„Cień w żarze” autorstwa Jennifer L. Armentrout stanowi prequel oraz spin off cyklu Z krwi i popiołu, oraz jest świetnym dopełnieniem trzech pierwszy części tej serii („Krew i popiół”, „Królestwo ciała i ognia”, „Korona ze złoconych kości”). Po raz kolejny autorka zabiera nas do świata pełnego kłamstw, sekretów oraz dziwnych stworzeń - zapnijcie pasy i przygotujcie się na prawdziwą jazdę!
Seraphena Mierel znała swoją przyszłość od urodzenia. Była Panną, Wybraną, oblubienicą przeznaczenia. Na mocy umowy zawartej przez przodka miała się stać Królową Małżonką Pierwotnego Śmierci i uratować kraj przed zagładą.
Spraw, by się w tobie zakochał, stań się jego słabością i go zabij.
Jednak prawdziwe przeznaczenie Sery jest inne, wie o nim tylko garstka osób. Dziewczyna to wyszkolona zabójczyni, perfekcyjna i opanowana. Jej jedynym celem jest zgładzenie Pierwotnego. Zachowanie oblubieńca podczas pierwszego spotkania niweczy ten misterny, przygotowywany od dawna plan.
– Ty – powiedział Pierwotny przydymionym, cienistym głosem, pełnym wszystkiego, co czekało na człowieka po tym, jak już wyda ostatnie tchnienie. – Nie potrzebuję małżonki.
Otoczenie to ją obwinia za porażkę, matka nieustannie okazuje jej swoje rozczarowanie. Dla Sery życie traci sens. Czuje tylko pustkę i chłód. Do czasu, gdy poznaje jego – boga o przenikliwym spojrzeniu, któremu los śmiertelników nie jest obojętny…
„Cień w żarze” zapiera dech w piersiach już od samego początku. Nie będę ukrywać, że tytuł ten jest niezłą cegiełką, która liczy ponad 600 stron, jednak przez ilość akcji oraz plot twistów wciągnęłam się w tę historię do tego stopnia, że przeczytałam ją w niecałe trzy wieczory.
Wiem, że się powtarzam kiedy recenzuję książki Armentrout, ale po raz kolejny ta kobieta stworzyła świetny świat oraz bohaterów. I nie mam tutaj na myśli, tylko pierwszoplanowych - nie wiem, czy wiecie, ale Jennifer zawsze dba również o drugoplanowe postacie.
Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych z Was istotnym problemem może być brak powiewu świeżości. Nie będę ukrywać, że ten tom powielił schemat, który dobrze znam dzięki lekturze trzech pierwszych tomów serii Z krwi i popiołu oraz Seraphena jest bez wątpienia Poppy, a Ash jest Casteelm, (ale pomiędzy nami, damska bohaterka jest zdecydowanie odważniejsza od bohaterki „Krew i popiół”, a Ash jest niestety lub stety mniej słodszy od mojego książkowego ulubieńca). Na Waszym miejscu przymknęłabym na ten minus oko i zaczęła czytać, ponieważ ta historia jest po prostu cudowna!
Dzięki tej lekturze dowiecie się kiedy, gdzie i dlaczego zaczęła się historia Poppy - „Cień w żarze” w pełni opowie Wam na pytania, które prawdopodobnie gnębiły Was w trakcie lektury „Krew i popiół”, „Królestwo ciała i ognia” oraz „Korony ze złoconych kości”.
Czy książkę polecam? Zdecydowanie tak. Ta historia otworzy szerzej Wasze umysły na niektóre wątki, które poznaliście w trakcie czytania powieści o przygodach Poppy oraz Casteela, ale również poznacie nową parę, której chemia wręcz kipi od samego początku - Sera oraz Ash doskonale do siebie pasują.