nie tylko jak na fikcyjne postaci. To zawsze sprawia, że więź czytelników z nimi, staje się głębsza. W końcu nie ma nic lepszego (tak przynajmniej uważam), niż odnalezienie cząstki siebie w kimś wykreowanym przez Autorów.
To historia, którą pokochałam nie tylko ze względu na fiolet, który uwielbiam. To bohaterowie zasługują na to zaszczytne miejsce. To nasz fioletowy lisek, który rozkwita na oczach nie tylko Willa, ale również naszych. No i właśnie on, mężczyzna, który zasłużył na kolejną szansę od życia. Nie mogę zapomnieć o pewnym bohaterze drugoplanowym, Natalia...Ty wiesz. Moja miłość do "tych drugich" w Twoich książkach, jest zawsze największa (no, chyba że w końcu pojawia się jakaś część o nich!).
No i pamiętajcie - Alex jest mój! 😜
Kocham tę historię za piękną walkę serca z rozumem oraz za to, jak wiele kolorów wprowadziła do mojego życia.