Przed laty zafascynowała mnie proza Abe Kōbō i Soseki Natsume i od pory lubię sięgać po książki autorów japońskich. Cenię sobie ich minimalizm, potrafią w małej ilości słów zawrzeć dużo treści. Jednak jak dotąd chyba żadna książka, która mnie zachwyciła, nie była światowym bestsellerem, dlatego miałam wątpliwości, sięgając po tę książkę. Moje wątpliwości okazały się słuszne, książka mnie nie zachwyciła, chociaż sam pomysł ciekawy. Natomiast zdumiał mnie fakt, że czytając wypowiedzi innych czytelników, jako zaletę tej książki pisali, że czyta ją się szybko. Z tym stwierdzeniem się zgodzę, ale czy to jest zaletą dobrej książki?
W Tokio, w jednym z zaułków znajduje się mała kawiarnia. Mieści się ona w pomieszczeniu bez okien za to trzema zegarami, z których każdy wskazuje inny czas, tak jakby w tym miejscu czas nie obowiązywał. Oprócz dobrej kawy oferuje jeszcze możliwość przeniesienia się w czasie. Pomimo krążących pogłosek nie ma w tej kawiarni tłumów, poznajemy trzy osoby obsługi, trójka stałych bywalców i jedną parę, która trafiła do kawiarni przez przypadek. Dużym ograniczeniem jest, że nie możemy spotkać się z dowolną osobą, ale wyłącznie z tą, która kiedyś była w kawiarni. W kawiarni jest tylko jedno krzesło, z którego można się przenieść i nie można go opuszczać w trakcie przenosin. Najważniejszą jednak zasadą jest, że trzeba powrócić, nim wystygnie kawa nalana przez kelnerkę. Osoba, która nie wróciła, nim wystygnie kawa, też występuje w tej powieści. Siadając na tym krześle, trzeba mieć świadomość, że nie zmieni to teraźniejszości, ale przyszłość jest otwarta, choćby przez zmianę nastawienia. Poznajemy cztery historie osób, które zasiadły na tym krześle, cztery problemy dotykające współczesnych ludzi. Trzy z tych historii są podróżą do przeszłości, natomiast jedna jest wędrówką w przyszłość. Pierwsza opowiada o wyborze między uczuciem a karierą, a także o lęku przed mówieniem o swoich uczuciach. Druga opowieść dotyczy wyboru, czy trwać w małżeństwie, gdy jedna ze stron traci kontakt z rzeczywistością. Trzecia opowieść jest o wyborze własnej drogi nawet wbrew bliskim i odkładanie ważnych rozmów, do momentu jak to jest już niemożliwe. Czwarta opowieść jest wędrówką w przyszłość. Chyba każda kobieta w ciąży chciałaby wiedzieć, jakie będzie jej dziecko za dwadzieścia lat, a co dopiero jak ma się świadomość, że może tego dziecka nigdy nie ujrzeć. Oczywiście za każdym razem poznajemy konsekwencje tych spotkań.
Czytając tę książkę, miałam cały czas wrażenie, że coś jest nie tak, wszystko jest zbyt powierzchowne. Dopiero później dowiedziałam się, że książka powstała na bazie sztuki napisanej przez tego autora i o tym samym tytule. Sztuka była bardzo popularna w Japonii i zdobyła liczne nagrody.. Historia, która jest interesująca, jako sztuka w teatrze, jako powieść podlega innym kryteriom. W sztuce granej na scenie dodatkową i bardzo ważną częścią są aktorzy, to oni ukazują relacje między bohaterami i przekazują nam ich emocje i uczucia. W powieści to wszystko musi być opisane i autor nie poradził sobie z tymi opisami, postacie i ich relacje stają się jednowymiarowe. Czasami miałam wrażenie, że czytam scenariusz, dokładny opis sceny, jak powinni wyglądać i zachowywać się aktorzy, do tego irytujące powtórzenia. Mam wrażenie, że gdyby wyciąć te wszystkie powtórzenia to zostałoby opowiadanie. Książka nie zachwyca ani fabułą, ani językiem, jest przeciętna, a wręcz banalna. Według mnie nie jest to reprezentatywna powieść dla literatury japońskie. Autor jest dramaturgiem, scenarzystą i reżyserem, a nie pisarzem powieści, a jego powieści są przeróbkami sztuk teatralnych.