Część z Was na pewno kojarzy amerykański serial rodzinny z końca XX w. zatytułowany "Cudowne lata". To był prawdziwy tasiemiec z mojego dzieciństwa, który pokazywał codzienne życie ówczesnej amerykańskiej rodziny. Kevin Arnold, Winnie Cooper i Paul Pfeiffer to była trójka fantastycznych przyjaciół krocząca w dorosłość. Te niesamowite dzieciaki przeżywały swoje radości i smutki, pierwsze miłości, zauroczenia i rozczarowania.
Powieść "Cudowne lata" Valerie Perrin z uwagi na swój tytuł od razu skojarzyła mi się z ulubionym serialem, ale możecie mi wierzyć, że na tym podobieństwo się nie kończy.
Tym razem autorka kreśli nam historię trójki nastolatków mieszkających w sąsiedztwie w prowincjonalnym francuskim miasteczku. Opowiada o ich dorastaniu poczynając od szkoły podstawowej, a kończąc na dorosłym życiu. Adrien Bobin, Étienne Beaulieu i Nina Beau znają się od dzieciństwa i przez lata są nierozłączni. Ich przyjaźń wydaje się być niezniszczalna. Wszyscy troje mają wspólną pasję i jedno wielkie marzenie - chcą wyjechać z prowincjonalnego miasteczka do Paryża by tam koncertować i dzielić się swoją miłością do muzyki. Los jednak przygotował dla każdego z nich inny scenariusz, a tym samym wystawił ich przyjaźń na niejedną próbę.
Valerie Perrin pisze swoje powieści elegancko i z klasą. Z pasją snuje swoją historię pełną emocji, wrażliwości i wzruszeń. Wydarzenia rozgrywają się w dwóch płaszczyznach czasowych - przeszłość to lata dorastania, dojrzewania, otwierania się na życie i na dorosłość. To także pierwsze wybory, trudne decyzje i niespodziewane zdarzenia, które rozdzielają przyjaciół na całe lata. Teraźniejszość to rok 2017, kiedy Adrien, Étienne i Nina wiodą dorosłe życie, a w ich rodzinnym miasteczku zostaje wyłowiony z jeziora wrak samochodu. Co ciekawe ów pojazd należał do jednej z kobiet zaginionych przed laty. I tutaj los postanowił na powrót przeciąć ścieżki trójki bohaterów. Szybko też życie weryfikuje mrzonki sprzed lat...
W tej powieści autorka skupia się przede wszystkim na emocjach, skomplikowanych międzyludzkich relacjach i wspomnieniach, które dają nam wyrazisty obraz przeszłości. Valerie Perrin ma niesamowitą zdolność do plastycznego opisywania zdarzeń. Jej obrazy działają mocno na wyobraźnię. Akcja biegnie powoli, poszczególne fragmenty całej układanki niespiesznie trafiają na właściwe miejsce, a mimo to przez cały czas napięcie nie słabnie. Mamy niespodzianki, element zaskoczenia i ostatecznie wyjaśnienie wszystkich poruszonych wątków. Od pierwszej do ostatniej strony możemy się delektować tą wyjątkową opowieścią, która zmusza do przemyśleń i pozostawia w duszy trwały ślad. Jednak aby naprawdę docenić tę historię, należy poświęcić książce nieco więcej czasu i zaangażowania.
Przekonałam się, że powieści Valerie Perrin idealnie trafiają w mój gust. Jedyne czego mi zabrakło w "Cudownych latach" to nastrojowości i tajemniczości, która tak przyjemnie oplata czytelnika podczas lektury "Życia Violette". Szkoda, że pewne rzeczy nie zostały pozostawione w sferze domniemań i niedopowiedzeń. Myślę, że wówczas powieść jeszcze bardziej zyskałaby w ogólnym odbiorze.
"Cudowne lata" to wartościowa i ciekawa powieść, która udowadnia, że nic co ludzkie nie jest nam obce. Oby więcej tego rodzaju historii pojawiało się na rynku czytelniczym. Przede mną jeszcze najnowsza książka autorki. Przeczytam ją z prawdziwą przyjemnością.